Pazura reaguje na hejt. "Sytuacja jest patowa"
– Martwi mnie, że jakąkolwiek aktywność próbujemy wykorzystać przeciwko drugiej osobie – mówi "Newsweekowi" Cezary Pazura. W ostatnich tygodniach aktor zyskał wielu wrogów, głównie w internecie. Za sprawą wypowiedzi o aborcji i poparcia "Różańca do granic" dla wielu stał się żywą definicją hipokryzji.
"Na moim ukochanym drewnianym różańcu najczęściej modlę się o miłość" - tak Cezary Pazura promował akcję "Różaniec do granic", ściągając na siebie gniew internautów i nie tylko. Radny Białogardu Jerzy Harłacz zasugerował aktorowi, by ten "wstawił sobie różaniec w d…ę". Może nie aż tak dosadnie, ale wciąż, setki osób zarzuciły Pazurze hipokryzję, wypominając mu dwa rozwody (aktor w 2009 r. ożenił się po raz trzeci). Nie lepiej było, kiedy na antenie TVP1 artysta stwierdził, że jemu i jego żonie "aborcja nie jest po drodze". W rozmowie z "Newsweekiem" odpiera ataki.
– Za chwilę może się zdarzyć, że będziemy się bali wychylić nos w jakiejkolwiek sprawie. I nie chodzi tu tylko o sprawy wiary. (…) Dziś nawet jeśli artysta chce pomóc choremu dziecku, od razu oskarżany jest o hipokryzję i robienie sobie pozytywnego PR-u. Sytuacja jest patowa – uważa Pazura. – Chcesz zrobić coś dobrego, a możesz spodziewać się fali krytyki. Nic dziwnego, że włącza ci się automatyczny cenzor twojego zachowania. I strach przed krytyką. A to droga donikąd – konstatuje.