"Oburzeni" złożyli zawiadomienie do prokuratury ws. Hanny Gronkiewicz-Waltz
• Stowarzyszenie "Oburzeni" skierowało do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Hannę Gronkiewicz-Waltz
• Został do niego dołączony również wniosek o tymczasowe aresztowanie prezydent stolicy
• Chodzi o środek zapobiegawczy, który uniemożliwi utrudnianie śledztwa - wyjaśnia WP lider "Oburzonych" Marek Ciesielczyk
• Wniosek nie ma mocy prawnej. O ewentualnym wszczęciu śledztwa oraz zastosowaniu aresztu decyduje prokuratura i sąd
• Każdy może zgłosić do prokuratury swój wniosek. Prokurator oceni czy w ogóle podjąć sprawę - mówi WP Agnieszka Kłąb z zespołu rzecznika prasowego ratusza
• Wniosek o areszt tymczasowy jest przesadą i może ośmieszać sprawę - komentuje Jan Śpiewak ze Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze
21.09.2016 | aktual.: 21.09.2016 14:39
Stowarzyszenie "Oburzeni" na początku września złożyło wniosek o przeprowadzenie referendum ws. odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz z funkcji prezydenta Warszawy, a teraz idzie za ciosem. W środę do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście trafiło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstw przez Hannę Gronkiewicz-Waltz (polegających m.in. na naruszeniu art. 231, par.1 i 296, par.1 Kodeksu karnego) wraz z wnioskiem o jej tymczasowe aresztowanie.
W uzasadnieniu czytamy m.in.: "Z uwagi na poważny charakter podejrzeń, uprawdopodobnionych przez liczne, konkretne zarzuty podnoszone publicznie, zagrożenie wysoką karą pozbawienia wolności oraz aktualne sprawowanie przez p. Gronkiewicz-Waltz funkcji Prezydenta Miasta, a więc potencjalne zagrożenie możliwą próbą utrudniania śledztwa, składamy wniosek o tymczasowe aresztowanie pani Hanny Gronkiewicz-Waltz do czasu zakończenia ewentualnego śledztwa."
- O godzinie 14 wniosek został złożony do Prokuratury Rejonowej Warszawa. W stolicy mogło dojść złamania prawa z przynajmniej dwóch paragrafów. Chodzi o niedopełnienie obowiązków służbowych i narażenie podatników na poważne straty. Do tego dochodzi również brak zawiadomienia o przestępstwie. Funkcjonariusz publiczny, który ma wiedzę na temat przestępstwa, a z tego co mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz wynika, że wiedziała o nieprawidłowościach, ma obowiązek zgłoszenia tego do prokuratury. Jeżeli tego nie robi, to łamie prawo - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską lider "Oburzonych" Marek Ciesielczyk.
W opinii naszego rozmówcy konieczne było dołączenie do zawiadomienia również wniosku o tymczasowe aresztowanie, gdyż prezydent Warszawy ma możliwości utrudniania ewentualnego śledztwa. - Nie twierdzimy, że jeżeli dojdzie do śledztwa, to Hanna Gronkiewicz-Waltz będzie je utrudniała, ale będzie miała taką możliwość. Dlatego uważamy, że należy zastosować środek zapobiegawczy w postaci aresztu tymczasowego. Tak było m.in. w Tarnowie, gdzie były prezydent miasta spędził sześć miesięcy w areszcie tymczasowym, a pod koniec lipca został skazany - uzasadnia Ciesielczyk.
Sam wniosek "Oburzonych" nie ma jednak żadnej mocy prawnej. By zastosować areszt tymczasowy prokuratura musiałaby najpierw podjąć śledztwo, a następnie postawić zarzuty prezydent Warszawy. Wówczas prokurator, po otrzymaniu zgody Sądu, mógłby zastosować środek zapobiegawczy w takiej postaci.
Sprawę złożenia zawiadomienia do prokuratury niechętnie komentuje ratusz. - Nie znam tego wniosku i ciężko jest mi się odnieść do zawartych w nim zarzutów. Każdy może zgłosić do prokuratury swój wniosek i z tego prawa najwyraźniej skorzystało Stowarzyszenie "Oburzeni". Teraz prokurator będzie musiał ocenić, czy podjąć sprawę - mówi WP Agnieszka Kłąb z zespołu rzecznika prasowego urzędu m.st. Warszawy.
Z dystansem do inicjatywy "Oburzonych" podchodzi również Jan Śpiewak ze Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, które od lat nagłaśnia nieprawidłowości związane ze stołeczną reprywatyzacją.
- Uważam, że prokuratura z pewnością powinna zająć się sprawdzeniem, czy w warszawskim ratuszu nie doszło do niedopełnienia obowiązków służbowych, działalności na szkodę miasta oraz przekroczenia uprawnień. Sami zresztą składaliśmy takie doniesienia na Marcina Bajko, który swego czasu pracował w ratuszu i był bezpośrednio nadzorowany przez Hannę Gronkiewicz-Waltz. Dlatego gdyby pani prezydent została pociągnięta do odpowiedzialności prawnej, to zapewne z tych paragrafów. Jednak włączenie do tego wniosku o tymczasowy areszt uważam za przesadę. Może pójdźmy jeszcze dalej i zastosujmy obywatelskie zatrzymanie... - ocenia radny warszawskiego Śródmieścia.
Jego zdaniem jest to próba zaistnienia w przestrzeni publicznej "Oburzonych". - Nie znam ludzi z tego stowarzyszenia, ale z tego co pamiętam, to ostatnio wyszli również z inicjatywą referendum w stolicy. Obawiam się, by tego typu działania nie prowadziły do ośmieszenia naszych starań zmierzających do wyjaśnienia afery reprywatyzacyjnej w Warszawie - kończy Śpiewak.