Pawłowska za Ardanowskiego. W PiS mówią o poczuciu wstydu. "Trzymali to w tajemnicy"

Politycy PiS są zniesmaczeni, że do ich klubu dołączyła Monika Pawłowska, była posłanka Lewicy, która zajęła mandat po Mariuszu Kamińskim. Jednocześnie niektórzy ubolewają, że z klubu PiS odchodzi były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. - Jeśli tak ma wyglądać "zjednoczony front prawicy", o którym mówi prezes, to ja dziękuję - żali się jeden z posłów PiS.

Monika Pawłowska i Jan Krzysztof Ardanowski
Monika Pawłowska i Jan Krzysztof Ardanowski
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | East News
Michał Wróblewski

27.06.2024 | aktual.: 27.06.2024 20:34

Wirtualna Polska jako pierwsza informowała o nowej inicjatywie powstającej w Sejmie. Jak pisaliśmy, Jan Krzysztof Ardanowski, wraz z m.in. Jarosławem Sachajką z Kukiz’15/Demokracja Bezpośrednia, zamierza powołać koło poselskie, a docelowo nawet nowy klub parlamentarny.

Nasze doniesienia potwierdził sam były minister rolnictwa w rządzie PiS, który w internetowym kanale wawainfo.pl przyznał, że chce założyć partię.

- Życie pustki nie znosi, a PiS nie ma realnej możliwości powrotu do władzy. PiS to partia, która zapewne będzie mogła jeszcze funkcjonować, ale przecież nikt przy nawet najbardziej optymistycznym założeniu nie zakłada, że będzie to partia, która samodzielnie będzie mogła kiedykolwiek rządzić - stwierdził Ardanowski, który - jak pisaliśmy w WP - od kilku lat, również po wyborach jesienią, mocno krytykował kierownictwo partii.

Dlatego postanowił odejść z klubu PiS i powołać nową inicjatywę, która przyciągnie m.in. zawiedzionych wyborców PiS, którzy nie poszli na wybory samorządowe, europejskie, a przede wszystkim - parlamentarne.

PiS straciło 700-800 tys. wyborców w wyborach do Sejmu i Senatu. Chcemy pomóc ich odzyskać - mówi nam osoba z otoczenia Ardanowskiego. Dodaje, że inicjatywa byłego ministra jest skierowana do przedsiębiorców, rolników, zwolenników Konfederacji i PSL.

Szkopuł w tym, że jeszcze na dobre nawet nie ruszyła.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Czy to pomoże "rozszerzyć" elektorat prawicy w kolejnych wyborach? Politycy PiS nie są co do tego przekonani. Jak mówią nieoficjalnie, Ardanowski sporo ryzykuje, bo jego ruch może zostać przez niektórych odebrany jako "zdrada". On sam tak nie uważa.

- Nikt nie chciał tego robić przed wyborami, by nie było oskarżeń o zdradę czy wbicie noża w plecy, ale ten cykl wyborczy się zakończył i te środowiska chcą dalej robić to, co wydaje się logiczne i potrzebne - zapowiada były minister rolnictwa.

Dobra mina do złej gry

W odpowiedzi na ten ruch oficjalnie politycy PiS robią dobrą minę do złej gry. W Sejmie poseł klubu PiS i były minister rolnictwa Robert Telus, pytany przez nas o Ardanowskiego, stwierdził, że przyjmuje to "ze spokojem". Ale inni nasi rozmówcy albo wolą unikać tematu, albo przyznają: - To źle wygląda.

- Mieliśmy się konsolidować, a tu nam Ardan wyskakuje w bok. Niefajnie. Zły sygnał do wyborców, my nie chcemy tego komentować, żeby tego nie nagłaśniać. Ale to wdzięczny temat dla dziennikarzy, zwłaszcza na wakacje - mówi jeden z parlamentarzystów PiS.

Inny, z zafrasowaną miną, dodaje: - Tak naprawdę to bardzo ubolewam, że tacy ludzie jak Ardanowski, co by nie sądzić o jego krytycznych, często niesprawiedliwych, słowach o naszym kierownictwie, dystansują się od PiS i chcą odejść.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Czarnek powinien się wstydzić". Posłanka wraca do Sejmu. Pawłowska: To nie jest bazarek

Akces Pawłowskiej "po cichu". "Dowiedzieliśmy się z sieci"

Jednocześnie wielu polityków PiS nie rozumie, dlaczego do klubu parlamentarnego PiS dołączyła była posłanka Wiosny Roberta Biedronia, a później Porozumienia Jarosława Gowina (która na końcu przeszła do PiS) Monika Pawłowska.

Przypomnijmy: Pawłowska nie dostała się do Sejmu z list PiS w wyborach jesienią. Osiągnęła jednak na tyle dobry wynik, by w przypadku utraty mandatu przez któregokolwiek z posłów PiS z Lubelszczyzny, wejść na jego miejsce.

I tak też się stało: gdy marszałek Sejmu wygasił mandat skazanemu przez sąd I instancji Mariuszowi Kamińskiemu (kandydował z "jedynki" w Chełmie), Pawłowska - mimo protestów polityków PiS - objęła po nim mandat i została posłanką niezależną. Gdy Pawłowska to zrobiła - de facto uznając decyzję marszałka Hołowni, którą podważali politycy PiS - przedstawiciele PiS byli wściekli.

Szef lubelskich struktur PiS Przemysław Czarnek mówił w rozmowie z Wirtualną Polską, że mandat Pawłowskiej jest "nielegalny", a ona sama zachowuje się "niepoważnie" i "powinna się wstydzić". Inni czołowi politycy PiS - jak choćby Rafał Bochenek czy Piotr Mueller - powtarzali, że Pawłowska nie ma szans po swojej decyzji być przyjętą do klubu PiS (zabiegała o to od początku).

Nawet sam Jarosław Kaczyński w Sejmie w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że nie wyobraża sobie, by ktokolwiek obejmował mandat po Kamińskim. A jednak zrobiła to Pawłowska, ośmieszając polityków PiS i podważając autorytet prezesa.

Co więcej, gdy Pawłowska składała poselskie ślubowanie, posłowie PiS demonstracyjnie opuścili salę plenarną.

W programie "Tłit" Wirtualnej Polski w lutym Pawłowska krytykowała Czarnka i prezentowała poglądy niezgodne z linią partii, opowiadając się m.in. za liberalizacją prawa do aborcji czy tabletką "dzień po".

Po kilku miesiącach Pawłowska została - po cichu, w tajemnicy przed posłami PiS - przyjęta do klubu przez jego szefa Mariusza Błaszczaka. - To jest wstyd - powiedział nam jeden z parlamentarzystów formacji Kaczyńskiego.

Inny dodał: - Jak to o nas świadczy, że tego samego dnia odejście z PiS ogłasza ktoś taki, jak Ardanowski, a dołącza do nas Pawłowska?

Politycy PiS w rozmowie z WP przyznają, że o dołączeniu Pawłowskiej do klubu dowiedzieli się z portalu X (dawnego Twittera). - Nie było posiedzenia klubu, więc żaden z posłów nie mógł się wypowiedzieć. Po prostu Błaszczak zdecydował przy zgodzie Kaczyńskiego i tyle. Taka demokracja w partii - mówi jeden z naszych rozmówców.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (444)