Ochraniał Donalda Tuska. Mówi o błędach słowackich służb podczas zamachu

- Ja bym wszystkich tych panów, którzy ochraniali premiera Słowacji Roberta Ficę wysłał na dodatkowe szkolenia. Słowackie służby popełniły masę błędów. Nasze powinny z tego wyciągać wnioski i analizować różne scenariusze - mówi Wirtualnej Polsce Robert "Dragon" Pietrzyk, były osobisty ochroniarz Donalda Tuska.

Według Roberta Pietrzyka, byłego ochroniarza Donalda Tuska, słowackie służby popełniły masę błędów
Według Roberta Pietrzyka, byłego ochroniarza Donalda Tuska, słowackie służby popełniły masę błędów
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | East News
Sylwester Ruszkiewicz

16.05.2024 20:38

Robert "Dragon" Pietrzyk to specjalista ds.prywatnej ochrony VIP-ów w kraju i poza granicami Polski. W przeszłości pracował jako Private Military Contractor, biorący udział w działaniach wojennych i sytuacjach kryzysowych w strefach objętych konfliktami wojennymi. W trakcie swojej kariery współpracował z komandosami z elitarnych formacji krajowych i zagranicznych, w tym m.in. JW GROM. Ponadto współpracował ze specjalistami z wywiadu i kontrwywiadu zarówno w Polsce, jak i na świecie. Na co dzień jest prezesem Fundacji Airo Grom International.

Był osobistym ochroniarzem premiera Donalda Tuska w trakcie zabezpieczania spotkań autorskich z szefem Platformy Obywatelskiej po wydaniu książki "Szczerze". Kulisy ochrony opisał w dwóch częściach książki "Szczerze o premierze": "Wywiad z osobistym ochroniarzem" oraz "Prawda czy fałsz?".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Analizując zamach na słowackiego premiera, do jakiego doszło przed budynkiem domu kultury w miejscowości Handlova, Pietrzyk zwraca uwagę na błędy popełnione przez funkcjonariuszy. - Ja bym wszystkich tych panów, którzy ochraniali premiera Fico, wysłał na dodatkowe szkolenia. W strefie zabezpieczenia ochronnego nie zachowali należytej ostrożności, nie wzięli pod uwagę wszystkich aspektów otwartego spotkania z ludźmi - mówi Wirtualnej Polsce Robert Pietrzyk.

Jego zdaniem wyszedł brak doświadczenia w sytuacjach niebezpiecznych i skrajnych dla ochranianego polityka. - W efekcie ochrona wpadła w panikę. Zabrakło zewnętrznej osłony. Buforu między publicznością a premierem. A powinien być od strony gości. Tam zabrakło ludzi. Powinien być obserwator, żeby kontrolować, jak zachowuje się publiczność. To on powinien być sygnalistą i mógłby wytrącić napastnikowi z łokcia lub pięści pistolet - ocenia Pietrzyk.

I jak podkreśla, to ochrona premiera powinna podejść pierwsza do barierek i osłonić od dwóch stron polityka. - Zabrakło ludzkiej wrażliwości zawodowej i wyobraźni. Ochrona powinna zachować się całkowicie inaczej, bardziej dynamicznie od strony publiczności. No i te fatalne garnitury ochroniarzy... Garnitury typu slim są nieadekwatne do sytuacji i są dla funkcjonariuszy "karą śmierci". Mają od razu skrępowane ruchy, a postronna osoba od razu widzi, co ochraniający trzyma za paskiem spodni - mówi były ochroniarz Donalda Tuska.

"Byli jak w hipnozie"

Zwraca też uwagę na słowacką mentalność, która uśpiła czujność ochroniarzy Roberta Ficy. - Słowacy są bardzo przyzwyczajeni do spokoju i przestrzegania porządku prawnego. W efekcie jest to "uśpione społeczeństwo", co było widać w reakcji ochrony. W momencie, kiedy doszło do zamachu na premiera, ludzie wręcz opierali się o barierkę, byli zbyt blisko. Już do tego nie można było dopuścić. Ten brak czujności widać było po dwóch ochroniarzach Fico, którzy po oddaniu strzałów byli jak w jakiejś hipnozie. Gdyby to się działo w Niemczech, Belgii, Francji, a nawet w Polsce, to nie byłoby takiego zaskoczenia. A w Słowacji wszyscy byli zaskoczeni tym, co się stało. I ochrona premiera i publiczność, która stała obok - uważa Robert Pietrzyk.

W jego ocenie słowackie służby popełniły masę podstawowych błędów. - A dodatkowo nikt z planujących operacje ochrony nie wziął pod uwagę, że napastnik mógł być z kimś, kto mu pomagał itp. Służby powinny i takie wątki brać pod uwagę. Nasze służby powinny wyciągać wnioski i analizować różne scenariusze. I oczywiście szkolić się, i jeszcze raz szkolić z nietypowych zdarzeń i sytuacji - nie tylko w strefach pokojowych, ale także frontowych i w sytuacjach niepokojów społecznych - puentuje Pietrzyk.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (147)