Odejdą od prezydenta Dudy. Szykują się zmiany w Pałacu Prezydenckim
Prezydent Polski Andrzej Duda będzie miał w nowym Sejmie trzech "swoich" ludzi. Poselski mandat zdobyli Paweł Szrot, Marcin Przydacz i Paweł Sałek. To największe w ostatnim czasie osłabienie personalne Pałacu Prezydenckiego. Nieoficjalnie wiemy, kto może zastąpić prezydenckich ministrów.
17.10.2023 | aktual.: 17.10.2023 21:17
Trzech kandydatów z Pałacu Prezydenckiego, trzy zdobyte sejmowe mandaty. Lepszego wyniku prezydenccy współpracownicy nie mogli sobie wyobrazić. Przed wyborami mówiło się jednak, że na "prezydenckiej liście" znajdzie się więcej zaufanych ludzi Andrzeja Dudy. M.in. do startu przymierzali się prezydencki minister Piotr Ćwik, doradca Łukasz Rzepecki czy były rzecznik prezydenta Błażej Spychalski. Nieoficjalnie, nie wystartowali, bowiem mieli otrzymać zbyt odległe miejsca na listach wyborczych.
W wyborach do Sejmu szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot otwierał listę PiS w Bydgoszczy. Ale to nie on, a lokalny poseł i minister w KPRM Łukasz Schreiber był lokomotywą wyborczą. Szrot otrzymał 20 214 głosów, z kolei Schreiber 44 413.
Z 4. miejsca listy sieradzkiej o mandat poselski walczył szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz. Otrzymał 30 423 i uzyskał drugi najlepszy wynik na liście. Wyprzedziła go jedynie posłanka Joanna Lichocka, startująca z nr 1. Zagłosowało na nią ponad 36 tys. wyborców.
Z kolei doradca prezydenta Polski Paweł Sałek w okręgu piotrkowskim otrzymał 15 200 głosów. I razem m.in. z ministrem rolnictwa Robertem Telusem i byłym szefem MON Antonim Macierewiczem będzie zasiadał w ławach poselskich.
Przypomnijmy, że w kampanii wyborczej według wytycznych Kancelarii Prezydenta cała trójka nie mogła łączyć działań zawodowych i obowiązków w Kancelarii z kampanią wyborczą. Urzędnicy mieli prowadzić kampanię w czasie wolnym od pracy, w ramach urlopów i bez możliwości korzystania z zasobów Kancelarii, także tych sprzętowych.
Zmiany w Pałacu Prezydenckim
- Panowie kandydują, bo mogą, bo chcą i są dobrze przygotowani do bycia parlamentarzystami – mówiła w Polsat News Grażyna Ignaczak-Bandych, szefowa Kancelarii Prezydenta. Na uwagę, że kadencja prezydenta Andrzeja Dudy kończy się dopiero za dwa lata, odparła: "Ale kto powiedział, że osoby są związane na stałe z Kancelarią Prezydenta".
Z naszych ustaleń wynika, że cała trójka ma pracować w Pałacu do pierwszego posiedzenia Sejmu, do połowy listopada. Kto ich zastąpi? Nieoficjalnie, za Pawła Szrota stanowisko szefa gabinetu politycznego miałby objąć wieloletni społeczny doradca prezydenta, były rzecznik PiS Marcin Mastalerek. Pierwsze pogłoski na ten temat pojawiły się z końcem sierpnia, kiedy Mastalerek zrezygnował z posady wiceprezesa Ekstraklasy. I choć wtedy oficjalnie nie potwierdzał tej informacji, to Wirtualnej Polsce udało się ją potwierdzić w dwóch niezależnych źródłach.
Nieoficjalnie, obsada stanowiska dyrektora biura Polityki Międzynarodowej również jest już ustalona. Przypomnijmy, że najdłużej w Kancelarii Prezydenta funkcję sprawował Krzysztof Szczerski, obecnie polski przedstawiciel przy ONZ. Od lipca 2021 do stycznia 2023 r. Jakub Kumoch, który od niedawna jest ambasadorem RP w Chinach. Od stycznia br. na czele biura stoi Marcin Przydacz. Z ustaleń WP wynika, że zastąpi go Mieszko Pawlak, obecny dyrektor biura Polityki Międzynarodowej, a wcześniej dyrektor biura gabinetu prezydenta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie wiadomo natomiast, kto miałby zastąpić etatowego doradcę Pawła Sałka. W Kancelarii Prezydenta zajmuje się sprawami ochrony środowiska, polityki klimatycznej i zrównoważonego rozwoju.
To kolejne osłabienie najbliższego grona współpracowników prezydenta Polski. Jak ujawnił money.pl, w październiku ze stanowiska zrezygnowała dyrektor generalna Kancelarii Prezydenta Barbara Brodowska-Mączka. - Oficjalnie pracownikiem Kancelarii jestem do końca lutego, ale nie świadczę już pracy. To był zaszczyt pracować dla prezydenta. Od pewnego czasu jednak współpraca była dosyć trudna - mówiła w rozmowie z money.pl Barbara Brodowska-Mączka.
W najbliższych dniach to prezydent Andrzej Duda będzie odgrywał kluczową rolę przy powołaniu nowego rządu. Musi zwołać posiedzenie Sejmu i Senatu na dzień przypadający w ciągu 30 dni od dnia wyborów i przyjąć dymisję rządu Mateusza Morawieckiego. Następnie prezydent desygnuje premiera i powołuje rząd.
Kiedy nowy rząd?
Pytany we wtorek przez PAP Paweł Szrot o to, kiedy prezydent Andrzej Duda rozpocznie konsultacje ze środowiskami parlamentarnymi w celu wyłonienia nowego rządu, stwierdził, że "prezydent ma na to czas", a kadencja obecnego Sejmu upływa 14 listopada. Dodał, że w jego ocenie prezydent nie powinien robić niczego z "przesadnym pośpiechem" i zapewnił, że zostaną dotrzymane wszystkie konstytucyjne procedury.
Według informacji Wirtualnej Polski, mimo braku sejmowej większości prezydent w pierwszym kroku desygnuje na premiera kandydata Prawa i Sprawiedliwości, argumentując to wygraniem wyborów przez PiS. - Zwyczaj wskazuje, że desygnuje większość parlamentarna, ale trzeba poczekać jeszcze na tę większość parlamentarną. Czy jest, czy jej nie ma, to się okazuje tak naprawdę na sali sejmowej – mówił Szrot.
We wtorek z apelem do prezydenta Andrzeja Dudy zwrócił się lider PO Donald Tusk.
- Jak wiadomo, to jednak prezydent konstytucyjnie odpowiada za ten proces przekazania władzy. Bardzo prosiłbym pana prezydenta o energiczne i szybkie decyzje. Wygrane demokratyczne partie są w stałym kontakcie i są gotowe przejąć odpowiedzialność za rządy w kraju w każdej chwili – zapewnił.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski