Odgrzewany kotlet PiS. Kolejny raz obiecują dobry posiłek w szpitalach, sami wstrzymali prace
PiS w kampanii obiecuje "dobry posiłek" w szpitalach. Wywołany temat to dowód wieloletnich zaniedbań, więc robienie z niego "kiełbasy wyborczej" zaskakuje. NIK już w 2018 r. wezwała resort zdrowia do działań, bo serwowane posiłki nie tylko nie wspomagają leczenia, ale czasami mogą nawet szkodzić.
- Szpitale otrzymają dodatkowe środki, a NFZ zadba, żeby jakość żywienia była znacząco lepsza, pytając o opinię pacjentów. Wysoki standard żywienia to szansa na szybszy powrót do zdrowia – ogłosiła minister zdrowia Katarzyna Sójka w nowym spocie PiS.
Nagranie - po poniedziałkowej zapowiedzi rewitalizacji bloków z wielkiej płyty - to druga zaprezentowana obietnica przed sobotnią prezentacją programu PiS. Pomysł budzi kontrowersje, a wśród personelu szpitalnego wywołuje nawet śmiech. Minister Sójka twierdzi jednak, że "tylko rząd PiS zrealizuje ten ambitny projekt".
W tym przypadku trudno mówić o "ambitnym projekcie". Najwyższa Izba Kontroli alarmowała w tej sprawie już w 2009 roku. Swoje zastrzeżenia powtórzyła w 2018 wzywając Ministerstwo Zdrowia do przeprowadzenia zmian. Kontrolerzy NIK podkreślali, że posiłki serwowane w wielu polskich szpitalach nie tylko nie wspomagają leczenia, ale nawet mogą szkodzić. Kolejni ministrowie zdrowia od 2006 r. mogli uregulować wymagania żywienia w szpitalach. Nie zrobili tego ministrowie PiS ani ich poprzednicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Interwencje w sprawie żywienia pacjentów podejmował również RPO Adam Bodnar, obecnie kandydat z list Koalicji Obywatelskiej do Senatu. Już w 2018 r. pisał, że wymaga to rozwiązań systemowych, jednak resort odpowiadał ogólnikowo. "Zwróciłem się do Pana Ministra w nadziei na pochylenie się nad problemem oraz nadanie problematyce żywienia pacjentów odpowiedniej rangi. Tymczasem otrzymałem odpowiedź zawierającą stanowisko powielane od kilku lat przez Pana poprzedników" – pisał Bodnar do Łukasza Szumowskiego.
PiS zawiesiło prace nad rozporządzeniem
Politycy PiS nie wydają się przejęci kolejnymi uwagami, że problem jakości posiłków w szpitalach był przez nich lekceważony. Podkreślają, że wywołali temat w kampanii, bo to kwestia, o której często mówią Polacy, a zdjęcia posiłków pełnią nawet rolę memów. - Odpowiadamy na te oczekiwania, bo chcemy zmienić tę sytuację - mówi nam poseł PiS. Polityk nie odpowiada jednak na pytanie, dlaczego zmiana nie została przeprowadzona wcześniej mimo podjętych prób.
Byli ministrowie zdrowia w rządzie PiS Łukasz Szumowski i Adam Niedzielski robili podejścia pod wprowadzenie jednolitych zasad żywienia pacjentów. Pierwszy z nich w 2019 r. próbował zacząć od poprawy sytuacji w szpitalnym żywieniu kobiet w ciąży i okresie poporodowym. Adam Niedzielski zrobił nawet krok dalej i wiosną ubiegłego roku przygotował projekt rozporządzenia w sprawie wymagań obowiązujących przy prowadzeniu żywienia w szpitalach.
Śmiech na szpitalnych korytarzach
W ramach regulacji zaproponowano piętnaście zróżnicowanych diet, a nawet ich warianty. Tyle tylko, że to rządzący zastopowali nad nim prace w maju tego roku, rzekomo ze względu na konieczność "uwzględnienia zmian". Jakich? O tym resort nie poinformował. Jak teraz się okazuje, po to, by znów - tym razem w kampanii - obiecać coś, co powinno obowiązywać od lat.
