Ofensywa Izraela to katastrofa na arenie międzynarodowej. Hamas to wykorzysta
Pomimo obiekcji izraelskiej armii (Cahal, IDF), rząd Izraela zatwierdził plany operacji zdobycia miasta Gaza. Premier Beniamin Netanjahu przekonuje, że jest to jedyny sposób osiągnięcia "ostatecznego zwycięstwa" nad Hamasem. Krytycy uważają, że IDF uwikła się w beznadziejnej bitwie bez szans na realny sukces, czyli uwolnienie zakładników. Cenę zapłacą setki tysięcy cywilów, którzy stoją w obliczu wypędzenia, głodu i śmierci - pisze dla WP Jarosław Kociszewski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Zgodnie z celem ogłoszonym przez premiera Netanjahu i ministra obrony Israela Katza operacja "Rydwany Gedeona 2" ma doprowadzić do uwolnienia 50 zakładników przetrzymywanych jeszcze przez Hamas, w tym 20 żywych, "oczyścić" Gazę z militarnych i cywilnych struktur tej organizacji i doprowadzić do zwycięskiego zakończenia trwającej już blisko dwa lata wojny.
W tym celu ogłoszono już mobilizację 60 tys. żołnierzy rezerwy, którzy wesprą regularne dywizje Cahalu. W sumie w ofensywie ma uczestniczyć 12-14 brygadowych grup bojowych z 5 dywizji z pełnym wsparciem artylerii i lotnictwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump wpadł w pułapkę? "Czerpie wiedzę o świecie z telewizji"
Przejęcie Gazy. Jak to ma wyglądać?
W pierwszej kolejności miasto ma opuścić między 800 tys. a milion cywilów, którzy nadal znajdują się w Gazie. Palestyńczycy mają uciekać na południe Strefy Gazy, gdzie otrzymają pomoc humanitarną. Następnie IDF zamknie pierścień okrążenia, uznając, że każdy pozostający w nim człowiek jest terrorystą zasługującym na śmierć. Bardziej szczegółowe plany nie są znane. Cahal rozpoczął ofensywne działania w południowych dzielnicach miasta.
Gen. Eyal Zamir, dowódca Cahalu, przestrzegał przed ofensywą, nazywając Gazę "śmiertelną pułapką". Izraelczycy nadal wpadają w zasadzki w ruinach zrównanych z ziemią miast północnej części Strefy Gazy, gdzie od miesięcy działają wynajęte firmy budowlane systematycznie niszczące wszystkie budynki, nie pozostawiając kamienia na kamieniu, co według dziennika "Haaretz" stanowi "największy projekt inżynieryjny" w historii Izraela.
Sama Gaza jest znacznie rozleglejsza, gęsto zabudowana, a części miasta są zapewne przygotowane do obrony. Ponadto nie ma pewności, ilu cywili pozostanie w mieście, nie widząc w ucieczce nadziei na przetrwanie, i jak liczne są oddziały milicji gotowych stanąć do walki. Dodatkowo nie jest pewne, czy Cahalowi uda się zmobilizować odpowiednią liczbę rezerwistów i jaka będzie wartość bojowa oddziałów, niekiedy złożonych z żołnierzy, psychicznie i fizycznie wyczerpanych, miesiącami spędzonymi w strefie walk.
Pomimo ostrzeżeń wojskowych, którzy podkreślali, że w takiej sytuacji nie są w stanie zagwarantować bezpieczeństwa zakładników, politycy podjęli decyzję o rozpoczęciu ofensywy, a armia podległa cywilnej kontroli rządu, ją wykona.
Orit Strook, minister ds. osadnictwa i misji narodowych, jasno oświadczyła, że opowiada się za kontynuacją wojny, nawet jeżeli oznacza to zamordowanie pozostałych zakładników przez Hamas. Z kolei minister finansów Becalel Smotricz zagroził opuszczeniem rządu, jeżeli ten przerwie ofensywę. Premier Netanjahu wydaje się celowo wysyłać sprzeczne komunikaty. Z jednej strony nakazuje rozpoczęcie ofensywy, z drugiej mówi o zawieszeniu broni w zamian za uwolnienie zakładników, a równocześnie stwierdza, że Gaza zostanie zdobyta, nawet jeżeli Hamas zakładników wypuści.
Krytyka pod adresem władz Izraela
Do ostrych krytyków obecnego rządu, a w szczególności sposobu prowadzenia wojny w Strefie Gazy należy Ehud Barak, były premier, dowódca Cahalu i najbardziej odznaczony żołnierz w historii Izraela. Uważa, podobnie jak setki innych, byłych dowódców armii i służb, że kontynuacja walk nie ma żadnego militarnego sensu. Hamas jako organizacja zbrojna zagrażająca Izraelowi został rozbity już ponad rok temu, Cahal, ani żadna inna armia, nie poradzi sobie z partyzantką miejską, a kontynuacja walk oznacza także śmierć zakładników, dalszy moralny rozpad społeczeństwa izraelskiego i katastrofę na arenie międzynarodowej.
