Pielgrzymka oczekiwana
Swoją ojczyznę odwiedził jeszcze na życzenie Poprzednika, do ojczyzny Jana Pawła II przyjedzie już z własnej woli. W tym sensie to będzie pierwsza zagraniczna podróż Benedykta XVI. To wyróżnienie dla Polski. Pielgrzymka bardzo oczekiwana przez Papieża – czytamy w watykańskim wprowadzeniu. Co przyniesie?
19.05.2006 | aktual.: 19.05.2006 13:44
Na drugi dzień po wyborze Benedykta XVI wsłuchiwałem się w głosy ludzi zebranych na Placu św. Piotra. Zastanawiałem się, jak Polacy przyjmą papieża pochodzącego z Niemiec. Utkwiły mi w pamięci słowa prostej kobiety, która przyjechała z pielgrzymką z Polski: „On jest już teraz naszym papieżem. Przyjmiemy go tak jak Jana Pawła II. Przecież oni byli (są) przyjaciółmi”.
Zespół Wojtyła–Ratzinger
„Pielgrzymka do miejsc bliskich wielkiemu i umiłowanemu papieżowi Janowi Pawłowi II, i – jak zaznaczył sam Benedykt XVI – bardzo przez niego oczekiwana. Pielgrzymka pamięci i wdzięczności, podjęta jednocześnie dla umocnienia wiernych w wierze wobec nowych wyzwań, jakie stają w Polsce przed Kościołem i narodem” – czytamy we wprowadzeniu do specjalnego mszału opracowanego na czas wizyty.
Osoba Jana Pawła II jest głównym motywem podróży Benedykta XVI do Polski. Od początku swojego pontyfikatu Papież konsekwentnie podkreśla więzi łączące go z Poprzednikiem. W pierwszym programowym przemówieniu do kardynałów po wyborze mówił: „wydaje mi się, że trzyma mnie on (Jan Paweł II) mocno za rękę, że widzę jego uśmiechnięte oczy i słyszę jego słowa, skierowane w tym momencie wprost do mnie: Nie lękaj się!”.
W wielu innych papieskich przemówieniach nieustannie powraca imię papieża z Polski. Tak częste przywoływanie Jana Pawła II wykracza znacznie poza ramy zwykłej kurtuazji, świadczy o duchowym pokrewieństwie obu tych wybitnych Pasterzy Kościoła, pochodzących z sąsiednich krajów, naznaczonych trudną historią wzajemnych relacji. Przez 23 lata kard. Ratzinger był bezpośrednim współpracownikiem Jana Pawła II, chyba znacznie bliższym niż się nam dotychczas wydawało. Pochodzili z różnych światów, oddzielonych żelazną kurtyną, cechowały ich odmienne temperamenty. Połączyła nie tylko przenikliwość umysłu, ale nade wszystko głęboka wiara i całkowite oddanie Kościołowi. Uzupełniali się znakomicie. Jan Paweł II odnajdywał w kard.
Ratzingerze teologiczne wsparcie dla swoich profetycznych duszpasterskich pomysłów, którymi wciąż zaskakiwał Kościół i świat. Peter Seewald, przeprowadzający z kard. Ratzingerem dwukrotnie wywiad-rzekę, zauważył: „Trudno sobie wyobrazić papieża Jana Pawła II bez Ratzingera, a kardynała Ratzingera bez Papieża. Bez tego szczególnego zespołu Wojtyła–Ratzinger Kościół zapewne inaczej by funkcjonował u końca drugiego tysiąclecia i na początku trzeciego”.
Teraz role jakby się odwróciły. Ten, który stał w cieniu i wspierał, stanął na czele. Ten, który stał na czele, jest już po drugiej stronie, ale bez wątpienia nadal wspiera. Benedykt XVI, papież-intelektualista, któremu o wiele trudniej przychodzi nawiązywać spontaniczny kontakt z ludźmi, korzysta z pomocy swojego Poprzednika. To było widać wyraźnie w Kolonii. Młodzież skandująca: „Benedetto!” czyniła to z takim samym żarem i spontanicznością, z jakimi przez minione lata wołała: „Giovanni Paolo”. Taki styl kontaktów z papieżem, takie zaufanie, jakim już na wejście młodzież obdarzyła nowego Papieża, to w wielkim stopniu zasługa jego Poprzednika. Można więc powiedzieć, że współpraca – w pewny sensie – trwa nadal. Rzecz jasna, papież Benedykt XVI pozostaje sobą, nie jest tylko kontynuatorem linii Jana Pawła II. Papieski urząd sprawuje w swoim własnym stylu, w wielu punktach odmiennym od Poprzednika. Nie zapominajmy też, że kard. Ratzinger został papieżem jako człowiek 20 lat starszy niż kard. Wojtyła. Jak to
będzie?
