"Był w takim proszku, że potrzebował psychoterapii"
W "Anatomii słabości" polityk Solidarnej Polski chwali Donalda Tuska za polityczną skuteczność. Po przegranych wyborach w 2005 r., jak opisuje, Tuskowi "zawalił się świat". "On był w takim proszku, że potrzebował psychoterapii, musiał się odbudować" - zdradza Dorn. Szybko jednak obecny premier ruszył do ofensywy, aż odzyskał "pełnię politycznej formy", zaczął dostrzegać napięcia po stronie PiS, w które "wchodził ostro i skutecznie". Stworzył obóz "anty-PiS-u", a udało mu się dlatego, że ciężar budowy ruchu oporu przeciw PiS wzięli na siebie... bracia Kaczyńscy! "Naprawdę. Cały dalszy proces rekonstrukcji i konsolidacji III RP przeciwko PiS z dużym sukcesem napędzili premier i prezydent IV RP" - stwierdza Dorn.
W rezultacie obóz ten objął, jak wylicza rozmówca Roberta Krasowskiego: świat mediów, świat uniwersytecki, wszystkie korporacje zawodowe. "Proszę spojrzeć, mając przeciwko sobie te światy, które firmują własnymi nazwiskami takie autorytety III RP, jak Geremek czy Kwaśniewski, to co my w koalicji z Samoobroną i LPR mogliśmy zrobić? Nic. Mieliśmy już cały świat przeciwko sobie" - mówi.
Rząd PiS na śmierć skazał Lech Kaczyński przeprowadzając drugą nowelizację ustawy lustracyjnej, która pozwoliła uniknąć otwarcia archiwów w całym zakresie i dla wszystkich, natomiast zmusiła do lustracji całe środowisko akademickie. "Gdyby pierwsza nowelizacja nie została unieważniona drugą nowelizacją, to Agora ze swoją antylustracyjną obsesją odwróciłaby się na pięcie od PO. Motywy wspólnej walki z kaczyzmem, ziobryzmem, Macierewiczem wyleciałyby w powietrze. Front walki znacznie by się skomplikował, a nas by to odciążyło" - ocenia Dorn. Lech Kaczyński wbił jednak ten gwóźdź do trumny.