Okrutny kijowski fejk. Dowody obciążające Rosję są bardzo słabe
Ukraińskie specsłużby sfingowały na oczach całego świata zbrodnię, którą rzekomo planowała Rosja. Teraz stawką w grze jest wiarygodność Ukrainy.
Rzadko kiedy radość z faktu, że ktoś jednak żyje, miesza się tak bardzo ze zdumieniem i oburzeniem. Rzadko kiedy opinia publiczna została zwiedziona w tak drastyczny sposób, że nie tylko wielu Ukraińców, ale także obserwatorów i przyjaciół w innych krajach mogło tylko z niedowierzaniem kręcić głową. Rzekome zabójstwo krytycznego wobec Kremla rosyjskiego dziennikarza Arkadija Babczenki w Kijowie było tylko inscenizacją w reżyserii ukraińskich tajnych służb. Rzekomo w ten sposób udało się zapobiec zbrodniczemu spiskowi, który miał być skierowany przeciwko Babczence i innym osobom, a którego autorem, jak twierdzi Kijów, miała być Rosja. Dowody przedstawione do tej pory przez specsłużby i prokuraturę są bardzo słabe. Są to np. nagrania wideo, pokazujące jak rzekomy organizator przestępstwa zatrzymywany jest na ulicy albo jak gdzieś potajemnie z ręki do ręki przechodzą pieniądze na zakup broni czy zaangażowanie zawodowego mordercy. Na nagraniach przekazywania banknotów nie można rozpoznać żadnych twarzy, słychać tylko rozmowę.
Fałszywa historia dla prezydenta Niemiec
Nie podlega jednak wątpliwości, że dziennikarz Babczenko dobrowolnie przejął rolę statysty w tej akcji. Robiono mu nawet zdjęcie, leżącego w kałuży krwi, które obiegło cały świat - na dowód zabójstwa, którym nie tylko władze, ale także politycy kijowskiego rządu przez 20 godzin zwodzili światową opinię publiczną. Jawny był cel tej akcji: wywołanie maksymalnej uwagi opinii publicznej.
Jednocześnie była to fałszywa historia, którą gospodarze zaserwowali także niemieckiemu prezydentowi Steinmeierowi w dniu jego wizyty w Kijowie. Straszna wiadomość, która wcale nie była prawdziwa, rzuciła cień na ukraińską podróż niemieckiej głowy państwa. Wiarygodność ukraińskiej polityki, zarówno do wewnątrz jak i na zewnątrz, jest wystawiona obecnie na niesłychaną próbę. Z pewnością tajne dochodzenia i utrzymywanie tajemnicy są konieczne, by wyjaśnić i udaremnić planowane zbrodnie. Lecz wyjaśnienie jest tym ważniejsze, że Ukraina od czterech lat jest ofiarą militarnej agresji ze strony Rosji. Kreml prowadzi ją perfidnym metodami przede wszystkim w Donbasie, ale także na propagandowym froncie politycznych zmyłek i fejków.
Nadszarpnięta reputacja
W obecnej sytuacji, kiedy pomóc może tylko szczegółowe wyjaśnienie, nasuwa się też szereg pytań. Czy Ukraina musi rewanżować się takimi metodami? Czy w tym celu musi inscenizować wręcz morderstwo? Czy naprawdę konieczne było narażanie rodziny, przyjaciół i znajomych Babczenki na cierpienie i żałobę? Jakie dowody przeciwko sprawcom i zleceniodawcom rzekomego planu zabójstwa rosyjskiego dziennikarza ma prokuratura i służby bezpieczeństwa, by usprawiedliwić swoje działania?
Ukraina musi wszystko szczegółowo wyjaśnić, także wobec partnerów takich jak Niemcy i inne kraje. Okazją do tego byłaby np. wizyta szefa niemieckiej dyplomacji Heiko Maasa, który wkrótce po Steinmeierze przyjedzie do Kijowa. Ukraina powinna skorzystać z tej okazji. Jeżeli nie dojdzie do całkowitego wyjaśnienia skandalu, ze względu na brak postępów w procesie reform, a szczególnie w zakresie zwalczania korupcji, wtedy i tak już bardzo nadszarpnięta reputacja Ukrainy dozna jeszcze większego uszczerbku. Miejmy nadzieję, że ukraińska polityka zdaje sobie z tego sprawę, że stawką w tej grze jest jej wiarygodność. Przypadek Babczenki nie tylko na Ukrainie, ale także za granicą wywołał wielką irytację i sprowokował pytania. Teraz pomóc może tylko dogłębne wyjaśnienie tej sprawy przez ukraińskie władze.