Patryk Michalski z Kijowa: jest pusto. Wszyscy najbardziej obawiają się nocnych ataków
Patryk Michalski, reporter Wirtualnej Polski w Ukrainie, relacjonował w wydaniu specjalnym "Newsroom" WP sytuację jaka panowała w Kijowie w czwartek. Mówił o nastrojach mieszkańców stolicy Ukrainy. - Wszystkie ruchy podejmowane przez Rosję wskazują na to, że Kijów również jest celem ataku Rosjan. Wiele wskazuje na to, takie są zapowiedzi ukraińskich polityków, że celem może być dzielnica rządowa - relacjonował - Z drugiej strony nie ma paniki. Miasto właściwie jest wymarłe. Być może tego nie widać tak dobrze za moimi plecami, ale w tym momencie tutaj powinny być korki – ta ulica jest zazwyczaj bardzo ruchliwa. A, jak słyszę, przejeżdżają tylko pojedyncze samochody - mówił. Wspomniał, że wszyscy najbardziej obawiają się na nocnych ostrzałów rakietowych, czy bombardowań. - Jeśli chodzi też o nastroje, to Ukraińcy stają przed bardzo trudnym wyborem. Z jednej strony mogą walczyć i bardzo wiele osób, które tutaj spotykam, deklaruje: “tak, pójdziemy walczyć, jesteśmy gotowi”. Tym bardziej, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zapowiedział, że każda osoba - każdy ochotnik-cywil, który będzie gotów do obrony ojczyzny - otrzyma broń do ręki - relacjonował Michalski. - Z drugiej strony pojawiają się pytania o przyszłość najbliższych, o przyszłość dzieci. Dlatego wiele osób decyduje się na to, by wyjechać. To bardzo wyraźnie widać właśnie na stacjach metra. Tam ludzie chodzą z dużymi walizkami ze swoimi najbliższymi u boku. Zabierając niewielki dobytek przemieszczają się albo na obrzeża Kijowa albo na zachód Ukrainy, który przecież też nie jest bezpieczny. Albo szukają miejsca za granicą, często w Polsce - mówił. Nasz reporter wspomniał też, że odgłosy wojny, co jakiś czas są słyszalne w Kijowie. - Tutaj na razie nie ma tej paniki, ale z drugiej strony nie jest tak, że każdy może czuć się bezpiecznie. Strzały ze znacznej odległości, ale jednak słychać. Pojawiają się kolejne doniesienia o tym właśnie, że rosyjskie wojsko zbliża się do Kijowa. Nie wiadomo więc, ile czasu zajmie im ewentualne dotarcie tutaj, do samego centrum - relacjonował.