Patryk Jaki odpowiada Hannie Gronkiewicz-Waltz. "Żenująca ucieczka od pytań"
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki po oświadczeniu Hanny Gronkiewicz-Waltz zarzucił prezydent Warszawy mijanie się z prawdą. - Hanna Gronkiewicz-Waltz nie odniosła się do tego, że jej rodzina dorobiła się na szmalcownictwie, na cudzej krzywdzie – stwierdził Patryk Jaki.
22.12.2017 | aktual.: 22.12.2017 16:28
Hanna Gronkiewicz-Waltz po ogłoszeniu decyzji o zwrocie kamienicy przy Noakowskiego 16 stwierdziła, że działanie komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji to nieudolna próba wybielenia urzędników Lecha Kaczyńskiego, z których żaden nie został przesłuchany. Prezydent Warszawy zapewniła, że nie miała żadnej wiedzy na temat nieprawidłowości poza informacjami pojawiającymi się w mediach.
- Pierwszy argument Hanny Gronkiewicz-Waltz jest taki, że komisja jest PiS-owska, ale nie odniosła się do zebrania przez nas tak poważnych dowodów, że za decyzją zagłosował przedstawiciel PSL, Kukiz'15 i Nowoczesnej – kolega ze sztabu wyborczego Rafała Trzaskowskiego. Teoria o PiS-owskiej komisji upada – mówił w TVP Info Patryk Jaki.
Wiceminister sprawiedliwości stwierdził, że prezydent Warszawy nie odniosła się też do innego zarzutu. – W 2003 r. rodzina Waltzów oszukała ratusz, wyciągnęła kluczowe dokumenty, więc urzędnicy nie mieli o nich informacji. Dopiero kiedy zaczęły się w tej kamienicy dziać cuda, zaczęto podnosić czynsze to sami mieszkańcy zaczęli szukać dokumentów – mówił Patryk
Jaki. Jak dodał, znalezione przez mieszkańców dokumenty ws. kamienicy przy Noakowskiego 16 przekazał do ratusza, jako prezydent Polski, Lech Kaczyński.
Patryk Jaki stwierdził, że Hanna Gronkiewicz-Waltz przetrzymywała dokumenty ws. kamienicy. - Urzędnicy zeznali, że kazała sobie przynieść wszystkie dokumenty dotyczące Noakowskiego - powiedział Jaki.
Do sprawy odniósł się też na Twitterze nazywając oświadczenie prezydent Warszawy "żenującą ucieczką od pytań".
Decyzja komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji
W piątek przewodniczący komisji Patryk Jaki poinformował, że rodzina Hanny Gronkiewicz-Waltz oraz osoby, które wzbogaciły się na tej reprywatyzacji muszą zwrócić miastu w sumie 15 mln 375 tys. zł.
Zdaniem komisji prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz wiedziała o nieprawidłowościach przy reprywatyzacji i decyzję podjęła na podstawie sfałszowanych dokumentów.
Z dokumentów, do których dotarła komisja, wynika, że wujek Andrzeja Waltza zdawał sobie sprawę, że przejął nieruchomość w sposób nielegalny od szmalcownika Leona Kalinowskiego w 1945 roku - oszust posługiwał się podrabianym aktem notarialnym. Oznacza to, że rodzina Waltzów nigdy nie nabyła praw do kamienicy