Panie Robercie, arcybiskup Dzięga na przykład. Co powinien zrobić w tej chwili, czego pan na przykład by oczekiwał,
jakie mogą być konkretne ruchy, jeśli pan mówi "jakieś wielkie gesty", to pan nie jest zwolennikiem takich rozwiązań - to konkretnie?
Ale w przypadku arcybiskupa Dzięgi jedyne honorowe wyjście dla niego, jakie ja widzę, to
list
do papieża Franciszka: "Proszę mnie z dniem dzisiejszym w trybie natychmiastowym zwolnić
z
obowiązków metropolity szczecińskiego" i tyle.
Kwestia
honoru, kwestia ludzkiego sumienia?
Kwestia ludzkiego sumienia, to jest kwestia po
prostu człowieczeństwa.
Zastanawiam
się, bo mówił pan wcześniej o liście biskupa Janiaka, jeśli dobrze pamiętam. Tam ani
jednego słowa prawdziwego. No to jak biskup, ojciec Kościoła, człowiek, który to jest głową Kościoła
dla wiernych, dla innych księży także, może pisać nieprawdę,
może kłamać?
Panie redaktorze, troszkę przewrotnie powiem, że czasami, natykając się na tego rodzaju przypadki,
bardzo
głęboko się zastanawiam, czy aby na pewno taki osobnik w ogóle wierzy w cokolwiek
poza pieniędzmi.
No to jest bardzo mocne stwierdzenie. Ja się zastanawiam, trochę kontynuując ten wątek, panie Robercie, czy my mamy do czynienia
z jakimś zaszytym w strukturze, a może, nie wiem, w systemie kształcenia księży w Polsce jakiś
problem, skoro mówimy o tak wielkiej skali? Jakiś problem przyzwolenia, problem wyciszenia?
Z czego to się bierze, jak można byłoby ten grzech wypalić i w którym miejscu należałoby zacząć wypalanie?
Wie pan, tak naprawdę to ja
tak uważam, oczywiście, ja nie jestem specjalistą od wykształcenia, nie jestem pedagogiem, ale wydaje mi się, że
powinno się to zaczynać jak najwcześniej, wręcz od szkoły podstawowej i od czegoś,
co się nazywa edukacją seksualną. Oczywiście prawdopodobnie
za chwilę księża i duchowni, biskupi zaczną krzyczeć, że jaka tam edukacja seksualna.
Ale to nie o nazwę chodzi, a o to, co będzie w programie tego. Dzieci
trzeba najzwyczajniej w świecie uczulać, gdzie są ich granice, co wolno dorosłemu, czego
mu nie wolno. Na pewno też to się już troszkę zmienia, ale do niedawna problemem
było brak badań jakichkolwiek psychologicznych na kandydatów do duchowieństwa. W
tej chwili już to się przeprowadza, ale też chciałbym zaznaczyć, że nie takich
sieci, które
odłowiłyby tych, którzy mają problemy z własną seksualnością. Tego
się nie da zrobić w 100%. Zawsze ktoś może się przemknąć
przez ten system kontroli.