Perfidna gra Moskwy. "To fałszywki"
Nowe ostrzeżenie przed propagandą Rosji. Reżim Putina stara się zdyskredytować Ukrainę w oczach zachodnich społeczeństw fałszywymi doniesieniami o rzekomym "czarnym rynku broni" w Ukrainie. "Dowodów na to nie mają żadnych" - podkreśla Kijów.
O nowej odsłonie kampanii dezinformacyjnej służb Rosji poinformował Mychajło Podolak, doradca kancelarii prezydenta Ukrainy.
"Propaganda zawsze wykorzystuje strach. Rosja stara się zdyskredytować Ukrainę w oczach społeczeństw zachodnich, wysuwając zarzuty o "czarnym rynku broni". Celem jest zablokowanie wsparcie" - napisał w mediach społecznościowych współpracownik Wołodymyra Zełenskiego.
Podkreślił również, że Kreml nie poparł żadnymi dowodami swoich oskarżeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak wskazuje Ukrinform, od tygodnia rosyjscy propagandyści rozpowszechniają fałszywki o rzekomej "współpracy Ukrainy z międzynarodowymi partnerami i transferowaniu w ten sposób broni na czarny rynek".
Rosyjskie media nie dają nadziei. Złowróżbne słowa
Media państwowe w Rosji propagandę uprawiają także na użytek wewnątrz kraju. Wzywają m.in. do represji wobec Ukraińców, którzy odmawiają współpracy - podkreśla w nowym raporcie Instytut Studiów nad Wojną.
Think tank z USA zauważa, że padają propozycje egzekucji i masowych zsyłek do gułagów.
Rosyjska gra atomem. Znów analogie do ZSRR
W raporcie amerykański ośrodek powtórzył swą opinię sprzed kilku dni, że wojska rosyjskie najprawdopodobniej celowo wykorzystują Zaporoską Elektrownię Atomową na południu Ukrainy do grania na lękach krajów Zachodu przed katastrofą jądrową.
ISW skomentował w ten sposób oskarżenia władz ukraińskich - odpierane przez Rosjan - o niebezpieczny ostrzał na terenie elektrowni.
Czytaj też: Ruch wojsk Rosji na Białorusi. To nowe siły