"Podpisali wyrok śmierci na całą Polskę"
Od trzystu lat Polacy przegrywają wszystkie wojny. Jesteśmy narodem, od którego odwróciło się szczęście. Nasze terytorium, wpływy i ambicje kurczą się z pokolenia na pokolenie. Jesteśmy cieniem naszych wielkich przodków. Dlatego z taką dumą mówimy o wojnie polsko-bolszewickiej. Jedynym konflikcie zbrojnym, w jakim udało nam się ostatnio zwyciężyć.
Niestety jest to mit. Nieprawda. Wygraliśmy bowiem jedynie bitwę warszawską. I rzeczywiście było to zwycięstwo wspaniałe. Całą wojnę z bolszewikami jednak przegraliśmy. Celem tej wojny nie była bowiem ucieczka spod bolszewickiej szubienicy, ale stworzenie potężnego państwa i zapewnienie bezpieczeństwa Polakom. Obu tych zamierzeń osiągnąć się nie udało.
Aktem kończącym wojnę polsko-bolszewicką nie było bowiem przepędzenie hord Tuchaczewskiego spod Warszawy ani rozbicie bolszewików nad Niemnem. Zakończył ją układ pokojowy, który do historii przeszedł jako traktat ryski. Dzień jego podpisania, 18 marca 1921 roku, nie był zaś dla nas dniem triumfu. Był dniem klęski i hańby. W jego rocznicę powinniśmy obchodzić dzień żałoby narodowej.
Mimo że zdecydowana większość Polaków nie ma pojęcia, że taki traktat w ogóle istniał, był on punktem zwrotnym w naszych dziejach. Wraz z nim skonała ojczyzna naszych pradziadów. Przestała istnieć potężna Rzeczpospolita, która rywalizowała z Rosją o panowanie nad Europą Wschodnią. Zastąpiło ją zaś średnie środkowoeuropejskie państewko ze średnimi ambicjami.