Barak zaznacza, że operacja "Rydwany Gedeona 2" działa na korzyść Hamasu, który wykorzysta katastrofę humanitarną i krytykę międzynarodową dla przekucia klęski militarnej w zwycięstwo polityczne. Temu, zdaniem Izraelczyka, służyło także zaakceptowanie przez Hamas warunków zawieszenia broni, czyli zgoda na uwolnienie 10 żywych zakładników, wydanie zwłok 18 w zamian za tysiące Palestyńczyków i 60 dni rozejmu.
Zdaniem Baraka Palestyńczycy wiedzą, że Netanjahu będzie kluczył i do zawieszenia broni nie doprowadzi, a oni zyskają propagandową przewagę, przystępując do walk z pozycji strony zainteresowanej zakończeniem wojny.
Rosnąca liczba ofiar cywilnych i pogłębiający się kryzys humanitarny już teraz powoduje narastającą presję na Izrael. Na przykład Izraelski magazyn +972 dotarł do danych Ammanu, izraelskiego wywiadu wojskowego, z których wynika, że do maja 2025 roku Cahal zabił 8900 członków zbrojnych organizacji w Strefie Gazy, co stanowi zaledwie 17 proc. wszystkich ofiar śmiertelnych. To oznacza, że 83 proc. zabitych to osoby przypadkowe, a wojna prowadzona przez Izrael jest jedną z najkrwawszych kampanii ostatnich dekad na świecie.
Odsetek przypadkowych ofiar był większy wyłącznie podczas rosyjskiego oblężenia Mariupola w 2022 r. i zakończonego masakrą, serbskiego oblężenia Srebrenicy w latach 1992-95.
Zdjęcia kolumn zagłodzonych cywili opuszczających ruiny liczącego 3 tys. lat miasta, obrazy masakr i głodu stanowić będą nie mniej skuteczną broń w rękach Hamasu, co zasadzki na żołnierzy Cahalu, zwłaszcza że Izrael wyraźnie przegrywa wojnę informacyjną. Pomimo nasilających się protestów duża część Izraelczyków nadal akceptuje narracje zarówno rządu jak i mediów, które rozpowszechniają niekiedy zaskakująco prostą do dostrzeżenia dezinformację.
Na przykład znany i nagradzany dziennikarz telewizyjny Almog Boker ogłosił, że w Gazie nie ma głodu, Izrael dostarcza więcej żywności niż ONZ, a świat kłamie. Dowodem były dwie statystyki, jedna ogłoszona przez COGAT, administrację wojskową, z której wynika, że Cahal wpuścił do Gazy 9165 ciężarówek z pomocą. Druga, ogłoszona przez ONZ informuje o wwiezieniu do Strefy 3553 ciężarówek z żywnością.
Dziennikarz pominął jednak fakt, iż ta pierwsza statystyka obejmuje okres 22 miesięcy, od początku wojny do sierpnia 2025 r., a druga jedynie ostatnie 3 miesiące. Tego rodzaju przykładów jest więcej i o ile proste stwierdzenie "to kłamstwo" (którym określono wyciek danych na temat ofiar cywilnych w Strefie Gazy) może przekonać Izraelczyków i ich zatwardziałych sympatyków, to tego rodzaju stwierdzenia nie powstrzymają narastającej na świecie krytyki działań rządu Netanjahu.
Przywódcy izraelscy wydają się przekonani, że problemem nie są przy tym ich działania, tylko zła wola i kłamstwa szerzone na świecie. Stąd premier Netanjahu stwierdził, że Izrael musi zająć się algorytmami mediów społecznościowych szerzących niekorzystny przekaz. Z kolei minister Smotricz ogłosił, że trzeba dostarczyć Palestyńczykom minimum pomocy humanitarnej tylko po to, by krytykę osłabić i zyskać czas potrzebny na działania zmierzające do "oczyszczenia" Strefy Gazy na drodze "dobrowolnej emigracji" Palestyńczyków.
Dla Wirtualnej Polski Jarosław Kociszewski
*Reporter zajmujący się tematyką międzynarodową. Wieloletni korespondent na Bliskim Wschodzie. Prowadził audycje o tematyce międzynarodowej w Polskim Radiu. W przeszłości związany z "Rzeczpospolitą", "Życiem Warszawy". Politolog wykształcony na Uniwersytecie w Tel-Awiwie i Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie. Uwielbia jeździć i opowiadać o świecie, ze szczególnym naciskiem na Bliski Wschód i Afrykę. Współpracuje z Magazynem Wirtualnej Polski.