Pawlak miał "wyrąbać przestrzeń" dla PSL - co z nim dalej?
Waldemar Pawlak, bez względu na wynik jaki uzyska w wyborach prezydenckich, może być spokojny o przywództwo w PSL. Większość ludowców zapewnia, że w partii nie będzie zmian, przynajmniej do wyborów samorządowych. Nie brakuje jednak takich, którzy mówią, że "niektórzy będą wieszać psy" na przewodniczącym.
17.06.2010 | aktual.: 17.06.2010 17:51
Koordynatorka kampanii Pawlaka wicemarszałek sejmu Ewa Kierzkowska broni szefa PSL. Przypomina, że zgodził się on na start w wyborach dopiero po namowach kolegów partyjnych. Zatem - jej zdaniem - odpowiedzialność za wynik wyborów ponosi nie tylko kandydat, lecz całe kierownictwo partii.
- Skoro wszystkim na posiedzeniu Rady Naczelnej i Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL tak bardzo zależało, żeby pan premier kandydował i żeby to on był kandydatem popieranym przez PSL, to wszyscy prezesi i członkowie Rady Naczelnej, członkowie NKW wzięli odpowiedzialność za wynik pana premiera - powiedziała Kierzkowska.
Wtóruje jej poseł Mieczysław Łuczak, który również zwraca uwagę, że decyzja o starcie Pawlaka była podejmowana kolegialnie, w związku z tym odpowiedzialność za wynik ponoszona będzie też kolegialnie. - Jeżeli ktoś będzie chciał rozliczeń, jeśli będzie wynik poniżej 5% przy takiej kampanii, to mogę tylko pogratulować - powiedział poseł.
Jednak nie wszyscy politycy stronnictwa będą usatysfakcjonowani takim rezultatem Pawlaka. Poseł Janusz Piechociński ujawnił, że Pawlak zadeklarował partii, gdy godził się na kandydowanie, że zdobędzie co najmniej 10% głosów. - Celem było "wyrąbanie" dla PSL przestrzeni politycznego środka, zmuszenie konkurencji do merytorycznej kampanii i osiągnięcie trzeciego miejsca lub nie mniej niż 10%. To był cel i takie było założenie - relacjonuje Piechociński.
Jego zdaniem Stronnictwu nie udało się jednak narzucić swojej narracji w kampanii, czyli merytorycznej debaty o Polsce. Jak podkreślił, kampania była stabloidyzowana, pełna tematów zastępczych, np. rozmów na temat tego, czy dojdzie do debaty między kandydatami. - Nie potrafiliśmy się tej tendencji przeciwstawić m.in. poprzez małą aktywność - stwierdził Piechociński.
Z kolei inny polityk PSL Eugeniusz Kłopotek przyznał, że nie liczy na cud w kwestii wyniku wyborczego Pawlaka. Dodał jednak, że przyzwoitym rezultatem byłoby poparcie na poziomie około 7%. - Byłby to wynik przyzwoity, aczkolwiek o wiele poniżej oczekiwań - stwierdził.
Nie wszyscy w PSL są jednak takimi optymistami. Choć oficjalnie nikt tego nie chce przyznać, to w nieformalnych rozmowach ludowcy mówią, że będzie dobrze, jeśli wynik Pawlaka będzie choć trochę wyższy, niż to co dają mu przedwyborcze sondaże, czyli powyżej 2%. Były prezes PSL i dwukrotny kandydat tej partii na prezydenta Jarosław Kalinowski tłumaczy, że sytuacji Pawlaka nie ułatwia zła kondycja finansowa ugrupowania oraz duża polaryzacja sceny politycznej. Przypomniał, że ostatni dosyć dobry wynik w wyborach prezydenckich PSL uzyskało w 2000 roku. Wówczas właśnie Kalinowski zdobył czwartą lokatę z poparciem nieco poniżej 6%.
Kalinowski zwraca jednak uwagę, że PSL miał wtedy dobre zaplecze finansowe, dobrego doradcę od marketingu politycznego oraz olbrzymi zapał w strukturach. Dodał, że wówczas w ciągu dwóch miesięcy kampanii odbył ponad 400 spotkań wyborczych. - Pięć lat temu już tego nie było, a w tej kampanii, przy tak silnej polaryzacji sceny politycznej Pawlak ma ograniczone pole do działania i mobilizacji swojego elektoratu - podkreślił Kalinowski.
Łuczak przypomniał natomiast, że kampania prezesa PSL nie była zbyt aktywna, czy "wystrzałowa" ze względu na okoliczności wynikające z katastrofy pod Smoleńskiem i powodzi.
Bardziej krytyczny w ocenie sztabowców i kandydata PSL jest Piechociński. Jak ocenił, Pawlak pokazał się jako polityk, który ma największy dystans do mediów i funkcjonowania blisko wyborcy. - Zakładał, że wyborca przede wszystkim będzie posiłkował się merytoryczną oceną, doświadczeniem i dorobkiem, a okazuje się, że jednak ważniejsze jest samo medialne istnienie i "opakowanie" niż zawartość. To jest jeden z powodów, dla których Waldemar Pawlak, dwukrotny premier i aktualny wicepremier, nie jest "na pudle" - diagnozuje poseł Stronnictwa.
Większość ludowców uważa jednak, że nawet bardzo niski wynik Pawlaka w wyborach prezydenckich nie powinien wywołać wewnątrzpartyjnych rozliczeń. Choć Kłopotek nie ukrywa, że gdyby Pawlak otrzymał w wyborach tylko tyle, ile dają mu obecnie sondaże, byłoby to dużym zmartwieniem dla partii i niektórzy chcieliby za to "wieszać psy na Pawlaku", ale, jak zaznaczył, należy się z tym wstrzymać do wyborów samorządowych.
Polityk tłumaczy, że to właśnie wybory samorządowe będą probierzem potencjału wyborczego PSL i dopiero wówczas należy się spodziewać głębszej analizy sytuacji w stronnictwie i ewentualnych zmian kadrowych. Jak dodał, w najbliższym czasie, pozycja Pawlaka jest w PSL niepodważalna.