Ojciec Igora Stachowiaka: To nie kradzież roweru, tylko śmierć człowieka
- Będę walczył, chociażby to miało trwać jeszcze 15 lat. Żeby oprawcy mojego syna czuli presję, żeby zdawali sobie sprawę z tego, że odpowiadają za śmierć mojego syna. Jeśli będzie trzeba, wyjdziemy z tą sprawą poza Polskę - powiedział Maciej Stachowiak, ojciec Igora.
Igor Stachowiak zmarł w maju 2016 r. na komisariacie policji przy ul. Trzemeskiej we Wrocławiu. Telewizja TVN ujawniła film, na którym widać, jak w toalecie policjanci razili 25-latka paralizatorem, wyzywali, szarpali i popychali.
Niedługo zakończy się proces policjantów oskarżonych o znęcanie się nad młodym mężczyzną. Ojciec Igora nie wierzy jednak w sprawiedliwy wyrok. Ma wiele zastrzeżeń do pracy organów ścigania - informuje wroclaw.wyborcza.pl.
Jego zdaniem błędem było to, że tylko jeden z czterech oskarżonych policjantów, został przesłuchany po tragicznym wydarzeniu. Pozostali sporządzili notatki, które przekazano prokuraturze. Ponadto nie zabezpieczono billingów rozmów telefonicznych policjantów, o co ojciec Igora Stachowiaka miał prosić już miesiąc po śmierci syna.
"To gra policji i prokuratury"
Macieja Stachowiaka bulwersuje również fakt, że podejrzanym policjantom nie postawiono zarzutu zabójstwa 25-latka.
- Są kajdanki, użycie gazu, paralizatora. Co trzeba więcej człowiekowi zrobić, żeby sprawców oskarżono o zabójstwo? Kiedy prokuratura zakwalifikowałaby tak tę sprawę? Dopiero gdyby policjant wyciągnąłby broń i strzelił mojemu synowi w głowę? Nie mam wątpliwości, że to jest gra ciągnięta przez policję i prokuraturę, żeby nikt za tę śmierć nie odpowiedział - powiedział gazecie Maciej Stachowiak.
Mężczyzna zapewnia, że będzie walczył do końca.
- Będę walczył, chociażby to miało trwać jeszcze 15 lat. Żeby oprawcy mojego syna czuli presję, żeby zdawali sobie sprawę z tego, że odpowiadają za śmierć mojego syna. Nikt nie wróci życia Igorowi, ale ukarać winnych trzeba. Jeśli będzie trzeba, wyjdziemy z tą sprawą poza Polskę. Wyjaśnienie jej to w tej chwili najważniejsza rzecz w moim życiu - dodaje.
Znęcanie się, nie zabójstwo
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, która prowadziła śledztwo nie zdecydowała się postawić policjantom zarzutu zabójstwa. uznała, że nie ma do tego podstaw. Zgodził się z tym Sąd Okręgowy we Wrocławiu. Byli policjanci Adam W., Łukasz R., Paweł P. oraz Paweł G. zostali oskarżeni tylko o przekroczenie uprawnień oraz fizyczne i psychiczne znęcanie się nad 25-latkiem.
Proces rozpoczął się 12 lipca 2018 r., a w sądzie we Wrocławiu odbyło się ponad 20 rozpraw. Przesłuchano wszystkich świadków, w tym osoby, które w dniu tragicznych wydarzeń były na komisariacie lub na Rynku we Wrocławiu gdzie zaczęła się interwencja policji.
W ubiegłą środę odbyła się jedna z ostatnich rozpraw. Komenda Główna Policji ma przesłać informacje na temat szkoleń, jakie muszą przechodzić policjanci oraz zasad interwencji wobec osób, których zachowanie wskazuje na możliwość zażycia środków odurzających. Sędzia prowadzący sprawę wyznaczył jeszcze dwa terminy rozpraw: 17 i 21 czerwca.
Źródło: woroclaw.wyborcza.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl