Ofiary pedofili z Ukrainy wrócą do kraju? Konsul pisze do śledczych
Podopieczni jednego z rodzinnych domów dziecka w Ukrainie po przyjeździe do Polski zaczęli opowiadać, co przeżyli w swoim kraju jeszcze zanim wybuchła wojna. W miejscu, gdzie mieszkały, dzieci były bite i gwałcone. Teraz ukraiński konsul chce, by cała dziesiątka wróciła do swojej ojczyzny - a dokładniej do ośrodka, w którym rozegrał się ich dramat.
W kwietniu 2022 roku poznańska prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. Śledczym udało się już ustalić, że dzieci, które przyjechały do Polski w marcu wraz ze swoją opiekunką Swietłaną P., wielokrotnie były przez nią bite i poniżane ze szczególnym okrucieństwem. Kobieta znęcała się też nad podopiecznymi psychicznie oraz - za pieniądze - oddawała je w ręce pedofilów.
Swietłana P. miała też osobiście pilnować drzwi pokoju, w którym mężczyzna przebywał wraz z przyprowadzonym przez nią dzieckiem. Za pomocą stopera w telefonie odmierzała czas, za który pedofil zapłacił. Często wcześniej podawała dzieciom tabletki, które miały rozluźnić mięśnie wokół dróg rodnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Putin o broni nuklearnej. Gen. Pacek: "To nie jest nowy język. To gra słów"
Jedna z gwałconym dziewczynek opowiedziała, że zdarzało się też, iż opiekunka przyglądała się temu, co robił jej pedofil.
Wiadomo, że ofiarami Swietłany P. i jej "klientów" padły dzieci w wieku od 4 do 16 lat. Według biegłej psycholożki ich zeznania są wiarygodne. W wydanej opinii wskazała, że wykazują one "objawy charakterystyczne dla osób doznających przemocy fizycznej, psychicznej oraz seksualnej".
Dzieci były gwałcone. Mają w wrócić do Ukrainy
O powrót podopiecznych Swietłany P. do domu, w którym rozpoczął się ich koszmar, zwrócił się do poznańskiej prokuratury konsul generalny Ukrainy we Wrocławiu Jurij Tokar. Do pisma załączył decyzję Komitetu Wykonawczego Rady Miasta Synelnykowo w obwodzie dniepropietrowskim, gdzie mieści się ośrodek w którym pracowała Swietłana P.
Ten sam komitet zajmuje się nadzorem nad rodzinnymi domami dziecka w regionie. Mimo to przez lata nie zauważył tragedii, do jakich tam dochodziło. Tymczasem w Polsce dzieci mają zapewnioną opiekę oraz pomoc psychologa.
Według informatorów "Wyborczej", próbując sprowadzić dzieci z powrotem do Ukrainy, lokalne władze chcą wyciszyć sprawę. Ostateczna decyzja w sprawie ewentualnego powrotu jeszcze nie zapadła.
- To nie jest tak, że przyjedzie z Ukrainy jakaś pani, pomacha papierkiem, a policja odbierze i odda jej dzieci. Sąd rodzinny ustanowił w Polsce tymczasowych opiekunów i tylko sąd może to zmienić - podkreśla jeden z śledczych zajmujących się tą sprawą.
Jak dodaje, "trudno sobie wyobrazić, żeby jakikolwiek sędzia - biorąc pod uwagę charakter sprawy i rozmiar krzywd - zgodził się na powrót tych dzieci do Ukrainy".
Przeczytaj też:
Źródło: Gazeta Wyborcza/Tok FM
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski