"Oczekuję tego procesu". Adam Bielan grozi sądem Przemysławowi Wiplerowi
Konflikt między Przemysławem Wiplerem a Adamem Bielanem w sprawie NCBiR trwa. Wipler pozwał Bielana o pomówienia, ale europoseł PiS nie zamierza ustępować. W rozmowie z Wirtualną Polską również zapowiada kroki prawne. - Jeśli nie przeprosi, spotkamy się w sądzie - mówi WP Bielan.
Marzec 2023 r. Europoseł PiS Adam Bielan (wtedy jeszcze w Partii Republikańskiej) mówi w radiu RMF o aferze w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Przekonuje, że "grupa cwaniaków chciała wyciągnąć z NCBiR grube miliony", a "od blisko dwóch miesięcy mamy do czynienia z kampanią oczerniania osoby, która uniemożliwiła ten, w mojej ocenie, mocny przekręt".
Chodzi o sprawę dwóch dotacji przyznanych w ramach konkursu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju "Szybka ścieżka - innowacje cyfrowe". Pierwsza z dotacji, opiewająca na 55 mln zł, została przyznana firmie o kapitale 5 tys. zł założonej 10 dni przed ostatecznym terminem składania wniosków, przez niespełna 30-latka. Wniosek firmy otrzymał najniższą możliwą ocenę dopuszczającą do finansowania.
Druga budząca podejrzenia dotacja - w wysokości 123 mln zł - została przyznana na projekt dotyczący "cyberbezpieczeństwa podmorskiego" białostockiej spółce, która w ostatnich dwóch latach wykazywała straty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bielan stanie przed sądem? Jest wniosek o uchylenie immunitetu
Po ujawnieniu tych informacji wybucha afera. Z rządu odchodzi nadzorujący NCBiR Jacek Żalek, który skonfliktował się z Bielanem (wcześniej byli w jednej partii) i to jego oskarżał o niejasne wpływy w instytucji obracającej miliardami złotych. Ale Bielan zarzuty odpierał. I uderzał w tych, którzy próbowali uderzać w niego.
Cios w lobbystów i pozew od Wiplera
Bielan w RMF twierdzi, że kluczowa dla zrozumienia tego, co działo się w NCBiR, jest działalność firmy FiveRand, zwanej w branży - jak mówił - "rzeźnikami z Nowogrodzkiej". Jednym z kierujących firmą był Przemysław Wipler. Bielan o jego firmie mówił, że "jest znana z czarnego PR-u i lobbingu".
- Oni mają bardzo bogate portfolio, bo z jednej strony uczestniczą w tzw. wojnach tytoniowych po stronie jednego z koncernów, z drugiej strony byli bardzo aktywni w blokowaniu ustawy o notariacie. Ich klientem jest poważna firma działająca na rynku pocztowym. Natomiast w tej sprawie myślę, że są połączeni ze wszystkimi aktorami, którzy się wyświetlają w tej aferze - mówił Bielan.
Przekonywał, że "od kliku tygodni poprzez znajomych dziennikarzy [lobbyści] rozpowszechniają w dużej mierze fałszywe informacje, które mają skłonić Ministerstwo Funduszy do przepchnięcia środków dla tych dwóch podejrzanych firm". Bielan podkreślał, że on sam zrobił wszystko, aby środki z NCBiR dla wspomnianych dwóch firm nie popłynęły.
Po tych słowach Przemysław Wipler ze swoim wspólnikiem Michałem Krzymowskim pozywają europosła PiS.
Sprawa ciągnie się do dziś
Czwartek 12 września. Przemysław Wipler gości w studiu Wirtualnej Polski. Pytamy go o spór z Bielanem. Polityk Konfederacji informuje w programie "Tłit", że polski sąd zwrócił się właśnie do Parlamentu Europejskiego o uchylenie immunitetu Bielana. - Mam nadzieję, że ten immunitet zostanie szybko uchylony i Adam Bielan odpowie karnie i materialnie za pomawianie bliźnich - oświadcza Wipler.
