Od przemówienia Trumpa do PFN. Kim jest Marek Jan Chodakiewicz
Naturalizowany amerykański historyk Marek Chodakiewicz i jego rodzina byli jednymi z większych beneficjentów lukratywnego kontraktu Polskiej Fundacji Narodowej z amerykańską firmą PR. Nie jest to pierwszy raz, kiedy skrajnie prawicowy naukowiec znalazł się w centrum kontrowersji.
Jak doniósł w środę Onet, Chodakiewicz i jego otoczenie (w tym żona i siostra) mieli zarobić na lukratywnej, ale mało efektywnej współpracy PFN i White House Writers Group (WHWG) ok. ćwierć miliona dolarów (ponad milion złotych). Podobnie jak w przypadku całokształtu kontraktu z WHWG (opiewającego na ponad 20 milionów zł), efekty były mało spektakularne. Na działania mające na celu promocję wizerunku Polski składało się m.in. pisanie e-maili do amerykańskiej ambasador w Polsce, wywiad w lokalnym radiu polonijnym, czy występ na konferencji naukowych o Janie Pawle II i Ronaldzie Reaganie.
Tym razem jednak kontrowersje budzi nie tylko to, w jaki sposób wydatkowano pieniądze z Fundacji zasilanej przez państwowe spółki, ale że do projektu zaangażowano właśnie Chodakiewicza i jego współpracowników. Chodakiewicz to znany polsko-amerykański historyk, absolwent prestiżowego uniwersytetu Columbia i były wykładowca na Uniwersytecie Wirginii. Znany jednak nie tylko ze swojej pracy, ale skrajnych poglądów i wypowiedzi, które nieraz budziły oburzenie.
Antygejowska sława
Ostatnio rozgłos historykowi przyniosło wystąpienie podczas konferencji IPN na temat "cywilizacji śmierci". Uczony w szczególnie niewybredny sposób opowiadał o ruchu LGBT i homoseksualizmie, stwierdzając m.in., że "nic bardziej nie obraża Boga niż rzucanie nasienia w kał". W innym miejscu przytoczył miejską legendę o wkładaniu sobie chomików w odbyt przez homoseksualistów.
Takie słowa nie są dla uczonego czymś niezwykłym. Chodakiewicz od dawna związany jest ze środowiskami skrajnej prawicy. Występował m.in. na marszu Ruchu Narodowego w Warszawie, gdzie domagał się, by "Polski katolickiej", a nie multikulturowej czy "genderowej", a w Polsce rządzili "Polacy, a nie post-Polacy".
Przeczytaj również: Burza wokół PFN. Jedna rodzina miała wyjątkowo skorzystać na lukratywnej umowie
"Kontrowersyjnie" o Holokauście
Historyk publikował też m.in. w "Najwyższym Czasie", m.in. razem ze znanym z antysemickich wypowiedzi Stanisławem Michalkiewiczem. Samemu historykowi również zarzucano "kontrowersyjne" poglądy na temat Holokaustu.
"Chodakiewicz ma długą historię kłopotliwych, skrajnie prawicowych poglądów, w tym wielokrotnie powtarzane tezy, że zabójstwa polskich Żydów nie miały związku z antysemityzmem, ale raczej z kolaboracją Żydów z Sowietami" - pisze na swoich stronach Southern Poverty Law Center, znany amerykański lewicowy ośrodek tropiący prawicowy ekstremizm.
Według SPLC, właśnie ze względu na te tezy - oraz swoje poglądy na temat homoseksualistów - historyk stracił swoją pozycję w radzie nadzorczej słynnego Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. Chodakiewicz był tam jednym z ponad pięćdziesięciu historyków nominowanych przez prezydencką administrację George'a W. Busha.
Chodakiewicz w swojej pracy zajmował się m.in. przypadkami zabójstw Polaków przez Żydów, kwestionował też ustalenia Tomasza Grossa w sprawie zbrodni w Jedwabnem, uważając, że do mordu na miejscowych Żydach doszło z inicjatywy Niemców. Chodakiewicz jednoznacznie odrzuca oskarżenia o antysemityzm - w jednym przypadku pozwał historyk, która go o to oskarżała - ale jego poglądy budzą kontrowersje w środowisku.
To on stał za przemówieniem Trumpa
Dlatego też zdziwienie wywołały informacje o tym, że prawicowy naukowiec miał swój wkład w przemówienie Donalda Trumpa w Warszawie w lipcu 2017 roku. Informacje o tym podała m.in. TVP, gdzie przed wizytą prezydenta historyk opowiadał o tym, co znajdzie się w jego przemówieniu. Chwalił się również, że przyleciał do Warszawy na pokładzie Air Force One.
Co ciekawe, Chodakiewicz - mimo kontaktów z wpływowymi konserwatywnymi środowiskami eksperckimi - nie zawsze miał dobrą opinię o republikańskim prezydencie. W jednym z wywiadów nazwał go "bufonem" i intelektualnym zerem. Jeszcze w 2017 roku krytykował chaotyczne i "amatorskie" rządy Trumpa. Mimo to, kontakt z Białym Domem zawdzięcza m.in. znajomości z byłym doradcą Trumpa Sebastianem Gorką. Naturalizowany Węgier, również posiadający związki z węgierską skrajną prawicą, był członkiem kadry Institute of World Politics, gdzie wykłada Chodakiewicz.
Do czasu publikacji tekstu prof. Chodakiewicz nie odpowiedział pytania WP. Polska Fundacja Narodowa wydała oświadczenie, w którym podkreśla natomiast kompetencje i dorobek historyka. Przedstawia go jako "waszyngtońskiego eksperta" i "autora kilkuset publikacji i eksperta najnowszej historii Polski i Europy".
Przeczytaj również: To oni mieli pisać przemówienie Donalda Trumpa. Dzięki ich pracy PiS może tryumfować
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl