ONZ ostrożnie o rozmowach afgańskich
Pierwsze oznaki trudności w rozmowach ugrupowań afgańskich pojawiły się w środę, gdy Sojusz Północny zasygnalizował, że nie chce wpuścić do kraju obcych sił pokojowych i wolałby nie czynić eks-króla Zahira Szacha głową państwa.
Szef delegacji Sojuszu Północnego, Junis Kanuni, powiedział, że nie widzi potrzeby rozmieszczenia w Afganistanie międzynarodowych sił pokojowych. Wolelibyśmy, aby bezpieczeństwa pilnowały same siły afgańskie, siły składające się z różnych grup etnicznych i różnych ugrupowań. Wciąż na to nalegamy - oświadczył.
Kanuni, minister spraw wewnętrznych Sojuszu Północnego, dodał, że jakieś siły wielonarodowe mogą być częścią ewentualnego porozumienia pokojowego, ale jego zdaniem zapewnienie bezpieczeństwa w kraju nie jest ponad siły samych Afgańczyków.
James Dobbins, amerykański przedstawiciel do spraw Afganistanu, obecny w kuluarach konferencji, powiedział potem, że delegacje trzech pozostałych ugrupowań afgańskich pragną obecności sił międzynarodowych w Kabulu, tak by stolica kraju nie znajdowała się pod wyłączną kontrolą Sojuszu Północnego.
Wojska Sojuszu, które w ostatnich tygodniach, wsparte przez lotnictwo USA, wyparły talibów z większości terytorium Afganistanu, zajęły Kabul 13 listopada. Sojusz Północny jest zdominowany przez afgańskich Tadżyków, Uzbeków i Hazarów. Trzy pozostałe ugrupowania uczestniczące w rozmowach w Petersbergu, reprezentują głównie Pasztunów, największą grupę etniczną Afganistanu, z której od 250 lat tradycyjnie wywodzą się wszyscy władcy kraju.
Kanuni dał też do zrozumienia, że Sojusz Północny bez entuzjazmu odnosi się do idei powołania byłego króla Zahira Szacha na stanowisko tymczasowego szefa państwa. 87-letni obecnie Zahir Szach, ostatni władca z pasztuńskiej dynastii Mohammadzajów, mieszka od 28 lat w Rzymie. W 1973 roku został obalony przez swego stryjecznego brata, księcia Mohammada Dauda (który ustanowił republikę, a w 1978 roku zginął podczas przewrotu komunistycznego). (and)