Kiedy pytamy o nadzieje związane z wizytą Papieża, nieuchronnie odnosimy je do doświadczeń minionych lat. Pielgrzymki Jana Pawła II do Polski były zawsze świętem. To były te rzadkie momenty, kiedy Polacy stawali się inni – najprościej mówiąc – lepsi. Cichły polityczne spory, znikały na moment podziały. Byliśmy bardziej jedno. Budziły się nowe nadzieje. Jan Paweł II nigdy nie dawał się wciągnąć do bieżących rozgrywek politycznych. Zawsze pozostawał ponad podziałami, ponad polityką czy ekonomią. A może raczej nie tyle ponad, co głębiej. Schodził na poziom najbardziej podstawowy, na poziom człowieka potrzebującego nawrócenia, wiary, przebaczenia, uzdrowienia z egoizmu, nadziei dalszej niż horyzont jutra. Wierzę głęboko, że tak będzie i tym razem. Cztery dni papieskiej podróży będą okazją do głębszego oddechu dla Polski i Polaków, dla Kościoła w naszej ojczyźnie. Obyśmy tylko skorzystali z tej szansy. Może uda się nam na chwilę zostawić troski, niesnaski, konflikty, którymi żyjemy na co dzień, aby popatrzeć na
wszystko z perspektywy wiary. Jestem przekonany, że Polacy zgotują Papieżowi gorące, serdeczne przyjęcie. Spotkanie z Papieżem pochodzącym z Niemiec będzie okazją do odkrycia prawdy o powszechnym Kościele, który jest wspólnotą wiary budowaną ponad granicami narodów, języków czy kultur. Braterstwo płynące z wiary Chrystusa jest głębsze od narodowych więzi.
Ufam, że słowa Papieża będą lekarstwem, by nie powiedzieć odtrutką, na zalewające Polskę pustosłowie: obietnice polityków, mędrkowanie specjalistów, zgiełk reklam, a nawet religijne frazesy. Niecałe dwa lata temu kard. Ratzinger mówił w wywiadzie dla KAI: „Ważne jest, aby polski katolicyzm, tak mocny życiem wiary, miał także tę siłę intelektualną, która podejmuje dialog ze wszystkimi nurtami współczesnej myśli. Chciałbym, aby ten polski katolicyzm, nacechowany nie tylko siłą wiary, ale i siłą intelektu, mógł odegrać ważna rolę i poza Polską, w kontekście europejskim”. Sądzę, że to oczekiwanie jest nadal obecne w sercu Benedykta XVI. Spodziewam się, że powie nam, że mamy prawo być dumni ze sługi Bożego Jana Pawła. Ale sama duma i pamięć, utrwalona w spiżowych pomnikach czy nazwach ulic, to za mało. Dar zobowiązuje. Hasło pielgrzymki: „Trwajcie mocni w wierze” świadczy o tym, że Papież liczy na Polaków, że spodziewa się po nas mocnego świadectwa wiary w zlaicyzowanej Europie. Wiary, która nie wyraża się tylko
w tradycyjnej pobożności, ale również w uczciwej pracy, dbałości o jakość ludzkich relacji, zaangażowaniu w życie parafii i wspólnot.
Niech zstąpi Duch Twój
Zagraniczne media koncentrują swoją uwagę na wizycie Benedykta XVI w byłym obozie koncentracyjnym Auschwitz, traktując ją jako najważniejszy punkt pielgrzymki. To z pewnością będzie wizyta o znaczeniu symbolicznym. Papież Niemiec modlący się na miejscu największej zbrodni dokonanej przez swoich rodaków. Trudno o bardziej wymowny znak leczenia ran po okrucieństwach XX wieku. Na płaszczyźnie uniwersalnej być może ten właśnie moment pielgrzymki Papieża będzie najistotniejszy. A co ona przyniesie Kościołowi w Polsce? Mam nadzieję, że umocni poczucie powszechności Kościoła, że wzmocni też jedność wśród hierarchii i wiernych, że oczyści od uwikłania w polityczne zależności, zaprosi do wypłynięcia na głębię. W dzień rozpoczęcia konklawe kard. Ratzinger mówił: „Wiara »dorosła« nie idzie z prądem mód i nowinek; wiara dorosła i dojrzała jest głęboko zakorzeniona w przyjaźni z Chrystusem. Ta przyjaźń otwiera nas na każde dobro, dając nam zarazem kryterium rozeznania prawdy i fałszu, odróżnienia ziarna od plew. Do tej
dorosłej wiary musimy dojrzewać, ku niej powinniśmy prowadzić Chrystusową trzodę. I właśnie ta wiara – i tylko ona – tworzy jedność, realizując się w miłości”.
