PublicystykaPaweł Wiejas: Boże Narodzenie wypadło we wrześniu, ale już mi spalili choinkę

Paweł Wiejas: Boże Narodzenie wypadło we wrześniu, ale już mi spalili choinkę

Olaboga, Duda rozmawiał z Tuskiem. Olaboga, Tusk śmiał się, rozmawiając z Dudą. A to przecież sprawa normalna, z której uczyniliśmy sprawę nienormalną, wręcz nadzwyczajną. Takie cuda tylko w Polsce.

Paweł Wiejas: Boże Narodzenie wypadło we wrześniu, ale już mi spalili choinkę
Źródło zdjęć: © East News | Andrzej Iwańczuk/Reporter
Paweł Wiejas

27.09.2018 | aktual.: 27.09.2018 17:53

Prezydent Andrzej Duda i szef Rady Europejskiej Donald Tusk spotykają się rzadko. A jak już się spotkają, to przyzwyczaili nas, że wymieniają zdawkowe uprzejmości i uciekają, jakby ktoś im wrzucił w spodnie rozpalone do czerwoności węgle.

Nie tym razem. Na posiedzeniu ONZ w Nowym Jorku obaj politycy siedzieli ramię w ramię i najwyraźniej dobrze się przy tym bawili – na twarzach uśmiechy. Tusk był tak rozbawiony tym, co mówi Duda, że wyglądało, jakby za chwilę miał się popłakać ze śmiechu.

To w sumie błahe wydarzenie. Błahe, ale nie w kraju, w którym obywatele przyzwyczajeni są do zgoła innych zachowań polityków. Dlatego najpierw trafiło na czołówki, a następnie stało się przedmiotem bardzo poważnych komentarzy i dociekań: "O co chodzi". Niektórzy dziennikarze nawet zaczęli dopytywać speców od czytania z ruchów warg, co takiego prezydent powiedział szefowi RE.

Szczerze? Guzik mnie obchodzi, o czym rozmawiają prywatnie dwaj dorośli faceci. Jak dla mnie, mogą sobie nawet opowiadać koszarowe dowcipy. Byle tylko ocieplenie między nimi weszło im w krew.

Powód, dla którego obrazek z Nowego Jorku wstrząsnął wszystkimi, jest inny.

Zobaczyliśmy, że ludzie z dwóch wrogich obozów (tak właśnie postrzegają siebie PiS i PO), mimo wszystko mogą ze sobą rozmawiać jak normalni ludzie. Niewiarygodne wprost. Proszę państwa, szczęka opada.

Widząc śmiejących się Dudę i Tuska, osobiście poczułem się jak w Boże Narodzenie. Wtedy wszyscy są dla siebie mili – nawet jak nie lubią świąt – i tak starają się ze wszystkich sił, aby inni czuli się przy nich po prostu dobrze. Chciałbym, żeby ta chwila Duda-Tusk trwała wieczność.

I nie chodzi mi o to, że Andrzej Duda ma na przykład wygłaszać mowę: "Ha, ha, właśnie podpisałem tu parę - ha, ha - ustaw o Sądzie Najwyższym, które - ha, ha - obniżają wiek emerytalny sędziów do 18 lat – ha, ha".

Albo, że Donald Tusk ma głosić przed Radą Europejską: "Ha, ha – w Polsce – ha, ha – Jarosław Kaczyński wbrew temu, co sądzicie, jest demokratą - ha, ha".

Chodzi o to, żeby polscy politycy wreszcie zaczęli używać wobec siebie języka szacunku, a nie języka siły. Chodzi o to, żeby twarze zaciśnięte w grymasie wściekłości nieco się rozluźniły, a słowa, po których nie ma odwrotu, nigdy nie zostały wypowiedziane.

Zresztą, co ja bredzę, politycy już zepsuli mi chwilę radości i spalili bożonarodzeniowe drzewko. To po prostu świństwo.

Zaczęli roztrząsać, kto bardziej straci na tej chwili zapomnienia – Duda czy Tusk? A może obaj? Co powie prezes? Jedni uważali, że Tusk przechytrzył Dudę. Drudzy byli święcie przekonani, że to Duda przechytrzył Tuska.

To wszystko chore, jak cała polska polityka, która polega na budowaniu murów, a nie na ich burzeniu. Rada: politycy, spuście z tonu. Wszystkim od razu będzie się lepiej w Polsce oddychało. Tylko czy jeszcze potraficie? Z tego pytania nawet koń by się pewnie uśmiał, o prezydencie i szefie RE nie wspominając.

Źródło artykułu:WP Opinie
donald tuskdudapolitycy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)