W mediach wspierali PiS. Teraz chcą do władzy
Pracownicy mediów sprzyjających PiS znaleźli się na listach partii w wyborach samorządowych. Wśród nich są komentatorzy TVP i dziennikarze gazet z województwa śląskiego. Jednym z nich jest były redaktor naczelny "Dziennika Zachodniego", który kierował tytułem po przejęciu prasy regionalnej przez Orlen zarządzany przez Daniela Obajtka.
30.03.2024 | aktual.: 02.04.2024 10:36
Transfery z mediów do biur prasowych, działów PR, czy polityki nie są niczym nowym. Choć to często bilet w jedną stronę, to wiele osób decyduje się na taki krok. Wątpliwości budzą jednak sytuacje, kiedy dziennikarz nie porzuca swojego zajęcia, a kandyduje w wyborach. A nawet zapowiada, że jeśli zdobędzie mandat, będzie dziennikarzem i politykiem jednocześnie.
Takie osoby można znaleźć na listach Prawa i Sprawiedliwości w najbliższych wyborach samorządowych. Wśród nich jest były redaktor naczelny przejętego przez Orlen za rządów PiS "Dziennika Zachodniego" Jędrzej Lipski oraz redaktorka naczelna "Gazety Częstochowskiej" Urszula Giżyńska, prywatnie żona posła PiS z tego miasta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lipski, szefujący "Dziennikowi Zachodniemu", od kiedy został przedstawiony jako kandydat PiS do rady miasta w Jastrzębiu-Zdroju, jest nieuchwytny. Nie odbiera telefonu, nie odpisuje na wiadomości. Kiedy udaje się nam z nim porozmawiać i poprosić o komentarz, w odpowiedzi słyszymy tylko, że czuje się nękany i zgłosi sprawę na policję. Odmawia komentarza.
Konfliktu interesów w starcie dziennikarza do rady miejskiej nie widzi natomiast jego kolega z listy wyborczej. - Co pana dziwi, mamy swobody obywatelskie, prawda? - komentuje krótko w rozmowie z WP radny Tadeusz Sławik, lider listy PiS do rady w Jastrzębiu-Zdroju. Dodajmy, że Sławik za panowania PiS został prezesem Jastrzębskiej Spółki Kolejowej, spółki-córki państwowej Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
39 błędów, w tym we własnym nazwisku
W ubiegły czwartek branżowy "Press" podał, że Jędrzej Lipski został odwołany z funkcji redaktora naczelnego "Dziennika Zachodniego". Nieoficjalnie ustaliliśmy, że były już naczelny nie zamierza składać wypowiedzenia z posady w gazecie, jest w tzw. okresie ochronnym przed wejściem w wiek emerytalny.
Przypomnijmy, że po przejęciu koncernu Polska Press przez Orlen za rządów poprzedniej ekipy, odwołano niemal wszystkich redaktorów naczelnych 20 dzienników regionalnych w całej Polsce. Na ich miejsca trafili ludzie wskazani przez obóz Zjednoczonej Prawicy. Tak było m.in. w wydawanym w województwie śląskim "Dzienniku Zachodnim".
Po zmianach pracownicy narzekali na chaos, jaki zapanował w redakcji, utratę prestiżu, jakim tytuł cieszył się w regionie i niedotrzymaniem obietnic związanych z poprawą płac. Natomiast sam Lipski zasłynął artykułem z lipca 2021 roku, gdzie "zmieścił" 39 błędów, w tym we własnym nazwisku, podpisaniem się pod tekstem przygotowanym przez inną osobę, czy cenzurą tematów, m.in. tych związanych z WOŚP.
Z listy PiS startuje naczelna "Gazety Częstochowskiej"
O mandat radnej z listy Prawa i Sprawiedliwości w Częstochowie ubiegać się będzie natomiast Urszula Giżyńska, redaktorka naczelna "Gazety Częstochowskiej", a prywatnie żona posła PiS Szymona Giżyńskiego i lidera partii w tym mieście.
W czasach rządów PiS państwowe spółki chętnie zostawiały w periodyku pieniądze w zleceniach reklamowych. Zresztą do dziś na stronie internetowej tytułu obecne są banery reklamowe państwowych firm. Dodajmy, że prezeską zarządu spółki wydającej "Gazetę" jest Grażyna Matyszczak, wieloletnia szefowa biura poselskiego Giżyńskiego.
Giżyńska po krótkiej rozmowie zdecydowała na przesłanie nam komentarza na temat motywacji swojego startu w wyborach i rozdzieleniu pracy od polityki.