„Niech zstąpi Duch Twój i odnowi ziemię”– to wołanie Jana Pawła II z roku 1979 rozlegające się na warszawskim placu Zwycięstwa przeszło do historii. Co więcej, odmieniło historię „tej ziemi”. W Mszy świętej, którą Benedykt XVI odprawi na tym samym miejscu, posłuży się formularzem o Duchu Świętym. Ten sam werset Psalmu zabrzmi w liturgii Słowa. Nawet jeśli Papież wprost w homilii nie nawiąże do tych słów, to i tak jest tu ukryte jakieś niezwykłe przesłanie: „ta ziemia” nadal potrzebuje odnowy. I nie ma co liczyć w tej kwestii na polityków, deklarujących chęć umoralniania narodu. Trzeba raczej uważnego wsłuchania się, co Duch Święty mówi dziś do Kościoła na naszej ziemi poprzez papieską posługę. Nie prześpijmy czasu łaski.
Czego się spodziewam?
Bp Kazimierz Nycz
biskup koszalińsko-kołobrzeski
– Jestem pełen wiary, że ta wizyta będzie potwierdzeniem tego, co widzieliśmy przez ostatni rok: że jesteśmy narodem ufającym w urząd Piotra nie tylko dlatego, że poprzedni Papież był Polakiem. Oczekuję, że damy temu wyraz zarówno liczbą, w jakiej się zgromadzimy, jak i głębokim przeżyciem pielgrzymki. Liczę też na to, że Papież-teolog, który uzasadnia wiarę, potrafi znakomicie uzupełnić pontyfikat Papieża-mistyka, który „widział”. Oczekuję wreszcie, że pójdziemy dalej, niż głosi hasło pielgrzymki – nie tylko będziemy „trwać” mocni w wierze, ale rozwijać się. Że nie będziemy zachowawczy, lecz pójdziemy w głąb.
Bp Paweł Anweiler
luterański biskup cieszyński
– Papież Benedykt XVI przybywa do Polski dobrze zorientowany w sytuacji swojego Kościoła, a myślę, że także wie wiele na temat stosunków ekumenicznych innych polskich Kościołów z Kościołem rzymskokatolickim. Obrane przez Papieża hasło zapewne zostanie w jego wystąpieniach zobrazowane praktycznymi wskazaniami. Spodziewam się, że w nauczaniu papieskim będzie wyakcentowane wezwanie do składania świadectwa wiary każdego dnia. Mam nadzieję, że pewne wypowiedzi będą o charakterze wychodzącym poza mury jednego tylko Kościoła. Miejsce ekumenicznego spotkania w Warszawie ma swoją szczególną symbolikę i wymowę ze względów historycznych i kontaktów międzykościelnych. Życzę, by i ta wizyta zaowocowała między ludźmi miłością, o której mówi św. Paweł, że „nigdy nie ustaje.”
Stanisław Krajewski
współprzewodniczący (ze strony żydowskiej) Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów
– Wizyta w Polsce, a zwłaszcza w Auschwitz, jest okazją do powiedzenia czegoś bardzo ważnego przez Papieża, który jest Niemcem. Liczę na to, że Papież wykorzysta tę szansę, choć trudno mi powiedzieć, w jaki dokładnie sposób tego dokona. Oczekuję też jakiegoś potwierdzenia przekonania, że żydowskie funkcjonowanie religijne jest czymś cennym z perspektywy Kościoła.
Wojciech Wencel
poeta, redaktor „Frondy”, felietonista „Ozonu”
– Oczekuję, że ta pielgrzymka będzie kontynuacją tego samego kierunku, który wytyczył Jan Paweł II. Nie chodzi mi tu o płaszczyznę narodową, tylko o tę ściśle duchową. Mam nadzieję, że to, co duchowe, okaże się w nas głębsze, że faktycznie odkryjemy tę pielgrzymkę jako wizytę Dobrego Pasterza. Oczekuję też owoców w postaci dużej liczby powołań, nie tylko kapłańskich czy zakonnych, ale także np. powołań do nowych wspólnot w Kościele. Chciałbym, aby pokolenie Jana Pawła II okazało się także pokoleniem Benedykta XVI. Liczę na to, że dla młodych ludzi ta wizyta stanie się impulsem do opowiedzenia się po stronie Chrystusa, zawierzenia Mu całego życia. Że będzie zachętą do wejścia na drogę żywej wiary i jej głębokiego praktykowania.
Tomasz P. Terlikowski
dziennikarz telewizyjny, publicysta „Newsweeka”
– Zgodnie z hasłem pielgrzymki oczekuję po niej przede wszystkim umocnienia w wierze. Mam nadzieję, że Papież – podobnie jak to zrobił w swojej encyklice – pokaże, jak realizować wiarę w praktyce, jak przekładać ją na codzienność. Liczę też na to, że z właściwym sobie spokojem i delikatnością zwróci uwagę na niektóre problemy polskiego Kościoła, wyprostuje pewne sprawy. Myślę tu o zwiększającym się problemie nadmiernego uwikłania w sprawy polityczne części środowisk katolickich.
Tomasz Królak
zastępca redaktora naczelnego Katolickiej Agencji Informacyjnej, autor książek o Janie Pawle II
– Będziemy mieli szczęście gościć osobę, która w sposób niezwykle piękny przybliża światu chrześcijaństwo. Jan Paweł II pokazywał je przez pryzmat polskości, myślę jednak, że tym razem ten aspekt nie będzie odgrywał aż takiej roli. Do wolnego kraju przyjedzie „tylko” i „aż” Następca świętego Piotra. Na pewno ta wizyta będzie miała w dużej mierze charakter europejski. Myślę, że Papież wykorzysta fakt, iż przybywa do kraju będącego pomostem między Wschodem a Zachodem. Ważny będzie również międzyreligijny wymiar tej pielgrzymki, zwłaszcza w kontekście wizyty w Auschwitz, bo dialog między religiami jest dziś jednym z najważniejszych wyzwań dla Kościoła. Marta Florek
piosenkarka, tegoroczna maturzystka, uczestniczyła w nagraniu hymnu Ogólnopolskiego Spotkania Młodych z Benedyktem XVI
– Podczas nagrania hymnu poczułam, że po coś tu jestem, że dla Kogoś to robię, że to zaproszenie nie było przypadkowe… Chciałabym, żeby ta pielgrzymka przemieniła moje życie wewnętrzne, by Benedykt XVI jako wysłannik Chrystusa wlał w moje serce nadzieję i siłę, bym przez całe moje życie szła prowadzona przez Pana. Będę prosić Ojca, by muzyka płynąca z mojego serca trafiała do innych serc, którym potrzebna jest wiara, nadzieja i miłość. Liczę też na ten milion młodych ludzi, którzy po spotkaniu z Papieżem będą uśmiechnięci i odważni w wyznawaniu wiary, a podczas samego spotkania – rozśpiewani.
Władysław Bartoszewski
historyk, były minister spraw zagranicznych
– 26 lat pontyfikatu Jana Pawła II zbudowało w Polakach szczególny stosunek do Stolicy Apostolskiej. Można się zastanawiać, czy ta relacja przetrwa kolejny pontyfikat. Fakt, że na papieża został wybrany najbliższy współpracownik Jana Pawła II, budzi nadzieję na to, że tak będzie. Trzeba znać trochę język Kościoła, żeby zrozumieć preferencje Ojca Świętego w stosunku do Polski. Jego częste próby mówienia po polsku nie są bez znaczenia. Potwierdzenie tych osobistych akcentów i zapowiedź utrzymania bliskiego kontaktu znajduję w programie wizyty: wybór Wadowic i Kalwarii nie jest przecież przypadkowy. Ważne jest również to, że Papież, który jest Europejczykiem i Niemcem, pielgrzymuje do miejsca symbolicznego dla historii ludzkości: obozu w Auschwitz-Birkenau, i że chce się tam spotkać z więźniami, zarówno katolikami, jak i żydami. Myślę też, że Papież, jako wybitny europejski intelektualista, da nam bodziec do rozmyślań nad tym, jaka powinna być Europa i jaką rolę ma w niej pełnić Polska. Podsumowując: jest wiele
okoliczności sprzyjających, by ta pielgrzymka przyczyniła się do umocnienia naszej wiary i więzi ze Stolicą Apostolską. Mam nadzieję, że nie odbędzie się to tylko na poziomie manifestacji, ale sięgnie także wnętrza człowieka.
ks. Tomasz Jaklewicz