Paweł Soloch: publikacje o BBN jak wojna hybrydowa w rosyjskim stylu
Mamy telenowelę, informacyjną wojnę hybrydową w rosyjskim stylu - tak Paweł Soloch skomentował kolejne doniesienia "o komunistach w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego". - Jeśli chodzi o ludzi, którzy mają przeszłość związaną ze służbami PRL-u, ze szkołami ukończonymi w Moskwie w czasach Związku Radzieckiego - to jest problem, który występuje we wszystkich instytucjach, również w MON, również w MSZ, również w służbach - dodał.
Portal niezależna.pl poinformował w weekend, że Mirosław Wiklik (od kilku miesięcy dyrektor gabinetu szefa BBN-u) należał do PZPR-u oraz był oficerem politycznym w 6. Batalionie Powietrznodesantowym. Natomiast generał Romuald Ratajczak, czyli doradca szefa BBN-u, to absolwent wieczorowego kursu marksizmu i leninizmu.
W poniedziałek "Gazeta Polska Codziennie" w tekście zatytułowanym "Kolejni komuniści u Pawła Solocha" podała nazwiska dwóch kolejnych pracownikow BBN, "których przeszłość budzi zdumienie". Chodzi o naczelnika wydziału w Departamencie Zwierzchnictwa nad Silami Zbrojnymi Waldemara Kozickiego oraz specjalistę w tym wydziale - Macieja Czulickiego.
Według informacji "GPC" Kozicki należał do ZSMP od 1977 roku do "schyłku PRL-u, a legitymację PZPR-u nosił w latach 1984–1990". Od 1984 roku był był instruktorem politycznym Wydziału Politycznego Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych. Miał też 6 listopada 1989 r. napisać wniosek o zgodę na studia wojskowe w ZSRR.
Czulicki, który jak podkreśla "GPC" 18 czerwca, podczas obchodów ustanowienia Orderu Virtuti Militari, reprezentował prrezydenta Andrzeja Dudę, również należał do PZPR-u ( w latach 1989-1990). Według dziennikarzy gazet charakteryzowano go jako aktywnego działacza POP-u, który wykazywał "duże umiejętności agitatorskie".
- Tak, ta przeszłość była nam znana już od czasów Lecha Kaczyńskiego, kiedy miałem zaszczyt być doradcą śp. Władysława Stasiaka, który właśnie na stanowisko wtedy dyrektora Departamentu Systemów Obronnych powoływał - stwierdził w "Porannej rozmowie" w RMF FM szef BBN Paweł Soloch pytany o dyrektora Mirosława Wiklika. - Myśmy na ten temat żartowali. To jest problem ludzi, którzy mają PZPR w życiorysie. Powtarzam jeszcze raz - rozróżnijmy ludzi, którzy mają moskiewskie szkoły, Służbę Bezpieczeństwa od ludzi, którzy mają PZPR w życiorysie. Mówimy o ludziach PZPR - dodał.
Przyznał, że rzeczywiście był oficerem politycznym na szczeblu kompanii. Dodał jednak, że przez "następne 30 lat pan płk Wiklik był w GROM-ie, jednostce, która była forpocztą wprowadzającą nas do NATO-6130285597505153c)". - Uczestniczył w wielu niebezpiecznych akcjach, ryzykował w stopniu, w jakim niewielu Polaków ryzykowało, życie w imię budowania takiego Sojuszu, który doprowadził do tego, że dzisiaj mamy wojsko amerykańskie na terenie naszego kraju. To ci oficerowie, którzy mają w życiorysie PZPR, a którzy przeszli weryfikację po '89 roku - zresztą, umówmy się, w obozie dobrej zmiany też mamy ludzi z życiorysami PZPR-owskimi - zauważył Soloch. Nie chciał jednak wymienić ich nazwisk.
- Gdyby w wyniku rekonstrukcji rządu Antoni Macierewicz stracił stanowisko, płakalibyście? - zapytał prowadzący rozmowę Robert Mazurek.
- Generalnie chłopaki nie płaczą - odparł Soloch. Szef BBN zastrzegał, że „na dzień dzisiejszy nic nie wiem o tym, żeby prezydent żądał dymisji szefa MON”.
Soloch unikał też odpowiedzi na pytanie o to, kiedy zostaną wręczone nominacje generalskie. - Są pewne rzeczy do uzgodnienia z resortem obrony, jeśli chodzi o system kierowania i dowodzenia. Od tego uzależnił swoją decyzję pan prezydent – stwierdził gość RMF FM. - Będę radził prezydentowi, żeby decyzję podjął stosownie do tego, jakie ustalenia w sprawie systemu kierowania i dowodzenia uzgodnimy z MON. Mamy jeszcze troszeczkę czasu, niedużo - dodał.
Źródło: RMF FM