Ostatnie chwile Anastazji z rodziną. Ojciec ujawnia przykrą prawdę
Rodzina zamordowanej na greckiej wyspie Kos Anastazji ostatni raz widziała ją 4 maja. W rozmowie z Wirtualną Polską ojciec 27-latki opowiedział, jak wyglądały ich wspólne chwile.
- W maju wrócili do Wrocławia na kilka dni. Wcześniej długo mieszkali w Holandii, skąd przeprowadzili się do Francji. Nie byli tam długo, bo po okresie próbnym chłopakowi nie przedłużyli umowy - opowiada Andrzej Rubiński.
Zanim wrócili do Polski, pojechali zwiedzić Mediolan i Wenecję. Anastazja lubiła podróżować. Jej światem były wycieczki. - Cieszyła się, że może coś zobaczyć, że stać ją na hotel, atrakcje turystyczne. W pracy jej nawet zazdrościli tego, że tyle podróżuje - przyznaje ojciec Anastazji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mężczyzna dodaje, że jego córce najbardziej podobała się Barcelona. - Mówiła, że za granicą zarobią na mały, skromny apartament i się tam przeprowadzą. Nie chcieli w Polsce pracować, bo uważali, że poza krajem szybciej się dorobią. Naprawdę prowadzili bardzo skromne życie. Nawet zaręczyny nie były huczne. Jej chłopak bardzo ją kochał, nie zamierzali się nigdy rozstać. Słuchał się jej, jak nikogo innego - opowiada.
Anastazja. "Przecież zawsze wracała"
Rodzice Anastazji ostatni raz przed wylotem do Grecji widzieli ją 4 maja. - Pracę ogarnęli jeszcze podczas poprzedniego wyjazdu. Byliśmy przyzwyczajeni, że podróżuje, dlatego nie robiliśmy hucznego oficjalnego pożegnania. Dzień wcześniej zjedliśmy normalną kolację, śmialiśmy się, rozmawialiśmy. Przecież zawsze wracała. Na lotnisko odwiózł ją mój szwagier, bo tak się złożyło, że nie mamy sprawnego samochodu. Jest mi strasznie, z tym, że już jej nie zobaczymy - przyznaje Rubiński.
Anastazja dzwoniła do domu prawie codziennie. Każdego dnia rozmawiała z mamą, z tatą natomiast co dwa-trzy dni. - O znajomych dużo nie opowiadała. Więcej mówiła o pracy. Skarżyła się na grafik. Twierdziła, że potrzebuje więcej wolnego czasu, że będzie rozglądać się za nowym pracodawcą. Planowała też kolejny wyjazd. Tym razem promem do Turcji - kontynuuje.
- Jak się teraz trzymam? Staram się być silny. Żona przeżywa to po swojemu, prosi, żeby media jej nie zaczepiały, bo potrzebuje spokoju. Nie pojechałem do Grecji, żeby nie robić zamieszania. Poza tym nie chciałem zostawiać syna tutaj samego - podsumowuje.
Nowe informacje ws. Anastazji
Nowe informacje o sprawie tragicznej śmierci Anastazji w Grecji przekazuje w rozmowie z Wirtualną Polską mecenas rodziny. - Jutro greccy śledczy będą wykonywać dodatkowe czynności z podejrzanym. Robocza kwalifikacja zarzutów to porwanie i gwałt. Zakładam, że zmienią się one na morderstwo - mówi nam mecenas Jarosław Kowalewski.
Morderstwo Anastazji w Grecji
Anastazja zaginęła w poniedziałek 12 czerwca na greckiej wyspie Kos, gdzie pracowała w jednym z hoteli. W niedzielę greckie media poinformowały, że znaleziono ciało 27-letniej Polki. Zwłoki były ukryte około kilometra od domu 32-latka z Bangladeszu, aresztowanego wcześniej przez policję i 500 metrów od miejsca, w którym w sobotę znaleziono telefon komórkowy Polki.
Przeprowadzona w poniedziałek późnym wieczorem na wyspie Rodos sekcja zwłok Polki potwierdziła śmierć przez uduszenie.
Głównym podejrzanym w sprawie zabójstwa jest 32-letni mężczyzna z Bangladeszu, który konsekwentnie nie przyznaje się do winy.
Czytaj też: