Odpływ wiernych z Kościoła. Zaskakujący pomysł jednej parafii
Austriacki kościół katolicki, który zmaga się z falą odpływu wiernych, wpadł na nietypowy pomysł, aby przekonać do siebie ludzi. W sobotę, pod katedrą w Wiedniu chętni mogli wytatuować na swoim ciele wybrane, chrześcijańskie motywy.
"W rękach Boga" - czytamy na kilku tatuażach wydzierganych podczas bezpłatnej sesji w weekend - zorganizowanej przez austriacką grupę Quo Vadis reprezentującą katolickie zakonnice i mnichów. Setki wiernych było zainteresowanych wykonaniem bezpłatnego tatuażu z motywami katolickimi, więc konieczne było losowanie. Kilkudziesięciu szczęśliwców ustawiło się w sobotni poranek kolejce po tatuaż w pobliżu znanej wiedeńskiej katedry św. Stefana.
Wierzący mogli wybierać z listy mało skomplikowanych motywów chrześcijańskich, m.in. krzyży i ryb. Zanim jednak tatuażysta przystąpił do dzieła, w noc poprzedzającą sesję, jego igły, wszystkie narzędzia oraz chętni wierni zostali pobłogosławieni podczas mszy świętej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Ważne jest, by Kościół przyjrzał się temu, jak ludzie wyrażają swoją pobożność, także na ciele - powiedział agencji AFP Christopher Paul Campbell, dyrektor Quo Vadis. Dodał, że Kościół - którego część nie akceptuje tatuaży - musi "nauczyć się być sexy", jeśli chce nadal przyciągać nowych wiernych.
Nie wszystkim podobał się pomysł "tatuowania wiernych"
Organizatorzy akcji w Wiedniu powiedzieli, że otrzymali też nienawistne listy. - Niektórzy ludzie wierzą, że body art jest sztuką satanistyczną, mimo że praktyka tatuowania sięga wieków. Nawet sławni Austriacy, tacy jak XIX-wieczna cesarzowa Sisi, byli tatuowani - przekonywał Christopher Paul Campbell
Mniej więcej połowa społeczeństwa w 9-milionowej Austrii, to katolicy, jednak Kościół zauważa ogromny odpływ wiernych. Według badań, 2022 rok był rekordowy pod tym względem. Od Kościoła katolickiego odwróciło się prawie 91 tysięcy osób.