"Ostro atakowany". Mówią o "tajnym" spotkaniu z Wojciechowskim
Komisarz UE do spraw rolnictwa Janusz Wojciechowski unika okazji do spotkań z rolnikami. Jak dowiaduje się WP, urzędnik w tajemnicy spotkał się z mieszkańcami z rodzinnych stron, aby wytłumaczyć się z "Zielonego Ładu". W wiejskim domu kultury usprawiedliwiał się, że chciał zmienić niektóre niekorzystne przepisy, ale nie uzyskał poparcia.
- Był ostro atakowany za "Zielony Ład". Zwłaszcza jak wstał jeden z gospodarzy i zaczął wyliczać absurdy dotyczące hodowli świń. Co tu dywagować. Wojciechowski to polityk. Tak gadał, tak lał wodę, aż nas wszystkich przegadał. Oprócz tego, że zobaczyliśmy człowieka, który pobłądził w Unii, to niczego się nie dowiedziałem. Szkoda było na to czasu - mówi WP Tomasz, rolnik spod Rawy Mazowieckiej oraz uczestnik okolicznych protestów i blokad.
Opowiada, że gdy w Rawie Mazowieckiej rolnicy szykowali się do blokady węzła przy drodze ekspresowej, ktoś rozesłał wiadomości, że w niedzielę 18 lutego w domu kultury w Boguszycach Janusz Wojciechowski będzie odpowiadał na pytania. Temat jedyny i oczywisty: rolnicy obwiniają komisarza, że jest sprawcą nieszczęścia nazywanego "Zielonym Ładem".
Przepisy, z których ostatnio UE ma się powoli wycofywać, nakazywały rolnikom m.in. pozostawienie w ugór 4-10 proc. własnych gruntów, a na przykład część gruntów uzyskanych w wyniku melioracji miałaby zostać zalana. Rolnicy podnoszą krzyk, że ziemię kupioną za ciężkie pieniądze każe się im zostawić odłogiem. "To tak jakby miastowi kupili mieszkanie, ale nie mogli korzystać z jednego pokoju" - tłumaczą. Na protestach w Polsce rolnicy palili kukły komisarza Wojciechowskiego oraz szefowej KE Ursuli von der Leyen.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spotkanie wśród swoich. "Nie było żadnej skruchy"
Według relacji dwóch uczestników na spotkanie z komisarzem przybyło około 40 zainteresowanych. Obowiązywała dyskrecja: żadnych wzmianek w mediach społecznościowych. Spotkaniem nie chwalił się również sam komisarz. Boguszyce leżą niedaleko Rawy Mazowieckiej oraz wsi Regnów, czyli rodzinnych stron Wojciechowskiego. W Regnowie rodzina komisarza prowadzi niewielkie gospodarstwo rolne. Tam polityk ma opinię "swojskiego chłopa" - tak przynajmniej było, kiedy był wybierany na funkcję.
- W końcu pan Janusz to nasz ziomek. Chcieliśmy spokojnie porozmawiać. Pamiętamy, że kilka lat temu rolnicy dopingowali, aby został komisarzem - opowiada drugi uczestnik spotkania.
Relacjonuje, iż umówiono się, że aby zadać pytanie, trzeba podnieść rękę. Podobno wielu uczestników trzymało ręce w górze, aż do omdlenia kończyny. - Pan Wojciechowski tak długo gadał, że aż trudno streścić, o czym był monolog. Chyba najważniejsze, że nie było u niego żadnej skruchy, żadnej próby pokazania, co można by zrobić z "Zielonym Ładem". Moim zdaniem on chciał się wybielić, żeby sąsiedzi nie gadali na rodzinę - opowiada nam uczestnik.
- Mówił, że zawsze bronił małych gospodarstw. Tych zwykłych rolników indywidualnych trzymających krowę, świnkę i kurki. Usprawiedliwiał się, że chciał zmienić niektóre niekorzystne przepisy, ale nie uzyskał poparcia - wtóruje rolnik Tomasz.
Rolnicy wyszli ze spotkania nieusatysfakcjonowani. Wielu z nich brało udział w lokalnych blokadach drogowych, byli też na proteście w Warszawie. Powiedzieli nam, iż nikt nie zamierza hejtować, czy mścić się na urzędniku.
Gromy lecą na komisarza Wojciechowskiego
Janusz Wojciechowski nie zareagował na próby kontaktu ze strony WP. Zdecydował się jednak na wywiad u Danuty Holeckiej w Telewizji Republika. Nieoficjalnie dowiadujemy się, że przeżywa trudny czas. Walczy nie tylko o uratowanie wizerunku przed rolnikami, ale też o własny stołek w Brukseli. Przypomnijmy: pytany o komisarza prezes PiS Jarosław Kaczyński odpowiedział, że Wojciechowski "powinien zakończyć swoją misję".
- Ale czy zakończy, tego po prostu nie wiem, bo ja nie mam żadnego wpływu na to, czy on jest komisarzem, czy nie. To jest wyłącznie jego decyzja, ale ze względu na te bardzo niefortunne wypowiedzi, powinien tę swoją misję zakończyć. To zresztą jest jej skrócenie tylko o kilka miesięcy, bo przecież kolejny komisarz będzie wyłoniony przez obecną większość - tłumaczył na początku lutego Kaczyński.
A jeszcze kilka lat temu prezes PiS nie mógł nachwalić się Wojciechowskiego: "Jeszcze nigdy nie mieliśmy w UE nikogo tak wpływowego jak Janusz Wojciechowski. Mamy w tej chwili potężny atut, odnieśliśmy ogromny sukces" - mówił Kaczyński w 2019 r.
W środę Wojciechowski oświadczył, że w przyszłym tygodniu pojawią się propozycje "bardzo dużego zmniejszenia obciążeń dla rolników" wynikających z polityki "Zielonego Ładu". Komisarz zdradził to w wypowiedzi dla radia RMF FM. Następnie służby prasowe Komisji Europejskiej zaprzeczyły, aby coś takiego było planowane.
- Komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski wypowiadał się we własnym imieniu, co w żaden sposób nie odzwierciedla oficjalnego stanowiska KE - powiedział rzecznik Komisji Europejskiej Olof Gill.
Co więcej, posłowie z sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej planowali spotkanie z Januszem Wojciechowskim od kilku dni. Według oficjalnej zapowiedzi, która zniknęła ze strony Sejmu, komisarz UE ds. rolnictwa miał w czwartek przedstawić informacje na temat Wspólnej Polityki Rolnej ze szczególnym uwzględnieniem problemów dotyczących Polski. Członkowie komisji mówią, że spotkanie miało mieć doroczny rutynowy charakter. Rozmowy z posłami jednak się nie odbyły, zostały odwołane po interwencji władz Koalicji Obywatelskiej i ważnych ministrów.
"Zielony Ład". O co chodzi?
Europejski "Zielony Ład" wprowadza szereg wytycznych dotyczących m.in. rolnictwa, które mają umożliwić osiągnięcie w Europie neutralności klimatycznej do 2050 roku.
Chodzi o wprowadzenie bardziej ekologicznej i mniej emisyjnej produkcji poprzez stosowanie odłogowania gruntów, redukcję użycia nawozów i środków ochrony roślin o połowę, obowiązkowe przeznaczenie 25 proc. areału ziemi pod uprawy ekologiczne.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski
Współpraca: Michał Wróblewski