Orban wycofał sprzeciw. Wcześniej rozmawiał m.in. z Tuskiem
W Brukseli zakończył się szczyt Unii Europejskiej, na którym 27 unijnych przywódców dyskutowało na temat dalszego wspierania Ukrainy w jej obronie przed rosyjską armią. Liderzy zgodzili się przyjąć pakiet wsparcia w wysokości 50 miliardów euro w ramach budżetu UE do 2027 r. Pod porozumieniem podpisał się również premier Węgier, który wcześniej zgłaszał w tej sprawie sprzeciw.
Z płynących z Brukseli doniesień wynika, że porozumienie w sprawie pomocy Ukrainie zostało osiągnięte po negocjacjach w wąskim gronie, które odbyły się jeszcze przed oficjalnym początkiem szczytu.
Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, wraz z przywódcami Francji, Niemiec i Włoch - Emmanuelem Macronem, Olafem Scholzem i Giorgią Meloni - odbyli zamknięte spotkanie z węgierskim premierem Viktorem Orbanem.
Później dołączyli do nich premier Holandii Mark Rutte, szef polskiego rządu Donald Tusk i premier Belgii Alexander De Croo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Duda przed Trybunałem Stanu? "Obiecane"
Węgry zmieniają front ws. Ukrainy? Jest zgoda na pomoc dla Kijowa
Na poprzednim posiedzeniu Rady Europejskiej, w grudniu, Węgry zablokowały pomoc unijną w wysokości 50 mld euro. Budapeszt domagał się wówczas m.in. organizacji pomocy poza budżetem UE i corocznych weryfikacji decyzji o jej udzieleniu.
W czwartek, już po oficjalnym zakończeniu szczytu Tusk podkreślił, że Orban nie dostał nic w zamian za zmianę decyzji.
- Chcemy wesprzeć Ukrainę w jej wysiłku wojennym przeciwko Rosji. Ma być nas 27, cała Wspólnota, i nikt nikomu nie będzie za to płacił żadnej nagrody czy szukał zgniłych kompromisów - podkreślił szef polskiego rządu.
Przeczytaj też:
Źródło: PAP/WP Wiadomości
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski