Przyjeżdżają busami. Tonami wywożą z Polski grzyby
Przyjeżdżają dużymi, zorganizowanymi grupami i wybierają się do polskich lasów. Rumuni masowo wywożą grzyby z Polski. - Nawet jeśli wiadomo, że zbierają na sprzedaż, a nasze grzyby są wywożone m.in. do Hiszpanii czy Francji, nie można im tego zabronić - tłumaczy ekspert.
O tzw. mafii rumuńskich grzybiarzy mówi się już od kilku lat. Najpierw pojawiali się w Świętokrzyskiem, potem na Podkarpaciu - szczególnie w Beskidzie Niskim, w lasach Dukielszczyzny. Przyjeżdżają do Polski busami już na początku października i zbierają w lasach grzyby.
O zjawisku, budzącym niepokój wśród mieszkańców, opowiada "Gazecie Wyborczej" jedna z czytelniczek.
Podczas niedzielnej wycieczki w Beskidzie Niskim zobaczyła rumuńskiego busa na polanie. Siedząca przed autem cudzoziemka czyściła kolejne grzyby, które donosił jej z lasu mężczyzna. Następnie umieszczała je w drewnianych skrzynkach. - Czy każdy może zbierać grzyby w naszych lasach w nieograniczonych ilościach? Nie ma żadnych ograniczeń, np. wagowych? - zastanawia się czytelniczka "Wyborczej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Akcja na granicy z Niemcami. Finał kontroli polskiego auta
Mają prawo do zbierania grzybów w Polsce
- Nie ma ograniczeń. Ponieważ Rumuni są obywatelami Unii Europejskiej, mają takie same prawa do zbierania grzybów w Polsce, jak my. Nawet jeśli wiadomo, że zbierają grzyby na sprzedaż, że nasze grzyby są wywożone m.in. do Hiszpanii czy Francji, nie można zabronić zbierania dużych ilości grzybów - odpowiada na łamach gazety Nadleśniczy z Dukli Zbigniew Żywiec.
Jak zauważa nadleśniczy, wiele osób dorabia w sezonie na sprzedaży grzybów w skupie czy na miejscowym bazarze. Jedyne ograniczenia dotyczą miejsc i gatunków chronionych.
Zabronione jest zbieranie grzybów m.in. na terenach wojskowych, w szkółkach leśnych i drzewostanach nasiennych, na powierzchniach doświadczalnych oraz ostojach zwierzyny, w rezerwatach, parkach narodowych i na terenach prywatnych.
Posypały się też mandaty
Jednocześnie ekspert przyznaje, że widok dużej, zorganizowanej grupy rumuńskich zbieraczy może budzić niepokój wśród mieszkańców okolicy.
- Spotkanie grupy np. 20 osób w lesie może budzić obawy. Sam kiedyś w lesie spotkałem taką liczną grupę. Nie wiedziałem, jak się zachowają, a musiałem interweniować. Problemów nie było, posłuchali, co miałem do powiedzenia, i odjechali. Ci ludzie nie są agresywni - podkreśla.
Służby pilnują, by rumuńscy grzybiarze nie niszczyli lasu, wjeżdżając samochodami i nie biwakowali w niedozwolonych miejscach.
Od początku miesiąca w Beskidzie Niskim wylegitymowali już około 120 obcokrajowców. Za złamanie zakazu wjazdu do lasu w Barwinku i Daliowej strażnicy leśni ukarali Rumunów trzema mandatami na łączną kwotę 1200 zł.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", WP Wiadomości