Arkady Babczenko "zmartwychwstał". Teraz zdradza kulisy tajnej operacji
Świńska krew, pomoc żony i praca charakteryzatora - tak udało się przeprowadzić inscenizację śmierci rosyjskiego dziennikarza. Arkady Babczenko zdradził kulisy tajnej operacji przy współpracy z Służbą Bezpieczeństwa Ukrainy.
31.05.2018 22:17
Podczas czwartkowej konferencji prasowej rosyjski dziennikarz zdradził, że w specjalnej operacji SBU uczestniczył z własnej woli. Początkowo Babczenko miał wątpliwości, czy rzeczywiście jest planowany zamach na niego. W końcu jednak uznał, że "nie ma innego wyjścia". - Nie chodziło o fake news, lecz o operację specjalną - zaznaczył Arkady Babczenko w rozmowie z rosyjską redakcją BBC.
O akcji planowanej z miesięcznym wyprzedzeniem wiedzieli jedynie najbliżsi Szczególna rolę odegrała żona Babczenki, która wezwała policję i karetkę na miejsce rzekomego morderstwa. Co ciekawe, by uwiarygodnić morderstwo wykorzystano świńską krew, a na miejscu pracował charakteryzator.
Po "ataku" mężczyzna został przewieziony karetką do kostnicy, gdzie musiał udawać martwego. W końcu jednak przebrał się i zaczął oglądać telewizję, która szczegółowo relacjonowała zamach. Następnie trafił w "bezpieczne miejsce", a cała operacja zakończyła się o 5 rano.
Zobacz także: Co Rafał Trzaskowski wie o Warszawie? "Taki test polityk zawsze przegra"
Upozorowana śmierć
Przypomnijmy: do "zabójstwa" Arkadego Babczenki doszło we wtorek w Kijowie. Dziennikarz miał zostać postrzelony w plecy we własnym domu, gdy jego żona znajdowała się w łazience. To właśnie ona znalazła go w kałuży "krwi". Do zgonu pisarza miało dojść w karetce, w drodze do szpitala.
Podczas środowej konferencji prasowej Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała, że trzy miesiące temu odkryła spisek rosyjskich służb, które zamierzały zamordować Arkadego Babczenkę. Dlatego szykowano prowokację, która miała doprowadzić do zatrzymania zamachowców. Upozorowanie zabójstwa Babczenki objęło nawet opublikowanie fałszywego wizerunku domniemanego mordercy dziennikarza.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: "Gazeta Prawna"