PublicystykaPaweł Lisicki o przesłuchaniu Michała Tuska. "Może celowo odpowiedzi nie padły, bo są zostawione dla jego ojca"

Paweł Lisicki o przesłuchaniu Michała Tuska. "Może celowo odpowiedzi nie padły, bo są zostawione dla jego ojca"

"Obaj z ojcem wiedzieliśmy, że to lipa" - o tych słowach Michała Tuska mówią wszyscy. Paweł Lisicki ("Do Rzeczy") i Joanna Miziołek ("Wprost") w #dzieńdobryWP byli zgodni, że komisja ds. Amber Gold niczego nie udowodniła. - Do tej pory była nudna, przesłuchanie syna Donalda Tuska miało być takim jej odbiciem - stwierdziła publicystka.

Anna Kozińska

22.06.2017 | aktual.: 28.03.2022 12:23

Po środowym przesłuchaniu Michała Tuska przez komisję ds. Amber Gold, wiele osób zastanawia się, czy sformułowanie, którego użył - "lipa" pogrąży jego ojca. - To się okaże - stwierdził Lisicki w porannym programie WP. Przyznał jednocześnie, że swoją wypowiedzią "nie przysłużył się specjalnie ojcu". - Te słowa były dosadne, krótkie i lapidarne - dodał.

- Michał Tusk wkopał ojca i otworzył tym samym drogę dla dalszych pytań, już skierowanych bezpośrednio do Donalda Tuska - stwierdził Lisicki. Jak zwróciła uwagę Miziołek Michał Tusk mówiąc o wiedzy na temat tego, że "Amber Gold to lipa", miał na myśli 2012 r. - To jest czas, kiedy już ta cała sprawa grzała, więc pytanie, jak długo oni wiedzieli - mówiła publicystka.

Odpowiedział jej Lisicki. - Gdyby Michał Tusk powiedział wyraźnie, że z ojcem dowiedzieli się w 2012 roku, że to lipa, to oczywiście miałoby to inne znaczenie. Powiedział to jednak w taki sposób, że pozwolił stawiać pytanie: od kiedy oni o tym wiedzieli i kto ich o tym poinformował - stwierdził.

Miziołek podkreśliła, że nie wiązałaby sprawy syna ze sprawą jego ojca. - Jeżeli prześledzić historię, biografię Michała Tuska, to można zobaczyć, że był zawsze taką czarną owcą w rodzinie i zawsze się ojcu sprzeciwiał. Robił zawsze to, czego ojciec nie chciał. Nie widziałabym więc jakiegoś dogadywania się między nimi - powiedziała.

Jak dodała, od współpracowników Donalda Tuska wie, że ten planuje wyjść przed komisję i powiedzieć: - No to się skompromitowaliście, nic na nas nie mieliście - Donald Tusk akurat w sprawie Amber Gold nie może sobie nic zarzucić - podsumowała.

Jak wypadła komisja?

Publicyści ocenili też tych, którzy przesłuchiwali Tuska, czyli komisję pod przewodnictwem Małgorzaty Wassermann. - Przesłuchanie niczego nie wniosło. Zarzutów wobec Michala Tuska nie ma żadnych - oceniła Miziołek.

Przyznała, że jest zaskoczona poziomem komisji. - Spodziewałam się, że pytania będą bardziej merytoryczne, że czegoś się dowiemy - zaznaczyła. Nie tylko ona jest rozczarowana. - Ludzie się spodziewali większego medialnego show i przesłuchanie Michaela Tuska i w końcu - Donalda Tuska mają być takim odbiciem komisji - oceniła publicystka.

Zgodził się z nią Lisicki. Jego zdaniem również komisja niczego nie udowodniła. Zwrócił zaś uwagę, że "co najmniej obnażyła bardzo niski poziom pracowników sądow i prokurartorów", "pokazała, do jakiego stopnia wysocy urzędnicy państwowi, sądowi bardzo dziwnie sprawę Amber Gold traktowali" i że "kompletnie się do tego nie nadawali".

- Zachowywali się jak ktoś przyłapany na gorącym uczynku, który twierdzi, że on się tu znalazł przypadkiem, zleciał nie wiadomo skąd itd. - powiedział. - To jednak jeszcze za mało, by powiedzieć, że istniala świadoma zmowa między nimi albo że ktoś tym sterował albo chronił - dodał.

Źródło artykułu:Telewizja WP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)