Śmierć ojca - rodzinna trauma?
Być może najważniejsze wydarzenie w życiu Antoniego Macierewicza - które również nakreśliło jego przyszły profil polityczny - miało miejsce, gdy był zaledwie 10-miesięcznym niemowlęciem.
11 listopada 1949 r. w uczelnianym laboratorium znaleziono martwego doc. Zdzisława Macierewicza, chemika pracującego na Uniwersytecie Warszawskim. Zdaniem funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa - popełnił samobójstwo. Na stygnące ciało naukowca natrafiono dwie godziny po tym, jak nawiedzili go ubecy. Mieli powód do złożenia wizyty: Zdzisław Macierewicz był skarbnikiem działającego w warunkach konspiracji politycznej Stronnictwa Pracy, którego członkiem był od 1937 r. Inwigilowano go przynajmniej od dwóch lat. Jest więc prawdopodobne, że - obawiając się aresztowania i tego, że może podczas przesłuchań zacząć ''sypać'' - połknął cyjanek potasu. Nie można również wykluczyć tego, że za jego śmierć odpowiadają nasłani na niego ludzie bezpieki.
Zdaniem niektórych śmierć ojca miała na młodego Antoniego fundamentalny wpływ. "Dla normalnego człowieka dzieciństwo jest bardzo istotne. Dla człowieka, którego ojciec zabił się ze względu na działalność służb komunistycznych, tym bardziej. Muszę przyznać, że kiedy się dowiedziałem o jego ojcu, inaczej patrzyłem na rozmaite dziwne akcje Antoniego. On był skrajny w każdej sprawie" - mówił Andrzej Celiński, wtedy przewodniczący Partii Demokratycznej, który kilkadziesiąt lat temu przyjaźnił się z Macierewiczem.
Podobnie specyfikę politycznego funkcjonowania obecnego ministra obrony starał się tłumaczyć Adam Michnik, który w drugiej połowie lat 70. działał z Macierewiczem w Komitecie Obrony Robotników. "Ma jakąś rodzinną ranę'' - mówił na antenie TVP 2 w 2013 r. ''Być może stąd się bierze jego - z jednej strony zawziętość - a z drugiej przekonanie o własnej misji, że on jest odkupicielem, że on ma w swój gen osobowy wpisane ocalenie tej prawdziwej realnej Polski, którą on definiuje jako katolickie państwo" - tłumaczył redaktor naczelny ''Gazety Wyborczej''.
Macierewicz niewątpliwie poczuł się urażony słowami Michnika i odebrał jej bardzo osobiście. W wywiadzie dla portalu wpolityce.pl ostro odciął się publicyście. "Jeśli Michnik porusza kwestie uwarunkowań rodzinnych, to wskazuję, że w mojej rodzinie wszyscy byli patriotami i nie było wśród nich ludzi, którzy mordowali polskich patriotów, ani takich którzy zdradzali ojczyznę na rzecz Sowietów" - powiedział, robiąc aluzję do tego, że brat Adama Michnika - Stefan Michnik - był stalinowskim sędzią.
Macierewicz w słowach szefa ''Gazety Wyborczej'' dopatrywał się również próby dezawuowania jego własnego stosunku do komunizmu. ''Adam Michnik tezę, iż moje antykomunistyczne poglądy i zaangażowanie jest wynikiem osobistych przeżyć, a nie stosunku do komunizmu i jego obiektywnej oceny, formułuje od dawna, przynajmniej od lat 70. Michnik już wtedy upowszechniał takie opinie wśród opozycji. Starał się przedstawić mnie, jak osobę, która ze względów osobistych i rodzinnych działa przeciw komunizmowi. To miało pokazać, że moja aktywność nie wynika z przemyślanej decyzji, ugruntowanej względami patriotycznymi, nie wynika z rozeznania racji stanu i polskich interesów narodowych'' - powiedział dziennikarzowi prawicowego portalu.