Obserwatorzy Rady Europy na białoruskich wyborach prezydenckich?
Delegaci Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy będą rekomendować swojej organizacji wysłanie międzynarodowych obserwatorów na jesienne wybory prezydenckie na Białorusi. Deklarację taką złożył w piątek Terry Davis - przewodniczący delegacji europejskich parlamentarzystów, którzy skończyli tego dnia 4-dniową wizytę na Białorusi. Deputowani zapoznawali się z sytuacją polityczną i przestrzeganiem praw człowieka w tym kraju.
Kwestia przyjazdu obserwatorów Rady Europy na zaplanowane na 9 września wybory stoi jednak pod znakiem zapytania. Decyzja ma zależeć m.in. od tego, czy białoruskie władze przyjmą tzw. obserwatorów długoterminowych z Biura do Spraw Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka przy OBWE.
Kilka dni temu białoruskie władze państwowe zwróciły się do OBWE o odroczenie przyjazdu przedstawicieli Biura, którzy swoją pracę na Białorusi mieli rozpocząć 1 sierpnia. Jak twierdzi Terry Davis, bez obecności długoterminowych obserwatorów przyjazd przedstawicieli europejskich organizacji na same wybory mija się z celem.
Byłaby to tragedia. W ciągu tylko samego głosowania nikt nie byłby w stanie określić, czy wybory były sprawiedliwe i demokratyczne. Dopiero kontrolowanie sytuacji przez dłuższy czas, a do tego powołane jest Biuro, które do danego kraju przysyła swoich ludzi na kilka tygodni wcześniej, daje pełny obraz sytuacji i możliwość jej oceny - powiedział dziennikarzom delegat Rady Europy.
Wyraził przy tym nadzieję, że zaproszenie władz Białorusi dla obserwatorów Biura, które swoją siedzibę ma w Warszawie, zostanie wysłane w ciągu najbliższych dni. W przeciwnym wypadku - ostrzega Davis - Rada Europy ze smutkiem musiałaby odrzucić zaproszenia do obserwowania wyborów prezydenckich, wystosowane już przez przewodniczących obu izb białoruskiego parlamentu. (aso)