Polityka"Palikot jest narzędziem Kaczyńskiego"

"Palikot jest narzędziem Kaczyńskiego"

Palikot jest narzędziem Kaczyńskiego, maskuje jego mściwość. Tymczasem Kaczyński robi wiele, żeby popularność byłego działacza PO rosła. Na takiej układance personalnej, a nie na różnicach programowych, opiera się polska scena polityczna - uważa dr Norbert Maliszewski, ekspert ds. marketingu politycznego. Dodaje, że Palikot chce zniszczyć nie tylko wizerunek Kaczyńskiego, ale i Tuska. Pokazując, że są równie źli.

"Palikot jest narzędziem Kaczyńskiego"
Źródło zdjęć: © WP.PL
Anna Kalocińska

26.11.2010 | aktual.: 15.10.2012 10:25

Tusk jest zmuszany przez Kaczyńskiego do grania roli dobrego. On ma wielki potencjał mordercy politycznego – mówił w wywiadzie dla „Polska The Times” Janusz Palikot. Dlaczego były działacz PO stara się zniszczyć autorytet przywódcy? Część ekspertów uważa, że chodzi o nową strategię Palikota. Ukazanie siebie jako alternatywę dla PO i PiS. – Dobry rezultat kandydatów niezależnych w wyborach samorządowych pokazuje, że spora grupa wyborców ma już dość głosowania na mniejsze zło w postaci Platformy czy PiS. Poszukuje alternatywy, którą chce się stać Palikot – mówi Wirtualnej Polsce ekspert ds. marketingu politycznego dr Norbert Maliszewski.

Twierdzi, że słowa Palikota o tym, że „Kaczyński trzyma dziś przy życiu Tuska”, mają potwierdzenie w eksperymencie akademickim. Kiedy wyborca nie oceniał Tuska w kontraście do Kaczyńskiego, ale pojawiali się inni popularni politycy, na przykład Barack Obama, to okazało się, że pozbawiony wyrazistego kontrkandydata premier, szybko tracił poparcie.

To by wyjaśniało, dlaczego Palikotowi tak bardzo zależy na zniszczeniu wizerunku „porządnego Tuska”. – On jest jak Światowid, ma wiele twarzy. Zimny, krytyczny, a z drugiej strony ciepły i przyjacielski – mówi o premierze w rozmowie z „Polską” Palikot. Dalej stwierdza, że jest politykiem ulegającym wpływom. – Zawsze był pod dużym wpływem Bieleckiego. Doszedł jeszcze Ostachowicz. To on dziś głównie mu szczepcie do ucha – zauważa. Dodaje też, że premier kłamie: - Gdy mówił, że podczas naszej rozmowy 6 sierpnia proponowałem mu, że będę startował z list PO. Było akurat odwrotnie.

Z takiej dyskredytacji Donalda Tuska z ust Palikota niewątpliwie cieszy się Jarosław Kaczyński. Idealnie wpisuje się to bowiem w socjotechnikę PiS-u: oni są źli, my dobrzy. Na rękę Kaczyńskiemu jest również lista opublikowana przez Palikota, w której wymienia on byłych działaczy PiS – obecnie członków stowarzyszenia „Polska jest najważniejsza” (PJN) – z którymi miał rozmawiać. Wśród nich jest m.in. Paweł Poncyljusz („notorycznie i całymi latami”), Joanna Kluzik-Rostkowska („krótki, ale bardzo intensywny związek”) czy Wojciech Mojzesowicz („wspólne wypady poza Warszawę”).

Maliszewski tłumaczy, że Palikot stanowi świetne usprawiedliwienie dla Jarosława Kaczyńskiego, żeby odebrać wiarygodność PJN w oczach wyborców prawicowych i centroprawicowych. Dla nich jest przejawem zepsucia polityki, a dla zwolenników Lecha Kaczyńskiego wręcz tym, który popełnił świętokradztwo, deprecjonując jego autorytet i otwarcie szydząc z Jarosława Kaczyńskiego. Tym bardziej jest to możliwe, że Janusz Palikot wciąż postrzegany jest przez wyborców jako były polityk PO – która przez socjotechnikę PiS-u ukazywana jest jako ciemna strona mocy – a nie założyciel „Ruchu Poparcia”. Palikot również czerpie z tego podwójną korzyść. To on, a nie PJN ma być alternatywą dla PO i PiS.

Tłumaczyłoby to, dlaczego Palikot stara się ośmieszyć byłych i obecnych członków PiS. Publikując listę nazwisk, stawia działaczy PJN w roli zdrajców, osób, które od dłuższego czasu knuły przeciw Jarosławowi Kaczyńskiemu. Ale w ten sposób drwi również z prezesa. Maliszewski tłumaczy, że ta kolejna korzyść to próba przyciągnięcia wyborców niechętnych Jarosławowi Kaczyńskiemu: – Wizerunkowo Palikot stara się być bardziej antypisowski niż Platforma. Chce zgromadzić niszę bardzo liberalnych wyborców przez pokazanie, że stanowi kontrę dla konserwatywnej narodowo-katolickiej Polski i obciachu Jarosława Kaczyńskiego.

W polskiej polityce przestały się liczyć programy i podkreśla, że działania wizerunkowe mają zbyt duże znaczenie, uważa Maliszewski. – To jest szatańskie, macie władzę nad ludzkimi losami – deklarował Palikot, mówiąc, że „sama władza ma coś szatańskiego”.

- Polska demokracja jest jak 20-letni młodzieniec, który za bardzo kieruje się emocjami. Jeżeli ta układanka zależności personalnych by runęła, to spowodowałoby całkowitą zmianę polskiej sceny politycznej, poparcia dla dużych partii – mówi Maliszewski. Tłumaczy, że w większości opiera się ona na wzajemnych kontrastach czy wyborach mniejszego zła przez wyborców, głosowania przeciw komuś. Mało jest racjonalnego wyboru, mimo że politycy mają duży wpływ na m.in. stan naszych portfeli czy służbę zdrowia.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (409)