PE poparł dyrektywę o wydalaniu nielegalnych imigrantów
Parlament Europejski (PE) poparł krytykowaną przez lewicę i obrońców praw człowieka dyrektywę w sprawie wspólnych zasad wydalania nielegalnych imigrantów z UE.
Za kompromisowym tekstem dyrektywy, przyjętym wcześniej przez ministrów spraw wewnętrznych 27 państw UE, głosowało 367 eurodeputowanych - głównie chadeków, liberałów i eurosceptyków. 206 posłów było przeciw, a 109 wstrzymało się od głosu. Socjaliści się podzielili.
Dyrektywa określa zasady wydalania nielegalnych imigrantów pochodzących z krajów trzecich, czas ich zatrzymania i możliwość ponownego wjazdu na terytorium Unii. Wszystkie te działania mają odbywać się z poszanowaniem praw człowieka i podstawowych wolności.
Zgodnie z porozumieniem, państwa członkowskie będą zobowiązane do wyboru: albo zalegalizować pobyt nielegalnych imigrantów, albo ich wydalić.
Wyjazd nielegalnych imigrantów powinien być dobrowolny, ale w przypadku odmowy imigrant będzie mógł być wydalony przymusowo, otrzymując jednocześnie zakaz przebywania na terenie UE przez pięć lat. Te przepisy dotyczą także dzieci.
Przyjęto, że władze będą mogły przetrzymywać nielegalnych imigrantów w specjalnych ośrodkach przez sześć miesięcy. Okres ten będzie mógł być wydłużony maksymalnie do 18 miesięcy w szczególnych przypadkach, np. gdy istnieje ryzyko ucieczki.
Podczas gdy eurodeputowani debatowali nad dyrektywą, przed budynkiem PE w Strasburgu protestowało przeciwko niej ok. 400 osób, domagających się skrócenia maksymalnego okresu przetrzymywania do sześciu miesięcy.
W głosowaniu przepadły jednak poprawki w tej sprawie, zgłoszone przez część socjalistów, a także komunistów i Zielonych.
Organizacje zajmujące się uchodźcami ostro krytykowały unijną dyrektywę, wskazując, że przewidziany w niej długi okres zatrzymania jest dłuższy niż przewiduje obecnie prawo dwóch trzecich krajów UE. Zdaniem obrońców praw człowieka, zapisany w dyrektywie limit zachęci kraje do dłuższego przetrzymywania nielegalnych imigrantów.
Ponadto, zdaniem Amnesty International, zakaz wjazdu do UE przez pięć lat po wydaleniu jest "nieproporcjonalny" i łamie podstawowe prawa człowieka.
O łagodniejsze traktowanie nielegalnych imigrantów apelowała też Komisja Episkopatów UE.
Obowiązujące obecnie w Polsce przepisy przewidują, że okres zatrzymania cudzoziemców wynosi 6 miesięcy z możliwością przedłużenia nawet do dwóch lat - w wyjątkowych sytuacjach.
W praktyce jest to okres zdecydowanie krótszy - powiedziały polskie źródła dyplomatyczne. Polska podczas negocjacji opowiadała się za ograniczeniem niektórych przewidzianych początkowo przepisów wzmacniających prawa zatrzymanych, np. do automatycznej bezpłatnej obrony. Ale nie byliśmy aż tak rygorystyczni jak Francja - ujawnił dyplomata.
Dyrektywy broniła w PE europosłanka PO Urszula Gacek, podkreślając, że położono w niej nacisk na prawa człowieka: wzmocniono pomoc prawną dla szczególnie narażonych grup, pozarządowe organizacje będą mogły sprawdzać warunki przetrzymywania imigrantów oraz ustalono maksymalny czas aresztu.
Niech koledzy, którzy wypowiedzą się przeciwko tej dyrektywie, wytłumaczą tym nielegalnym imigrantom, którzy są przetrzymywani bezterminowo, bez pomocy prawnej, niech im wytłumaczą, że głosowali przeciwko, bo mieli głęboko na sercu ich dobro - powiedziała Gacek.
Dyrektywę, "mimo pewnych zastrzeżeń", poparła też Genowefa Grabowska (SdPl) z frakcji socjalistycznej.
W Europie miliony osób przebywają nielegalnie. Toleruje się je, bo są źródłem taniej siły roboczej. Nie nabywają prawa do emerytury, opieki zdrowotnej, nie mogą dochodzić swych praw na drodze sądowej - powiedziała podczas debaty.
Grabowska podkreśliła, że dyrektywa jest potrzebna, ponieważ wprowadza jasne zasady regulujące powroty i pobyt nielegalnych imigrantów.
Komisja Europejska szacuje, że obecnie na terenie UE przebywa co najmniej 8 mln nielegalnych imigrantów, z czego ponad połowa przyjechała legalnie. W pierwszej połowie zeszłego roku zatrzymano w UE ponad 200 tys. nielegalnych imigrantów, z czego blisko 90 tys. - wydalono.
Inga Czerny