Kardynał Ryś natychmiast zareagował na historię. "Przepraszam"
- Po pierwsze - przepraszam - powiedział do dziennikarki "Gazety Wyborczej" kard. Grzegorz Ryś. Zareagował w ten sposób na historię o śmierci jej brata, którą przedstawiła mu w trakcie przeprowadzanego wywiadu.
Wywiad z kard. Grzegorzem Rysiem przeprowadzała Joanna Żarnoch-Chudzińska. Jednym z wątków, jakie poruszyła w rozmowie z duchownym była kwestia odejść z Kościoła. Dziennikarka "Gazety Wyborczej" wskazała, że część z nich odbywa się "po chichu", w efekcie rozczarowania zachowaniem instytucji.
Kardynał Grzegorz Ryś: po pierwsze, przepraszam
Jako przykład rozczarowania wskazała własną historię, związaną ze śmiercią jej brata.
- Był wojskowym, pracował w NATO-wskiej bazie w Heidelbergu. Sprowadzenie ciała trwało kilka dni, załatwianie formalności było utrudnione przez fakt, że zbliżały się święta Bożego Narodzenia i wielu urzędników było na urlopach. Moi rodzice codziennie chodzili wtedy na mszę, to małe miasto, wszyscy wiedzieli, co się stało. A proboszcz mijał ich w kościele i ani razu nie przystanął, nie zapytał, jak im pomóc. Pomodlił się za brata dopiero wtedy, gdy poszłam do jego kancelarii i, na prośbę rodziców, zamówiłam mszę
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Raport o pedofilii w Kościele. Jakie kary dla przestępców seksualnych?
- Po pierwsze - przepraszam - zareagował kardynał. - Kościół, który wie, że jest wspólnotą, w praktyce jej nie tworzy. Bardzo często jest anonimową masą, gronem ludzi bez żadnych odniesień do siebie – i w ten sposób potwierdza to, co się obecnie dzieje w świecie, który jest albo głęboko indywidualistyczny, albo głęboko globalistyczny i wszystko wygładza i spłyca, albo głęboko populistyczny i zbiera ludzi w plemiona, które się nawzajem – brzydko mówiąc – naparzają - kontynuował.
Duchowny przyznał, że Kościół powinien temu "zaradzać", bo ma ku temu "narzędzia". - Ale bywa, jak bywa. Odpowiedzią na złe doświadczenie może być tylko dobre doświadczenie. Rozmowa o tym jest tak ważna, bo tam, gdzie nie ma wspólnoty, tam Kościół jest nieobecny - konstatował.
Apostazja - coraz częstszy problem Kościoła
Kard Ryś podkreślił, że jego zdaniem rozmowa o odejściach z Kościoła "jest trudna" ze względu na spektrum przyczyn - nie tylko tych związanych z problemem pedofilii.
Jak zastrzegał w rozmowie, w trakcie sześciu lat pełnienia posługi metropolity łódzkiego, "żadna sprawa dotycząca nadużyć seksualnych – zwłaszcza wobec nieletnich – nie została zamieciona pod dywan".
- Wciąż słyszymy, że młodzież odchodzi od Kościoła, a ja w te wakacje spędziłem dwa miesiące z młodymi ludźmi, którzy mówili, że chcą w nim być. Ale w takim, który ich zauważa, otwiera im jakąś przestrzeń do zaangażowania, by mogli czuć, że są u siebie. Jeśli nie stworzymy takiego Kościoła, to go nie będzie - mówił duchowny.
Kardynał Ryś przyznał, że apostazja ma często związek z brakiem należytego podejścia do osób wątpiących. - To kamyk do naszego ogródka, nie mamy prawa tłumaczyć tego tym, że świat, że ludzie są źli. Słuchając uważnie takiego człowieka, należy robić sobie rachunek sumienia i pytać, jak mogę tworzyć taki Kościół, do którego mogę zaprosić go bez lęku, że nie powtórzy się jego złe doświadczenie, że się nie pogłębi. I z nadzieją, że ta rana zostanie zaleczona. Wierzę, że jest to możliwe.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"