Pegasus użyty w Polsce. Komorowski o konsekwencjach
Grupa Citizen Lab potwierdziła, że adwokat Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek oraz senator Krzysztof Brejza byli inwigilowani przy pomocy oprogramowania szpiegującego. - Polska za rządów PiS kupiła prawo do uczestniczenia w programie Pegasus, który jest w rękach kapitału izraelskiego. Zapewniano, że jest to efekt potrzeby walki z takimi drastycznymi przestępstwami, np. w obszarze terroryzmu, szpiegostwa czy korupcji - przekazał w programie "Newsroom" WP były prezydent Bronisław Komorowski. - Podsłuchiwanie prokurator, która jest znana z tego, że chciała wszcząć śledztwo ws. zmarnowanych milionów złotych przez Jacka Sasina na wybory kopertowe, jako żywo się w tych kategoriach nie mieści, ani trochę. Problemem jest to, że nie ma dzisiaj wystarczającego nadzoru czy kontroli nad tym, jak z tego systemu korzystać. (...) To, w jaki sposób Pegasus został wykorzystany w Polsce, powinno być przedmiotem prac jakiejś komisji. Jest podejrzenie, że to było motywowane politycznym interesem, a nie problemem bezpieczeństwa państwa - tłumaczyła była głowa państwa. Prowadząca Agnieszka Kopacz dopytywała, czy Bronisław Komorowski nie obawia się, że sam mógł być na celowniku służb. - Ja byłem podsłuchiwany, byłem sprawdzany w PRL. To nic przyjemnego, ale z tym się jednak da żyć. Miałem jednak nadzieję, że skoro zbudowaliśmy Polskę wolną i niepodległą, to przestaniemy bać się podsłuchiwania. Ale widzę, że jednak wiele ludzi nadal mówi, że trzeba odkładać telefon gdzieś dalej albo włączyć radio. Wracają te lęki, bo wracają metody z czasów PRL - przekazał były prezydent.