Zapewnia, że jego była firma "nie pracowała przy żadnej sprawie dotyczącej NCBiR-u". Jego zdaniem "atak" Bielana - "członka brutalnie rządzącej partii, która bardzo brutalnie potrafi robić krzywdę przedsiębiorcom", mógł sprawić, że potencjalni klienci przedsiębiorstwa FiveRand mogli się "wystraszyć" i zrezygnować ze współpracy.
Co więcej, Wipler twierdzi w WP, że Bielan celowo unikał przesłuchania przed kontrolerami Najwyższej Izby Kontroli w sprawie NCBiR.
- Wiem, że Bielan odmawiał stawienia się celem udzielenia wyjaśnień kontrolerom NIK - powiedział poseł Konfederacji (cały fragment rozmowy TUTAJ).
Wedle naszych informacji tak miał przekazać Wiplerowi Jacek Żalek.
Dla Adama Bielana - jak usłyszeliśmy - takie stwierdzenie jest niedopuszczalne. Poprosiliśmy go o komentarz.
- Chciałbym jeszcze raz przypomnieć, że w sprawie tzw. szybkiej ścieżki byłem przesłuchiwany zarówno przez prokuraturę, jak i NIK w charakterze świadka. Przemysław Wipler nie po raz pierwszy okłamuje opinię publiczną. Jest mocno zaangażowany emocjonalnie w tę sprawę. Domyślam się dlaczego. Będzie musiał za te słowa przepraszać - mówi Wirtualnej Polsce europoseł Adam Bielan.
Podkreśla, że on sam Wiplera przepraszać nie zamierza. Od początku przekonuje, że nie miał nic wspólnego z osobami, którym zarzuca się przestępstwa, a wręcz był tym, który czynnie przeciwstawiał się wyprowadzeniu z NCBiR gigantycznego majątku.
Dziś między Wiplerem a Bielanem toczy się spór prawny (choć Wipler podkreśla, że to nie spór, bo to on oskarża Bielana). Możliwe są kolejne jego odsłony.
Jak podkreśla Adam Bielan w rozmowie z WP, wbrew temu, co twierdzi poseł Konfederacji, nie unikał stawiania się przed Najwyższą Izbą Kontroli. - To jest oczywista nieprawda, co mówi Wipler. Bardzo łatwo to zresztą zweryfikować - zaznacza polityk PiS.
I przyznaje, że pozwie go, jeśli ten nie wycofa się ze swych słów. - Jeśli Przemysław Wipler nie przeprosi, spotkamy się w sądzie - mówi WP Bielan.
Europoseł PiS i szef frakcji tej partii w PE przyznaje, że "Przemysław Wipler, korzystając z rozgłosu w związku z NCBiR, wystąpił przeciwko niemu z prywatnym aktem oskarżenia z art. 212 k.k. o rzekome zniesławienie". Jak zatem reaguje na ten zarzut byłego kolegi?
- Nie widzę żadnego powodu, abym miał w tej sprawie zasłaniać się immunitetem. Jego uchylenie na wniosek sądu jest standardową procedurą, umożliwiającą wzięcie udziału w rozprawie. Jest to kolejny proces przeciwko mnie, obok m.in. powództwa na ponad milion złotych, wniesionego przez niedoszłych beneficjentów NCBiR związanego z tzw. kablem [czyli jednym z projektów w ramach NCBiR - red.] - dodaje Adam Bielan.
Przyznaje, że próba mediacji po pozwie Wiplera zakończyła się niepowodzeniem. - Oczekuję tego procesu - przyznaje europoseł PiS.
Zapytaliśmy Przemysława Wiplera o słowa Adama Bielana. Poseł przekazał nam, że jeśli został wprowadzony w błąd, to przeprosi.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl