Pentagon komentuje zniszczenie krążownika "Moskwa"
Ostrzał rakietami "Neptun" przez wojska ukraińskie lub wybuch amunicji na pokładzie flagowego okrętu Floty Czarnomorskiej - Pentagon bierze pod uwagę różne scenariusze tego, co stało się z "Moskwą". - Nie wiemy jeszcze, co wywołało na niej eksplozje - mówi John Kirby, rzecznik prasowy Pentagonu.
Pierwsze informacje o pożarze, który wybuchł w rosyjskim krążowniku "Moskwa", pojawiały się we wtorek wieczorem. O sytuacji na pokładzie flagowego okrętu Floty Czarnomorskiej poinformował doradca w kancelarii prezydenta Ukrainy Aleksiej Arestowicz.
Krążownik "Moskwa" - jeden z najnowocześniejszych okrętów Rosjan trafiony. Pentagon zbiera informacje
Szef odeskiej administracji informował, że jeden z najnowocześniejszych okrętów rosyjskiej floty, który 24 lutego brutalnie zaatakował Wyspę Węży, został trafiony dwoma rakietami Neptun.
Rzecznik Pentagonu odnosząc się do sytuacji mówi w pierwszym komentarzu, że USA mają w tej chwili zbyt mało informacji, by potwierdzić, że okręt został trafiony pociskami ukraińskiej obrony.
John Kirby zabrał głos na antenie amerykańskiej telewizji MSNBC. Poinformował, że Stany Zjednoczone analizują wszystkie informacje dotyczące uszkodzenia krążownika. - Widzieliśmy doniesienia w mediach społecznościowych, informujące o tym, że może trafił w krążownik "Moskwa" pocisk ukraińskiej obrony. Nie możemy tego wykluczyć, ale nie mamy teraz wystarczającej ilości informacji - powiedział rzecznik Pentagonu.
Krążownik "Moskwa". Pożar doprowadził do detonacji amunicji?
Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało z kolei w czwartek, że krążownik "Moskwa" "zachowuje swoją pływalność", a jego główne uzbrojenie rakietowe nie jest uszkodzone. Rosjanie podkreślili, że ze względu na pożar amunicji, załoga została ewakuowana na inne jednostki. Przyczyny pożaru są wyjaśniane.
Ukraińskie dowództwo operacyjne, cytowane przez agencję Ukrinform dodało natomiast, że w wyniku ostrzału statek przewrócił się i zaczął tonąć.
Krążownik "Moskwa". Potężny, ale przestarzały
O sytuacji Wirtualna Polska rozmawiała z kmdr por. Tomaszem Witkiewiczem, byłym dowódcą ORP Sęp, obecnie służący w Centrum Operacji Morskich – Dowództwie Komponentu Morskiego.
- "Moskwa" to potężny okręt, ale mocno przestrzały. Wodowany był w latach 80., czyli w zupełnie innych czasach niż obecna wojna w Ukrainie. Mimo wszystko, to największa jednostka Floty Czarnomorskiej, z której Rosja była najbardziej dumna. Sama nazwa "Moskwa" wskazywała na prestiżowość tego okrętu. W 1939 r., kiedy Niemcy sami zatopili słynny krążownik Admirala Graf Spee, który nosił imię wiceadmirała Maximiliana hrabiego von Spee, to nazwę bliźniaczego okrętu zmienili z "Deutschland" na "Lutzow". tylko po to, żeby nie poszło w świat, że "Niemcy toną". Rosjanie nie zdążyli zmienić nazwy "Moskwy" - mówił w rozmowie z dziennikarzem Wirtualnej Polski Sylwestrem Ruszkiewiczem, kmdr por. Tomasz Witkiewicz.
Ekspert przyznał, że "Moskwa" to na tę chwilę największa jednostka we Flocie Czarnomorskiej i okręt o silnym uzbrojeniu rakietowym. - Takie jednostki jak "Moskwa" zostały przeznaczone do tego, by być "trzonem" zespołów okrętowych w ramach Floty Czarnomorskiej. Ich głównym zadaniem bjest zapewnienie innym okrętom obrony przeciwlotniczej - dodał kmdr Witkiewicz.