Państwowe miliony na stowarzyszenia Roberta Bąkiewicza. PiS bronił dotacji
Nie milkną echa niedzielnej kontrmanifestacji narodowców z Robertem Bąkiewiczem na czele. W ostatnim czasie organizacje związane z liderem narodowców dostały łącznie 3 mln zł dotacji z Funduszu Patriotycznego nadzorowanego przez wicepremiera, ministra kultury Piotra Glińskiego. Resort kultury nie ma sobie w tej sprawie nic do zarzucenia. A politycy PiS nieoficjalnie przyznają, że "Bąkiewicz im nie przeszkadza".
11.10.2021 16:08
- Kontrmanifestacje stały się polską tradycją. Niestety standardy protestów i zachowania uczestników od dłuższego czasu znacznie się pogorszyły. Nikt nie ma patentu na polepszenie sytuacji. Przykład niestety idzie z góry. Skoro w Sejmie toczą się karczemne awantury, to demonstranci również niestety sobie nie żałują. Nie mamy autorytetów w Polsce, które mogłyby temperaturę sporu uspokoić – mówi Wirtualnej Polsce poseł PiS Tadeusz Cymański.
To odpowiedź na pytanie o zachowanie uczestników kontrmanifestacji zorganizowanej przez Roberta Bąkiewicza.
Przypomnijmy, gdy na Placu Zamkowym w Warszawie trwała demonstracja dla obecności Polski w Unii Europejskiej, obok, na Podwalu, odbywała się pikieta środowisk narodowych pod hasłem "Wybieram Polskę". Narodowcy, oddzielani przez znaczne siły policji od prounijnej manifestacji, próbowali ją zagłuszyć przy pomocy sprzętu nagłośnieniowego.
Najbardziej kontrowersyjna sytuacja miała miejsce podczas wystąpienia Wandy Traczyk-Stawskiej, gdy uczestniczka Powstania Warszawskiego została zaproszona na scenę. Kiedy przemawiała, była przekrzykiwana przez Bąkiewicza. Wówczas zwróciła się do narodowca: Milcz głupi chłopie! Milcz! Milcz chamie skończony!
Jak ujawnił portal oko.press, w ostatnich miesiącach związane z Bąkiewiczem organizacje – Stowarzyszenie Marsz Niepodległości i Stowarzyszenie Straż Narodowa – dostały dwie najwyższe dotacje z Funduszu Patriotycznego w ramach programu "Wolność po polsku". W sumie przyznano im 3 mln zł. Z milionowej dotacji aż 496 tys. zł organizacje wydały na scenę oraz sprzęt do organizacji wydarzeń w plenerze (m.in. oświetlenie, nagłośnienie, uliczne telebimy).
Stowarzyszenie Marsz Niepodległości założyli w 2011 roku działacze Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego. Robert Bąkiewicz jest od 2017 roku jego prezesem. Stowarzyszenie od lat jest jednym z organizatorów Marszu Niepodległości, który przechodzi ulicami stolicy w Narodowe Święto Niepodległości.
Stowarzyszenie Straż Narodowa to najmłodsza z organizacji związanych z Robertem Bąkiewiczem. Powstała po protestach Strajku Kobiet przeciw ograniczaniu prawa do aborcji. Na stronie internetowej stowarzyszenia widnieje informacja: "Jesteśmy ludźmi, którzy chcą stawić czoła rewolucji i poświęcić swoją ciężką pracę na rzecz odnowy życia społecznego w Polsce. Walcząc z ofensywą skrajnie lewicowych aktywistów chcemy stanąć w pierwszym szeregu kontrrewolucji".
Przychody stowarzyszenia rosną jak na drożdżach
Ze sprawozdań finansowych Stowarzyszenia Marsz Niepodległości za lata 2017-2019 wynika, że organizacja Bąkiewicza bardzo dobrze sobie radzi finansowo. W 2017 wypracowała 432,9 tys. zł przychodów, a rok zakończyła zyskiem w wysokości 114,6 tys. zł. Wśród kosztów najwięcej pochłonęły wynagrodzenia dla członków stowarzyszenia – 97,6 tys. zł.
Rok później przychody były już dwukrotnie wyższe - 883,2 tys. zł - a ponad trzykrotnie większy zysk wyniósł 393,4 tys. zł. W 2018 r. stowarzyszenie otrzymało 58 tys. zł tytułem 1 procenta podatku dochodowego od osób fizycznych. W całości przeznaczyło kwotę na organizację Marszu Niepodległości 11 listopada.
W 2019 r. przychody sięgnęły już rekordowej kwoty 1,5 mln zł. Z kolei zysk na koniec tamtego okresu wyniósł 280,2 tys. zł. Sprawozdania za ubiegły rok nie opublikowano. Co ciekawe, drugie stowarzyszenie związane z Robertem Bąkiewiczem, Straż Narodowa, jako stowarzyszenie zwykłe nie jest zarejestrowane w KRS, nie musi też składać jawnych sprawozdań finansowych. Składa je jedynie do Urzędu Skarbowego.
W 2017 roku z wnioskiem o delegalizację Stowarzyszenia Marsz Niepodległości wystąpili politycy Platformy: Monika Wielichowska i Sławomir Nitras. Ich zdaniem zachowanie uczestników marszu 11 listopada wyczerpywało znamiona przestępstwa publicznego, propagowania totalitarnego ustroju państwa i nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych i rasowych oraz publicznego znieważania grup ludności z powodu przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej. Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która zajmowała się sprawą, była odmiennego zdania.