W wiadomości przysłanej dziennikarzowi WP jeden z pracowników medycznych napisał, że jest oburzony "kiełbasą wyborczą". - My w szpitalu musimy świecić oczami przed pacjentami, którzy żalą się, że dostają substytut śniadania. "Przesolone", "za słodkie", "niezdrowe". Pacjentów ratuje tylko jedzenie od rodzin.
Kolejni rozmówcy dodają, że propozycja "dobrych posiłków" budzi na szpitalnych korytarzach tylko śmiech przez łzy. - Marzę, żeby kiedyś każdy oddział szpitalny dysponował dietetykiem, który uwzględni m.in. potrzebne mikro- i makroelementy, które wspomogą proces leczenia - podkreśla ratownik medyczny.
PiS nie przejmuje się uwagami
Z nieoficjalnych rozmów z przedstawicielami PiS rysuje się jeden wniosek: Polacy choć gremialnie narzekają na jakość posiłków, to zazwyczaj nie winią bezpośrednio Ministerstwa Zdrowia, ministra czy partii sprawującej władzę. Często za to oburzają się na szpital, personel medyczny, a nawet lekarzy. Z tego właśnie powodu partia rządząca zdecydowała się na wywołanie tematu w kampanii.
W konsekwencji w mediach społecznościowych pojawił się wysyp wpisów przypominających politykom PiS, że to "odgrzewany kotlet" czy nieświeża "kiełbasa wyborcza". Partia rządząca się jednak tym nie przejmuje, bo jest przekonana, że uwagi dotyczą głównie bańki internautów. - Nasi rozmówcy w PiS twierdzą, że "ludzie, którzy nie siedzą w mediach społecznościowych, mogą się ucieszyć, że ktoś chce wreszcie skończyć z beznadziejnymi posiłkami".
Będzie odpowiedź opozycji?
Koalicja Obywatelska na razie nie zamierza odpowiadać na kolejne pomysły prezentowane przez PiS. - Szlifujemy 100 konkretów - zapowiada w rozmowie z Wirtualną Polską główny ekonomista PO i współtwórca programu KO Andrzej Domański.
Jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce w poniedziałek, KO nie planowała wchodzić w programowe zderzenie z rządzącymi od początku tygodnia. Dlatego też reakcje ze strony KO na zapowiedź modernizacji bloków z wielkiej płyty były dość umiarkowane.
Ale już kolejnego dnia - po tym, gdy PiS złożyło drugą obietnicę w tym tygodniu - sztab KO zdecydował, że trzeba odpowiedzieć na konferencji prasowej.
Sztab KO stawia w tym tygodniu na negatywną kampanię outdoorową wymierzoną w Jarosława Kaczyńskiego ("To ja jestem zagrożeniem"), a 100 konkretów zaprezentuje w sobotę w Tarnowie, czyli w dniu, kiedy PiS odsłoni swój program.
Miażdżące wnioski z kontroli
W wynikach kontroli NIK z 2018 r. czytamy, że "podejmowane przez ministra zdrowia działania na rzecz zapewnienia prawidłowego żywienia pacjentów w szpitalach były niewystarczające". Dodano, że minister - mimo posiadania takiej możliwości - nie określił chociażby minimalnych wymagań obowiązujących przy prowadzeniu żywienia w szpitalach.
Z dokumentu wynika, że w osiemnastu szpitalach (90 proc.) oceniane jadłospisy nie spełniały zaleceń organów Inspekcji Sanitarnej w zakresie jakości żywienia pacjentów. Pacjenci zamiast masła byli karmieni "tłuszczem mlecznym do smarowania", a zamiast sera, który mieli dostać według jadłospisu, mogli liczyć na "suszony hydrolizat białkowy o smaku sera i aromacie sera".
Stwierdzone nieprawidłowości dotyczyły w szczególności zbyt małego udziału warzyw i owoców w dziennej racji pokarmowej, dużej podaży mięsa czerwonego, tłustych przetworów mięsnych, tłustych wędlin, w tym gorszej jakości, serwowania potraw trudno strawnych i bogatych w nasycone kwasy tłuszczowe.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski