Pielęgniarki zobaczyły, ile dostała dyrekcja i lekarze. W szpitalu zawrzało

Oburzenie wśród pielęgniarek z Białegostoku. Z wyliczeń przedstawionych przez tamtejszy szpital dziecięcy wynika, że dyrekcja dostała średnio po 25 tys. zł premii na osobę, lekarze po 24 tys. zł, a pielęgniarki zaledwie po... 221 zł. - Zostałyśmy potraktowane tak, jakby nas w ogóle nie było — komentuje w rozmowie z WP pielęgniarka Agnieszka Olchin.

Pielęgniarka otrzymaną od dyrekcji tabelą podzieliła się z koleżankami w pracy. Następnie dokument opublikował profil Siostra Bożenna na Facebooku
Pielęgniarka otrzymaną od dyrekcji tabelą podzieliła się z koleżankami w pracy. Następnie dokument opublikował profil Siostra Bożenna na Facebooku
Źródło zdjęć: © East News
Paweł Buczkowski

12.04.2024 | aktual.: 12.04.2024 16:59

Agnieszka Olchin jest przewodniczącą regionu podlaskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Ale jest również pielęgniarką w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. Postanowiła ustalić, jak premiowane są poszczególne grupy zawodowe w jej szpitalu.

- W styczniu zapytałam o to, jakie premie i nagrody zostały wypłacone w ciągu ostatnich trzech lat — mówi WP Agnieszka Olchin.

Kiedy pielęgniarka zobaczyła wyliczenia, oniemiała. Otrzymaną tabelą podzieliła się z koleżankami w pracy. Na szpitalnych korytarzach zawrzało, a tabela szybko wyciekła do mediów społecznościowych i została opublikowana na popularnym wśród pielęgniarek profilu Siostra Bożenna.

W tabelce znalazły się informacje o wysokości wypłaconych premii w poszczególnych grupach zawodowych oraz liczbie osób, które znajdują się w danej grupie. I tak do dyrekcji trafiło w sumie 126 tys. zł. Gdyby każda z tych osób dostała tyle samo, średnio byłoby to po około 25 tys. zł na osobę. Lekarze na stanowiskach wykonawczych dostali średnio po około 24 tys. zł na osobę, lekarze kierownicy po 13 tys., pracownicy administracji po 6 tys. zł. Na samym końcu znalazły się pielęgniarki. Gdyby przyznaną im w sumie kwotę podzielić na wszystkie pracujące w szpitalu, wyszłoby po... 221 zł.

- Zostałyśmy potraktowane tak, jakby nas w ogóle nie było i nie uczestniczyłybyśmy w procesie leczenia pacjenta. A przecież wszyscy powinniśmy być traktowani jako jeden zespół — komentuje Agnieszka Olchin.

- Pielęgniarka jako jedyna grupa zawodowa jest 24 godziny na dobę z pacjentem. Lekarze mogą iść spać, mają swoje pokoje, a to my czuwamy przy pacjencie i zostałyśmy tak pominięte — dodaje szefowa podlaskiego związku.

Jak przekonuje szefowa związku, nawet te średnie 221 zł na osobę w wielu przypadkach jest fikcją. W wyliczeniach wyszczególniono bowiem 418 pielęgniarek, ale Agnieszka Olchin wie, że wiele z nich w ogóle premii nie otrzymała.

- Od razu zapytałam pana dyrektora Rzemka, jak to jest możliwe, bo ja nic nie dostałam i moje koleżanki też nie. No to kto dostał? Dyrektor powiedział, że nie będzie się już w szczegóły bawił. Traktują nas zupełnie lekceważąco — oburza się przewodnicząca związku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dyrekcja nie odpowiada na pytania

Chcieliśmy dowiedzieć się, jakie były zasady premiowania pracowników szpitala oraz za jaki okres jest opublikowana tabela. Zastępca dyrektora ds. ekonomicznych Cezary Rzemek, który podpisał się pod dokumentem, odmówił komentarza. Odesłał nas jedynie do rzecznika prasowego Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, który jest organem prowadzącym szpital.

Po kilku godzinach uniwersytet odesłał nas do oświadczenia, pod którym podpisał się... Cezary Rzemek. Dyrektor podkreśla w nim, że "praca personelu pielęgniarskiego jest kluczowa i niezbędna", nie wyjaśnia jednak dlaczego pielęgniarki zostały tak słabo nagrodzone. Podkreśla tylko, że w ostatnim okresie "podniesiono stawki wynagrodzenia zasadniczego pań pielęgniarek z ukończonymi studiami magisterskimi".

Dyrektor w oświadczeniu skarży się na problemy finansowe i kadrowe szpitala. Chwali się, że dzięki systemowi motywacyjnemu szpital objął opieką więcej dzieci.

Ani dyrekcja szpitala, ani Uniwersytet Medyczny w Białymstoku nie odpowiedziały na nasze pytania czy taki podział premii jest sprawiedliwy, dlaczego są tak ogromne dysproporcje między grupami zawodowymi oraz kto zdecydował o takim podziale pieniędzy.

- Ja dostałam informację, że lekarze dostali premie, niech pan to koniecznie zacytuje, "za zwiększony obrót pacjentem". Pani dyrektor powtarzała to kilkukrotnie. Strasznie to brzmi, ale tak stwierdziła — mówi Agnieszka Olchin.

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl

Czytaj także:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
pielęgniarkiszpitalpraca
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (731)