Oskarżyli Polkę, która u nich pracowała. Sąd ukarał Brytyjczyków
Natalia Zeh nie tak wyobrażała sobie pracę kawiarni "The Polly Tearooms". Polka po kilku miesiącach pracy złożyła wypowiedzenie. Nie otrzymała pełnego wynagrodzenia, a właściciele Anne i David Clark oskarżyli kobietę o... przemyt ludzi. Sprawa trafiła do sądu w Bristolu. Właśnie zapadł wyrok w sprawie.
14.08.2023 12:56
Pochodząca z Polski pani Zeh rozpoczęła pracę w kwietniu 2021 r. Siedem miesięcy później złożyła pisemne wypowiedzenie, mówiąc, że ma "problemy z właścicielami" i twierdząc, że jest przepracowana.
Kobieta w czasie wypowiedzenia nie otrzymała pełnego wynagrodzenia. Dostała za to od właścicieli wiadomości insynuujące, że była zaangażowana w przemyt ludzi do Wielkiej Brytanii.
- Anne wysłała mi wysoce niestosowne i rasistowskie wiadomości i oskarżyła mnie o przemyt ludzi przez granicę - powiedziała Polka cytowana przez brytyjskie media. - Chciała mojego paszportu po tym, jak odeszłam z pracy, a jej mąż oskarżył mnie o kradzież.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Walka z nimi kosztowała dużo pieniędzy i czasu, ale zostałam potraktowana bardzo źle i każdy powinien wiedzieć, jakimi są ludźmi - dodała.
Zrzuty ekranu wykorzystane jako dowód w sądzie wydają się pokazywać wiadomości tekstowe od pani Clark, mówiące, że firma "sprawdzała paszporty obcokrajowców" podczas pandemii, ponieważ "ludzie podróżują nielegalnie, są wywożeni do innych krajów i przemycani do kraju i z powrotem".
Anne Clark twierdzi, że jej komentarze, które - jak mówi - nie miały rasistowskich intencji, a odnosiły się do osób łamiących zasady podróży Covid-19, i twierdzi, że pani Zeh zamierza "zniszczyć" jej firmę. - Nigdy w życiu nie zrobiłam rasistowskiej uwagi... Zatrudniam wielorasową siłę roboczą i stworzyłam miejsca pracy dla wielu obywateli Ukrainy w ciągu ostatniego roku - powiedziała współwłaścicielka "The Polly Tearooms".
- W moich wiadomościach nie było rasistowskich intencji. Byliśmy zobowiązani przez rząd do sprawdzania paszportów obcokrajowców ze względu na nowe zasady Brexitu - dodała.
Sędzia ds. zatrudnienia uwzględnił również twierdzenie pani Zeh, że nie otrzymała ona całości swojego ostatniego wynagrodzenia. Pracownicy należała się kwota 423,38 funtów, która została jej wypłacona przed rozprawą sądową, ale nakazano również wypłacenie jej 78,37 funtów z tytułu niewypłaconych napiwków, 480 funtów za niedotrzymanie warunków umowy i 960 funtów za niedostarczenie jej pisemnego oświadczenia.
Sąd w Bristolu uznał winę właścicieli kawiarni. Nakazano im zapłacić 7,5 tys. funtów odszkodowania, a także uznano ich za winnych złamania umowy i potrącenia wynagrodzenia bez zezwolenia. Małżeństwo zapowiedziało, że złoży apelację od wyroku.