"Pazerność, bezczelność, dojenie państwa". Magierowski w ogniu krytyki, PiS zaskoczone
- To próba handlowania własną dymisją - tak o propozycji "porozumienia" Marka Magierowskiego z MSZ mówi dyplomata Jerzy Marek Nowakowski. W WP ujawniliśmy, że wezwany do kraju ambasador Polski w USA chce wypłaty prawie miliona złotych "rekompensaty". Koalicja rządząca mówi o próbie dojenia państwa, a zaskoczeni posłowie PiS nie odnoszą się do oferty.
23.07.2024 19:21
Posłowie koalicji rządzącej w kuluarach sejmowych mówią o "zszokowaniu", "zaskoczeniu" i "rozczarowaniu" postawą Marka Magierowskiego, który – jak twierdzą – "w ostatnich latach próbował budować wizerunek państwowca". Dziennikarz WP Patryk Michalski ujawnił, że wezwany do kraju ambasador Polski w USA chce "porozumienia" z MSZ. Domaga się w nim prawie miliona złotych "rekompensaty". Szef MSZ Radosław Sikorski w reakcji ponowił wniosek do prezydenta o odwołanie ambasadora w związku ze "skandalicznym żądaniem".
- Powiedzieć, że jestem zdziwiony to za mało, bo jestem absolutnie zszokowany. Nigdy w życiu nie słyszałem w dyplomacji o czymś takim. Ambasadorowie są do dyspozycji rządu, a nie są gwiazdami futbolu czy trenerami piłkarskimi, którym należy się odszkodowanie, kiedy klub z nimi rozwiązuje kontrakt - komentuje w WP Marcin Bosacki, poseł KO, były ambasador Polski w Kanadzie.
- Myślę, że panu ambasadorowi Magierowskiemu coś się pomyliło i konstatuję to z ogromną przykrością, bo uważałem go za przedstawiciela tego nurtu w PiS, który jest dużo bardziej rozsądny i inteligentny niż większość tej formacji. Widocznie po latach funkcjonowania w tym środowisku człowiek przesiąka takim przekonaniem, że państwo jest po to, żeby je doić, a nie po to, żeby mu służyć - twierdzi poseł KO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Postanowił iść na wojnę"
Marcin Bosacki nie wierzy w zmianę postawy prezydenta i zgodę na odwołanie Magierowskiego. - Myślę, że być może kolejni odwoływani ambasadorowie podejmą podobne kroki, które oczywiście prawnie są pozbawione szans na sukces. PiS kontestuje państwo polskie, kiedy nim nie rządzi. To jest kolejny przykład tego, a pan Magierowski chce tak robić, to znaczy państwo wydoić, a nie rozstać się z nim w sposób cywilizowany, albo nadal mu służyć - komentuje.
Poseł KO mówi, że według jego wiedzy Magierowski "miał propozycję pozostania w zasobie kadrowym MSZ. - Nie byłoby w tym nic dziwnego. Bardzo wielu byłych ambasadorów ma później funkcje naczelników, dyrektorów, wicedyrektorów w resorcie. A on postanowił iść na wojnę i to wojnę, która podatnika polskiego ma kosztować prawie milion złotych. Jestem tym absolutnie zszokowany, że można mieć takie podejście. To jest takie podejście, że jeśli my nie rządzimy, to jest wrogie państwo oraz że państwo należy doić - twierdzi Bosacki.
O "zszokowaniu" mówi również Agnieszka Pomaska z KO, która zasiada w sejmowej komisji spraw zagranicznych. - Myślałam, że pan Magierowski pełnił służbę publiczną i powinien być do dyspozycji ministra spraw zagranicznych. Nie słyszałam o takim przypadku wcześniej, żeby ktoś swoją służbę w tak bezczelny sposób przeliczał na pieniądze. Miał kilka dobrych publicznych wystąpień, ale to nie wszystko. Mam poczucie, że nie odchodzi z klasą. Wszyscy go zapamiętają z pazerności i bezczelności - twierdzi posłanka.
Tomasz Trela z Lewicy twierdzi, że to "zachowanie klasycznego pisowca". - To jest nieetyczne, nieprofesjonalne. Milion złotych za siedzenie w domu i liczenie, że mu kasa będzie leciała na konto, to jest niepoważne. Wszyscy ci, którzy upatrywali w Magierowskim poważnego męża stanu, mimo że z PiS, widzą teraz, że dla tej partii najważniejsze są pieniądze. A w zmianę postawy prezydenta nie wierzę - dodaje.
PiS chwali Magierowskiego, ale milczy o jego ofercie
Politycy PiS w rozmowie z WP chwalą dotychczasową postawę Marka Magierowskiego, ale nie chcą odnosić się do złożonej przez niego oferty porozumienia. Część polityków zgodziła się wyłącznie na nieoficjalny komentarz, przyznając, że są zaskoczeni gotowością rozwiązania stosunku pracy, bo prezydent wyrażał oczekiwanie, że będzie on nadal pełnił swoją funkcję.
Radosław Fogiel, wiceszef sejmowej komisji spraw zagranicznych z PiS podkreśla, że skoro Magierowski nie odpowiedział na szczegółowe pytania, to i on nie chce komentować szczegółów oferty dla niego. Poseł domaga się wyjaśnień w sprawie tego, czy doszło do ujawnienia dokumentów służbowych czy korespondencji służbowej. Nie chce jednak odnosić się do meritum sprawy.
- Głęboko nie zgadzam się z działaniami MSZ, czyli odwoływaniem do kraju ambasadorów bez uzgodnienia z prezydentem i próbami wysyłania na placówki osób, które nie mają nominacji prezydenta. Wysyłanie charge d'affaires obniża poziom relacji Polski z różnymi krajami i to jest kwestia zasadnicza. Nie znając stanowiska pana ambasadora, trudno mi się do samego artykułu odnosić - dodaje. Poseł dopytywany o to, czy wysuwanie propozycji zapłaty pensji z góry przy zgodzie na zakończenie stosunku pracy jest w porządku, stwierdził: - Nie mnie to oceniać.
PiS krytykuje Klicha
O szczegółach oferty nie chciał mówić również były prezydencki minister, a obecnie poseł PiS Marcin Przydacz. - Pan ambasador został wysłany na zwyczajową kadencję trwającą około czterech lat. Odwoływanie ambasadora Magierowskiego jako świetnego fachowca, co do którego wszyscy mają jasność, że dobrze pełnił swoją funkcję, jest niezgodne z interesem państwa polskiego - mówi.
Dopytywany o oczekiwanie wypłaty prawie miliona złotych, dodaje, że o "wewnętrzne ustalenia trzeba pytać samego zainteresowanego i MSZ". - Ściągnięcie ambasadora do centrali nie powoduje rozwiązania jego umowy, więc będzie miał wypłacane swoje pensje, pewnie niższe, pomniejszone o dodatki międzynarodowe - dodał.
Przydacz twierdzi też, że to szef MSZ wywołał konflikt z prezydentem o ambasadorów i to on powinien go zakończyć. - Minister Sikorski na następcę Marka Magierowskiego proponuje swojego partyjnego kolegę Bogdana Klicha, który obrażał prezydenta Donalda Trumpa. To raczej nie daje wielkiej nadziei, że relacje pana Bogdana Klicha z ewentualną administracją Trumpa byłyby bardzo dobre.
Magierowski wyliczył "rekompensatę"
Według ustaleń WP propozycja Marka Magierowskiego "porozumienia w sprawie rozwiązania stosunku pracy" wpłynęła do MSZ w ubiegłym tygodniu. Ambasador w USA, którego MSZ wzywa do kraju, proponuje, by jego umowa uległa rozwiązaniu z ostatnim dniem lipca tego roku, ale jednocześnie chce, żeby resort zapłacił mu niemal 346 470 zł oraz 137 340 dolarów.
Ambasador Polski w USA wyliczył prawie milion złotych "rekompensaty", zakładając, że swoją funkcję wypełniałby zwyczajowo przez pełne cztery lata, czyli do 23 listopada 2025 roku. Dlatego w propozycji wskazał, że chciałby płatności z góry za okres od 1 sierpnia 2024 roku do 23 listopada 2025 roku.
Na wskazaną kwotę blisko 346 470 zł i 137 340 dolarów miałyby się składać: wynagrodzenie zasadnicze, dodatek stażowy, dodatek kierowniczy, dodatek służby zagranicznej oraz dodatek zagraniczny i dodatek na niepracującego członka rodziny.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski