Partie rezerwują miejsca na billboardach
Do szybszych wyborów partie polityczne nie
są gotowe. Brakuje pieniędzy i nowych haseł wyborczych. Jednak
przygotowania trwają, bo skrócenie kadencji Sejmu staje się realne
- ocenia "Życie Warszawy".
17.01.2006 | aktual.: 17.01.2006 10:40
- Nie chcemy przyspieszonych wyborów, ale szykujemy się na taką ewentualność- przyznają posłowie.
- Wiemy, że Prawo i Sprawiedliwość układa już listy wyborcze i rezerwuje miejsca na billboardach. Zresztą wszystkie partie już zabukowały miejsca na marzec. My także - opowiada Roman Giertych. Firmy zajmujące się wynajmem billboardów pytane o te negocjacje, zasłaniają się tajemnicą handlową.
Tadeusz Cymański (PiS) przekonuje, że jego partia nie prowadzi podstępnych działań, by organizacyjnie wyprzedzić polityczną konkurencję. Poseł zapewnia, że nie wie, czy PiS zaczęło już rezerwować billboardy. A listy wyborcze? - Tu nie będzie wielkich korekt, choć na pewno może dojść do różnych personalnych aliansów. Nowe wybory byłyby taką szybką powtórką tych poprzednich. Na pewno musimy być zmobilizowani. Mogą być różne scenariusze. Politycznym przeciwnikom mogę powiedzieć, jak w piosence: "bądź gotowy dziś do drogi, drogi którą dobrze znasz" - mówi poseł.
- Wiemy, że PiS rozpoczął negocjacje z agencjami reklamowymi. My nie będziemy tworzyć atmosfery, że szykujemy się do wyborów- zapewnia Bronisław Komorowski (PO).
- Posłowie wciąż zapraszają nas na nieformalne rozmowy, zastanawiają się, czy nie zmienić barw klubowych- wyjawia Eryk Mistewicz, specjalista od politycznej kreacji. Czy to oznacza, że politycy chcą uciekać do PiS? - Nie, ruchy są we wszystkie strony. PiS zapewne wygra te nowe wybory, ale nie będzie to zwycięstwo hurraoptymistyczne. Coraz częściej rozmawiają z nami na temat wyborów- przyznaje Edi Pyrek, także specjalista od marketingu politycznego.
Zdaniem "Życia Warszawy", kampania może być brutalna. - Jeśli partie odwołają się do swych twardych elektoratów, to będziemy mieć wyliczankę: "a oni są gorsi od nas" - mówi dr Robert Sobiech , socjolog. Jego zdaniem, skoro walczyć będą ze sobą dwie partie o prawicowym rodowodzie, trudno będzie obiecywać wyborcom polityczny przełom. (PAP)