Ostra wypowiedź szefa PiS: Sikorski przed Trybunał Stanu
Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski swoim berlińskim wystąpieniem złamał konstytucję. Zdaniem lidera PiS sprawa zasługuje na Trybunał Stanu.
We wtorek na konferencji prasowej Kaczyński odczytał artykuł 5. i artykuł 7. konstytucji RP. Dodał, że dlatego cytuje konstytucję, bo została ona "w drastyczny sposób złamana" przez Sikorskiego w jego poniedziałkowym wystąpieniu w Berlinie. - To jest sprawa zasługująca na Trybunał Stanu - oświadczył szef PiS.
Artykuł 5. konstytucji mówi m.in., że "Rzeczpospolita Polska strzeże niepodległości i nienaruszalności swojego terytorium", według art. 7. "organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa".
Sikorski zaproponował w poniedziałek w Berlinie m.in. zmniejszenie i jednoczesne wzmocnienie Komisji Europejskiej, ogólnoeuropejską listę kandydatów do Parlamentu Europejskiego, połączenie stanowisk szefa KE i prezydenta UE. Minister SZ tłumaczył, że bliższa współpraca w ramach UE ma być odpowiedzią na kryzys.
Według niego, rozpad strefy euro "spowodowałby kryzys apokaliptycznych rozmiarów, wykraczający poza nasz system finansowy". Pytał też, czy można być pewnym, że "jeżeli dojdzie do rozpadu strefy euro, to wspólny rynek, kamień węgielny Unii Europejskiej, na pewno przetrwa". W ocenie Sikorskiego, "jeżeli nie jesteśmy gotowi zaryzykować częściowego demontażu UE, wówczas staniemy przed najtrudniejszym dla każdej federacji wyborem: głębsza integracja lub rozpad".
Szef MSZ mówił m.in. że "stoimy przed wyborem, czy chcemy być prawdziwą federacją, czy też nie". "Jeżeli ponowna nacjonalizacja lub rozpad są nie do zaakceptowania, pozostaje nam tylko jedna możliwość: sprawienie, by Europą w końcu można było rządzić, a co za tym idzie, doprowadzenie z czasem do Europy bardziej wiarygodnej" - mówił m.in. szef SZ.
Zdaniem Kaczyńskiego Sikorski nie miał podstaw konstytucyjnych, ustawowych ani żadnych innych do formułowania tez, które wygłosił. Według szefa PiS, Sikorski stwierdził, że Polska "decyduje się na to, żeby być członem federacji, żeby przestać być państwem niepodległym". - To jest złamanie konstytucji - powiedział Kaczyński.
- Nie miał na poziomie politycznym żadnych podstaw, żeby oferować Niemcom przywództwo w Unii Europejskiej. To jest jednocześnie oferowanie Polsce (...) pozycji podrzędnej, pozycji, którą mieliśmy przez dziesięciolecia, ale nie na tym polegają cele polskiej polityki zagranicznej, żeby wracać do sytuacji sprzed 1989 roku - powiedział prezes PiS.
Kaczyński skrytykował Sikorskiego także za to, że - jak mówił - minister nie pofatygował się nawet, żeby przedstawić swoje tezy najpierw w Polsce. - Przedstawił je w Berlinie. To także jest niesłychanie charakterystyczne. Niemiecki minister spraw zagranicznych się z tego bardzo cieszy - ironizował polityk PiS.
Jego zdaniem z polskiego punktu widzenia to jest sytuacja niesłychana i szczególna. Właśnie dlatego - mówił Kaczyński - PiS rozważa złożenie wniosku o postawienie Sikorskiego przed Trybunałem Stanu. Szef PiS podkreślił, że zdaje sobie sprawę, że taki wniosek trudno będzie zrealizować, ale - jak mówił - "chodzi o gest i symbol całkowitej niezgody na ten sposób prowadzenia polityki".
Prezes PiS uważa, że Niemcy w żadnej ważnej sprawie nie ustępują i bezwzględnie realizują swoje interesy, zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne. - Niemcy nie idą na jakiekolwiek ustępstwa, nawet o charakterze kurtuazyjnym - powiedział.
PiS "chce Polski niepodległej i Polaków pewnych siebie, a nie wystraszonych" - mówił Kaczyński.
Według niego, w związku z kryzysem w Europie, w Polsce powinien powstać "system wspierający inwestycje". - Nie odpowiadamy za strefę euro. Nie myśmy ją tworzyli. Nie ma powodu, żebyśmy się w to angażowali. Czesi nie chcą się w to angażować, Węgrzy nie chcą, dlaczego my mamy? - pytał.
Kaczyński zapowiedział też, że posłowie PiS podpiszą się pod wnioskiem klubu Solidarna Polska o wotum nieufności wobec Sikorskiego.
Rzecznik PiS Adam Hofman poinformował, że klub PiS złożył wniosek o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu. PiS chce wyjaśnień premiera Donalda Tuska w sprawie wystąpienia Sikorskiego.
We wtorek ostro do wypowiedzi Sikorskiego odnosili się także inni politycy PiS. B. szefowa MSZ Anna Fotyga na konferencji prasowej w Olsztynie stwierdziła, że nieuzgodniona z polskim parlamentem wypowiedź Sikorskiego i tezy, które wygłosił stanowiły "naruszenie konstytucji". - Powinno się odbyć nadzwyczajne posiedzenie Sejmu, na którym Donald Tusk zda sprawozdanie z tej kwestii. To nie jest tak, że post factum Radosław Sikorski ma się tłumaczyć. Mleko się już wylało i teraz to Donald Tusk odpowiada za swojego ministra - powiedziała Fotyga.
Jej zdaniem, wygłoszone przez Sikorskiego tezy "poddają polską suwerenność" i jako dowód przytoczyła propozycje ministra o ogólnoeuropejskiej liście kandydatów do Parlamentu Europejskiego. - Nie ma czegoś takiego jak europejska opinia publiczna, ludzi mieszkających w okolicach Lizbony nie interesuje co się dzieje na Łotwie - powiedziała Fotyga i dodała, że "sama ta jedna sprawa, ta jedna propozycja, ten jeden postulat, to jest poddanie polskiej suwerenności".
Fotyga przypomniała, że Tusk w swoim expose pominął kwestie polityki zagranicznej rządu i, jej zdaniem, głosując nad wotum zaufania dla rządu, Polacy w tej kwestii "udali się na randkę w ciemno".
Z kolei szef Komitetu Wykonawczego PiS Joachim Brudziński powiedział we wtorek rano w RMF FM, że z wystąpienia Sikorskiego "dowiadujemy się, że dzisiaj tak naprawdę gwarantem polskiego bezpieczeństwa jest powrót do IV Rzeszy i dominującej roli, hegemonii Berlina i Niemiec" oraz że "dzisiaj ministra Sikorskiego bardziej od rosyjskich rakiet i czołgów, przeraża wizja bezczynności Niemiec".