"Przeanalizowane dokumenty stowarzyszenia, m.in. statut oraz program, prowadzą do przeciwnych wniosków. Program nie zakłada ani totalitarnych metod, ani praktyk właściwych dla wskazanych reżimów. Również działalności Stowarzyszenia nie cechuje nienawiść rasowa i narodowościowa. Wręcz przeciwnie, analiza dokumentów Stowarzyszenia prowadzi do wniosku, że cele Stowarzyszenia i jego działalność polegają na promocji postaw i zachowań patriotycznych. Celem Stowarzyszenia jest m.in. promowanie obchodów Święta Niepodległości" – czytamy w uzasadnieniu prokuratury.
Miliony dla organizacji związanych z Bąkiewiczem przyznano w ramach tzw. Funduszu Patriotycznego. Jego obsługą zajmuje się państwowa instytucja kultury - Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej nadzorowany przez resort kultury Piotra Glińskiego.
Opozycja domaga się wyjaśnień od wicepremiera Glińskiego
Po ogłoszeniu wyników, oburzenia przyznaniem dotacji dla narodowców nie kryli m.in. posłowie Koalicji Obywatelskiej (m.in. Katarzyna Lubnauer, Monika Rosa, Adam Szłapka). W interpelacji skierowanej do ministra kultury i dziedzictwa narodowego, wicepremiera Piotra Glińskiego pytali: "Dlaczego Fundusz Patriotyczny udziela dotacji organizacjom, które jawnie propagują hasła faszystowskie, rasistowskie i ksenofobiczne?".
W imieniu resortu parlamentarzystom opozycji odpisał wiceminister Jarosław Sellin.
"Zgodnie z art. 13 Konstytucji RP w Polsce zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa. Z punktu widzenia prawa żadna organizacja, której cele lub statut odwoływałyby się do powyższych metod lub praktyk, nie uzyskałaby wpisu do Krajowego Rejestru Sądowego. A tylko takie organizacje mogły się ubiegać o wsparcie z Funduszu Patriotycznego - żadna z nich zatem nie odwołuje się do zbrodniczych ideologii zakazanych polskim prawem. Inaczej byłyby to organizacje działające w sposób nielegalny" – twierdzi wiceminister kultury Jarosław Sellin.
W jego ocenie, wszystkie legalnie działające organizacje mają prawo do ubiegania się o fundusze z programów grantowych, jeżeli znajdują się w gronie uprawnionych wnioskodawców i spełniają wymagane kryteria naboru. "Dotyczy to także wymienionych przez Państwa Posłów stowarzyszeń i organizacji. Nie ma możliwości zakazania jakiemukolwiek uprawnionemu podmiotowi udziału w konkursie grantowym. O tym, czy dana organizacja uzyska dofinansowanie, decyduje ocena formalna i merytoryczna wniosku" – przekazał wiceminister Sellin.
Pytany w poniedziałek o komentarz do sprawy wiceminister odesłał nas do instytutu. – O kwestie związane z finansowaniem proszę pytać dyrektora Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej, który jest dyspozytorem Funduszu Patriotycznego – przekazał nam jedynie Sellin.
Instytut został powołany z inicjatywy Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego decyzją Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2020 r. jako państwowa instytucja kultury podległa ministrowi właściwemu do spraw kultury i dziedzictwa narodowego. Na czele Instytutu stoi Jan Żaryn, były senator PiS.
- Przyznanie dotacji w Priorytecie I i II Funduszu Patriotycznego odbyło się na podstawie list rankingowych i ocen tzw. Panelu Ekspertów. Opis pełnej, kilkustopniowej procedury przyznawania środków finansowych w ramach Funduszu został przedstawiony w Regulaminie Funduszu Patriotycznego, który jest ogólnodostępny - informuje WP Piotr Siewak z Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej.
- To człowiek związany ze środowiskiem narodowym. Powiedzmy, że politycznie związany jest z Prawem i Sprawiedliwością, ale nie jest tajemnicą, że jest to człowiek o poglądach endeckich. Przyjaźnie nastawiony do środowisk patriotycznych i narodowych. Jak można przeczytać na stronach Instytutu, środki z funduszu pojawiły się, żeby takie organizacje jak nasza wspierać. Jak podział środków następuje? To już nie mnie jest oceniać. Natomiast myślę, że my się powinniśmy z tego cieszyć, bo to nam pozwala z pozytywną perspektywą patrzeć w przyszłość – powiedział Bąkiewicz.
Politycy PiS w nieoficjalnych rozmowach o działalności Bąkiewicza wypowiadają się pozytywnie. - To Bąkiewicz, podczas Strajku Kobiet, jako pierwszy stanął w obronie Kościołów. I to narodowcy skutecznie przeszkadzali w niedzielę, w unijnym wiecu Tuska. Fundusz Patriotyczny powołany przez wicepremiera Glińskiego to jedna z bardziej wartościowych inicjatyw w naszym środowisku. Skoro wnioski o dofinansowanie Stowarzyszeń Bąkiewicza spełniały wszystkie kryteria, dlaczego miał nie otrzymać dotacji? - mówi nam jeden z posłów PiS, proszący o zachowanie anonimowości.
- To państwo ma pilnować tego, by tacy ludzie jak Bąkiewicz nie mieli żadnych szans, żeby się organizować. Tymczasem oni dostali od rządu pieniądze. Nie mogę tego znieść. Nie było środków dla niepełnosprawnych, dla szpitali, a dla nich się znalazły. Rząd tak dzieli nasze pieniądze? To nie są pieniądze rządu, to są nasze pieniądze, które ich wzmacniają - powiedziała w rozmowie z WP.