Ojciec tonął z 8‑latką. Akcja ratowników w Łebie - blisko kolejnej tragedii
Tym razem ratownicy zdążyli na czas. Ich umiejętnościom życie zawdzięcza turysta i jego 8-letnia córka, którzy wypoczywali w Łebie. Ojciec popłynął z dzieckiem po uciekającą zabawkę i zaczęli tonąć. Nagranie z akcji służb to przestroga i przypomnienie, że w Bałtyku łatwo znaleźć śmierć.
"Kilka dni po tragedii w Darłówku. 'Typowa niedziela' w Łebie słońce, fala, wiatr - nierozsądny rodzic płynie z dzieckiem po uciekające kółko na falochron, miejsce szczególnie niebezpieczne, objęte zakazem kąpieli, a dodatkowo wygrodzone koralikami" - relacjonują w mediach społecznościowych ratownicy WOPR, którzy strzegą łebskich plaż.
"Kolejny raz zdążyliśmy" - podkreślili.
Niebezpieczny incydent zarejestrowali telefonami świadkowie. Widać na nich akcję służb przy falochronie w Łebie, od którego na odcinku ponad 50 m obowiązuje zakaz kąpieli.
- To szczególnie niebezpieczne miejsce. Podobnie, jak przy wszystkich budowlach technicznych silne prądy mogą w kilka chwil zabrać dorosłego człowieka w głąb morza - mówi Wirtualnej Polsce Marek Chadaj, koordynator ratowników stołecznego WOPR w Łebie.
Zachowanie mężczyzny było skrajnie nieodpowiedzialne. Kiedy ratownicy zauważyli, co robi z dzieckiem, zaczęli gwizdać, nakazując powrót na brzeg. Niestety - ważniejsze było dla niego dmuchane kółko. Chwilę później zaczął tonąć, ciągnąc za sobą 8-latkę.
- Po uratowaniu byli bardzo przestraszeni. Mogli stracić życie przez zabawkę o wartości 20 zł. Najgorsze jest to, że mężczyzna świadomie ominął z dzieckiem boje i taśmy z koralikami, ignorując zagrożenie - dodaje Chadaj.
Filmy z akcji ratownicy opublikowali ku przestrodze, aby pokazać, że z morskim żywiołem nie ma żartów.
Tak jest na całym polskim wybrzeżu
Niestety turyści każdego dnia lekceważą niebezpieczeństwo, choć nad Bałtykiem mocno wieje i fale są wysokie.
"Darłówko, czerwona flaga - ludzie, żeby nie słyszeć gwizdka ratownika, wchodzą do wody na niestrzeżonym odcinku" - opisuje sytuację we wtorkowe popołudnie nasz czytelnik "Max" i przesyła zdjęcie przez dziejesie.wp.pl
Kontrola po dramacie w Darłówku
W tym sezonie w Polsce utopiło się już ponad 330 osób. Ostatnia, a jednocześnie najszerzej komentowana tragedia miała miejsce 14 sierpnia przy plaży w Darłówku. Utonęło tam troje dzieci - dwa ciała morze oddało dopiero po kilku dniach.
Sprawdzenie zasad bezpieczeństwa na bałtyckich plażach zapowiada Najwyższa Izba Kontroli.
- Nie mamy sobie nic do zarzucenia jako administracja morska. Plaże są właściwie oznaczone - podobnie, jak miejsca niebezpieczne: progi podwodne czy falochrony - mówi nam Anna Gliniecka-Woś, rzecznik prasowy Urzędu Morskiego w Słupsku.
- Tu trzeba odwoływać się przede wszystkim do odpowiedzialności ludzi - podkreśla.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl