Ogromny pożar ugaszono w Bielsku-Białej
Strażakom z Bielska-Białej udało się opanować wielki pożar hali fabrycznej. Dogaszanie ognia potrwa do rana. W akcji uczestniczyło 100 strażaków i 30 wozów strażackich.
Pożar wybuchł wieczorem. Trawił halę fabryczną na obrzeżach miasta. Rzecznik śląskiej straży pożarnej brygadier Jarosław Wojtasik informował, że pod wpływem gorąca runęła znaczna część dachu. Słychać też było detonacje.
Oficer dyżurny bielskiej straży pożarnej poinformował, że nie można wykluczyć, iż w środku znajdują się jeszcze groźne chemikalia. "Dotychczas nie udało się wejść do środka ze względu na wysoką temperaturę" - powiedział.
Pożar gasiło ponad 20 zastępów straży pożarnej z Bielska-Białej i Tychów.
Hala o długości około 80 metrów leży na terenie należącym do bielskiej firmy Befared, w peryferyjnej dzielnicy miasta. Rejon jest jednak gęsto zabudowany obiektami przemysłowymi. Według bryg. Wojtasika, prowadzona tam była produkcja na bazie poliuretanu.
Dym w rejonie pożaru był toksyczny. Bielscy strażacy apelowali, aby mieszkający w pobliżu bielszczanie nie otwierali okien. Energetycy odłączyli prąd w okolicach ogarniętych pożarem, by ułatwić akcję.
Wojtasik dodał, że w pożarze poszkodowana została jedna osoba - pracownik firmy. Prawdopodobnie ma uraz głowy. Jego życiu nic nie zagraża. Odmówił przewiezienia do szpitala i udał się do domu.