Oto największy polityk ostatnich 20 lat?
Największym politykiem dwóch dekad jest dla Dorna Leszek Miller, gdyż jako jedyny poszedł na wojnę z III RP. "To może zabrzmi paradoksalnie, ale to nie jest paradoks, ale chłodna prawda. Otóż pierwszym rewolucjonistą, który chciał zlikwidować III RP i był naprawdę bliski osiągnięcia celu, był nie Jarosław Kaczyński, ale Leszek Miller. Dlatego też to on stał się największym zagrożeniem dla III RP" - stwierdza Dorn.
A dlaczego się na to zdecydował? Zdaniem polityka SP, Millerowi nie spodobał się świat, w którym premier nie jest władcą, a tylko jednym z wielu ogniw władzy - naprawdę chciał władzy, a nie jej pozorów. "Przyszedł Leszek Miller, zaczął niszczyć ten cudowny świat sieciowych interesów III RP i został za to zniszczony. To jest moja opowieść. Elity III RP dobrze znały Millera i wiedziały, że trzeba się bać jego ambicji. Więc postanowiły przeciwko niemu wystąpić" - wyjaśnia. Zrobiły to z wielką brutalnością, gdyż wiedziały, że Millera nie wystarczy odsunąć od władzy, ale trzeba go realnie politycznie zabić. "Gdyby Miller w kategoriach psychologiczno-politycznych był takim człowiekiem jak Cimoszewicz czy Oleksy, wystarczyłoby go odsunąć od władzy. Jednak Miller był człowiekiem z innej bajki, ulepiony z innej gliny. Stwarzał ryzyko, że w razie powrotu do władzy będzie się mścił. Z takim rozmachem, że nikt tej zemście nie ujdzie" - wyjaśnia.
Z uznaniem Dorn wypowiada się o karierze Millera. "Z dołów społecznych, przebijający się kanałem partyjnym do góry. A w dodatku, kiedy on się przebija, to już nie są lata czterdzieste czy pięćdziesiąte. Żeby awansować po okresie rewolucyjnym, kiedy już te nowe hierarchie społeczne zastygły, trzeba mieć nie tylko twardość i draństwo, ale też inteligencję. Od żyrardowskiej biedoty do sekretarza KC to nawet jak na okres PRL kariera imponująca" - ocenia.