"W radzie miasta powinni zasiąść ludzie, którym prawdziwie zależy na rozwoju miasta, w każdym obszarze. Widzę i wiem, jak wiele trzeba zmienić w Częstochowie, aby mieszkańcy czuli się tu dobrze, aby utożsamiali się z bogactwem cywilizacyjnym, duchowym i patriotycznym swojego miasta" - czytamy w wiadomości przesłanej Wirtualnej Polsce.
W przygotowanym tekście dodaje, że jako dziennikarka od ponad dwóch dekad obserwuje życie w mieście i wspiera mieszkańców Częstochowy. Wspomina też o interwencjach dziennikarskich, które miały przyczynić się do poprawy sytuacji osób potrzebujących.
Jeśli zostanie radną, nadal zamierza pracować w redakcji, nie widzi w tej sytuacji konfliktu interesów. - Absolutnie nie ma tu jakiegokolwiek konfliktu ról czy interesów - twierdzi Urszula Giżyńska we fragmencie przesłanego tekstu.
I przekonuje: - Obie role są kompatybilne, jedna drugą wspomaga, czyli działa to pozytywnie w obie strony. Dodam jeszcze, że pełniłam już funkcję radnej dzielnicy Grabówka, co dało mi spore doświadczenie w sprawach samorządowych.
Z programu Rachonia do sejmiku
Z listy PiS do Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego startuje Anna Derewienko. To tłumaczka języka angielskiego i artystka z Bydgoszczy, która szerzej dała się poznać jako stała komentatorka w programie Michała Rachonia "Jedziemy" w TVP, a później jego kontynuacji w TV Republika.
- Propozycję startu w wyborach dostałam w zasadzie już w maju, a dołączenia do Prawa i Sprawiedliwości dwa-trzy lata temu, ale z niej nie skorzystałam - mówi Wirtualnej Polsce Anna Derewienko. - Występując w programie uznałam, że to byłoby sprzeczne z ideą bycia osobą bezpartyjną, jako komentator - ocenia.
Dodajmy, że Derewienko znalazła się na upublicznionej (po zmianach we władzach publicznego nadawcy) liście osób, które za swoje komentarze w TVP pobierały wynagrodzenie. W rozmowie z WP dodaje, że od ogłoszenia startu w wyborach ograniczyła swoje telewizyjne aktywności.
- Startuję z listy PiS i mam świadomość, że gdybym komentowała politykę w programie, mogłabym uchodzić za osobę, która jest obarczona elementem partyjnym - zaznacza. - Nie jestem członkiem PiS i nie zamierzam na razie do partii wstępować. Start z tej listy jest dla mnie rzeczą naturalną, to konsekwencja moich poglądów - choć moi koledzy i koleżanki z programu wiedzą, że w wielu kwestiach jestem bardziej liberalna - dodaje.
Jeśli Derewienko zdobędzie mandat, chce działać na rzecz promocji regionu i pomagać osobom wykluczonym. - Moja główna motywacja startu w wyborach, to chęć zrobienia czegoś dla osób z niepełnosprawnościami. Od kiedy jestem w mediach, od kiedy Michał Rachoń zaprosił mnie do programu, kontaktuje się ze mną mnóstwo osób w różnych sprawach, wśród nich osoby z niepełnosprawnościami lub ich rodzice, opiekunowie - mówi.
- Chciałabym, to jest mój autorski pomysł, żeby w Bydgoszczy powstało centrum opieki dziennej. Miejsce, gdzie osoba zajmująca się niepełnosprawnym, mogłaby na kilka godzin zostawić ją pod opieką, żeby w tym czasie np. załatwić jakieś sprawy urzędowe.
Była w gazetach Orlenu i TVP, a teraz kandyduje z PiS
Do rady miejskiej w Białymstoku kandyduje natomiast inna osoba znana z anteny TVP. Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska przez 3,5 roku komentowała u Michała Rachonia oraz współprowadziła program "W kontrze". W styczniu tego roku zadebiutowała na antenie TV Republika.
Natomiast od października 2021 do połowy 2023 r., Siewiereniuk-Maciorowska była wicenaczelną "Kuriera Porannego" i "Gazety Współczesnej", dzienników Polska Press po przejęciu koncernu przez Orlen zarządzany przez Daniela Obajtka.
Zobacz także
Jak przypomina w swoim tekście dziennikarz Wirtualnej Polski Paweł Buczkowski, w 2010 r. Siewiereniuk-Maciorowska brała już udział w wyborach. Bez skutku starała się o mandat w radzie miasta z listy Platformy Obywatelskiej.
Na pytanie WP, czy bardziej jest politykiem, czy dziennikarzem, nie odpowiada wprost. - Nie znam osoby, która zna lepiej problemy mieszkańców niż dziennikarz. Jeżeli ludzie czegoś potrzebują, to bardzo często najpierw zgłaszają się do dziennikarzy ze swoimi problemami - przekonuje.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Pawel.Pawlik@grupawp.pl