Specjaliści od wpadek
Maria Wojciechowska udzielała się charytatywnie, w 1923 r. stanęła na czele akcji "Chleb dla głodnych dzieci". Ziemiaństwo było jej jednak niechętne, a prezydentowa jeszcze dolewała oliwy do ognia. "Nie próbowała aspirować do towarzyskiej elity, nie wyciągała przyjaznej dłoni, nie dawała arystokratom odczuć, że ich pozycja w społeczeństwie jest niezagrożona. Wręcz przeciwnie. Maciej Grabski opowiada: 'Ona nie chciała być w socjecie. Nie zapraszała arystokracji. Wolała artystów, ludzi kultury'" - czytamy.
Para prezydencka jak ognia unikała formalnych imprez i balów, a to dlatego, że obawiała się... wpadek. "Prezydent i prezydentowa zgodnie nie znosili pokazywać się w galowych strojach i robić z siebie widowiska. Poza tym... wiedzieli, ze to ich pięta achillesowa. Kiedy tylko Stanisław wdziewał frak, a Maria suknię wieczorową, musiała się wydarzyć jakaś katastrofa. Do zdecydowanie najgłośniejszej doszło podczas oficjalnego obiadu dla zagranicznych dyplomatów. Na tego rodzaju imprezach obowiązywał bardzo ścisły protokół: każdy musiał zająć miejsce zgodne ze swoją rangą i starszeństwem. Tymczasem na parę minut przed rozpoczęciem przyjęcia prezydent wparował do sali jadalnej i zupełnie pomieszał winietki! Porozsadzał gości tak, by bliżej siedzieli ci, których lubił. Pod ściany wysłał z kolei tych, z którymi nie znajdował wspólnego języka. Wybuchł prawdziwy skandal, a ambasador Włoch - senior korpusu dyplomatycznego - zażądał wyjaśnień od polskiego MSZ. Na co dzień w sprawach elegancji pojawiało się też multum
drobniejszych kontrowersji. Znawcy szyku śmiali się z prezydenta, który lubił chodzić w długim niczym sutanna anglezie i czarnych pantoflach z gumką na bokach. pantofle z gumką nie wymagają chyba wyjaśnień. A anglez? Wyglądał niczym strój bolszewickiego oficera... Także Marii zarzucano podobne gafy. Zły dobór ubrań i kosmetyków, a przede wszystkim - brak gustu, jeśli chodzi o dobór służby. Podobno smutną normą było asystowanie prezydentowej przez zupełnie nieeleganckie i nieznające etykiety delikwentki" - pisze Kamil Janicki w "Pierwszych damach II Rzeczypospolitej".
Na zdjęciu z 2 grudnia 1924 r.: prezydent Stanisław Wojciechowski z żoną Marią przed kościołem św. Aleksandra w Warszawie. Srebrne gody prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego.