Burzliwa debata w Sejmie o wotum nieufności dla Ziobry. Nie obyło się bez krzyków
W czwartek wieczorem Sejm odrzucił wniosek o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Podczas obrad posłowie zdecydowali też o losie prezydenckiego projektu ws. Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Głosowanie nad wnioskiem o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości odbyło się w czwartek wieczorem. Za wnioskiem głosowało 224 posłów, przeciw było 231, nikt nie wstrzymał się od głosu.
Po głosowaniu ministrowie pogratulowali Ziobrze, otrzymał on też kwiaty.
Wcześniej komisja zarekomendowała odrzucenie wniosku o wyrażenie przez Sejm wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Za pozytywną opinią do wniosku zagłosowało 14 posłów; 16 posłów opowiedziało się za jego odrzuceniem.
- To nie tylko debata o przyszłości Zbigniewa Ziobry. To debata o przyszłości Polski, o polskiej racji stanu, o ogromnych pieniądzach i bezpieczeństwie Polaków. To debata o systemie, który stworzył, czyli systemie bezprawia - mówiła Kamila Gasiuk-Pihowicz, przedkładając wniosek.
Zdaniem posłanki KO, system ten został tak skonstruowany, aby "Polska prędzej czy później znalazła się poza strukturami Unii Europejskiej".
- Zbigniew Ziobro nigdy nie powinien zostać ministrem sprawiedliwości. Jego obecność w rządzie zagraża bezpieczeństwu milionów Polek i Polaków. Jego uparcie prowadzona polityka konfliktu z Unią Europejską, którą sam nazywa wojną hybrydową, zagraża bezpieczeństwu nas wszystkich - kontynuowała.
- Polacy już dawno wybrali Zachód, nie ruski mir. Nigdy nie będzie trzeciej drogi. Kwestia wygląda jasno: kto nawołuje do wyjścia z Unii Europejskiej, pcha Polskę w zakrwawione łapy despoty z Kremla - dodała.
- Minister Ziobro to najgorszy minister sprawiedliwości w wolnej Polsce. To nie jest opinia, to fakt. Potwierdzają to i statystyki, i oceny Polaków - oświadczył poseł Arkadiusz Myrcha z KO.
Zwrócił uwagę, że reforma sądownictwa jest oceniania negatywnie przez ponad 80 proc. społeczeństwa; pozytywnie ocenia ją 1,5 proc. Poseł KO wskazywał również, że szef resortu sprawiedliwości notuje najgorsze wyniki w rankingach zaufania, zaś jego partia - Solidarna Polska - nie przekracza 1 proc. poparcia.
- Minister Ziobro jest najgorszym politykiem w historii III RP. Jest największym nieudacznikiem polskiej polityki - oświadczył Myrcha.
Zarzucił Ziobrze, że w pod jego rządami postępowania sądowe się wydłużyły i wzrosły wskaźniki przestępstw. Mówił też o złej kondycji prokuratury i jej upolitycznieniu oraz wydawaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości niezgodnie z jego przeznaczeniem.
Ocenił, że Ziobro jest utrzymywany na stanowisku szefa Ministerstwa Sprawiedliwości, ponieważ zapewnia bezkarność obozu władzy.
Podobnie mówił poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek. - To największy szkodnik sądownictwa ostatnich dekad, chciał być szeryfem, a stał się największym szkodnikiem sądownictwa, chciał prężyć muskuły, a dziś zgina kark przed swoim szefem, wczoraj zgrywał twardziela, a dziś jest miękiszonem - zauważył.
Oskarżał Ziobrę o "sprywatyzowanie" prokuratury i uczynienie z niej "zbrojnego ramienia swojej partyjki". Śmiszek stwierdził też, że Ziobro to najdroższy minister w historii Polski. - To Ziobro ukradł pieniądze Polakom, za ten fakt powinien pan odpowiedzieć, miejsce pana, panie Ziobro, jest nie w rządzie, ale w więzieniu. Jego miejsce jest także przed Trybunałem Stanu i obiecuję wszystkim Polakom z tego miejsca, że przygotuję i złożę wniosek o pociągniecie go do odpowiedzialności - powiedział Śmiszek. Dodał, że Ziobro powinien zniknąć z życia publicznego.
Hanna Gill-Piątek z Polski 2050 stwierdziła, że były premier Leszek Miller "przeliczył się szacując wartość rynkową ministra Ziobry". - Po obecnym kursie euro jest to jednak najdroższy minister Zjednoczonej Prawicy (...). Wartość ujemna ministra Ziobry dla budżetu Polski ma wiele składowych, ten miliard zł kar za Izbę Dyscyplinarną i 300 mln zł za Fundusz Sprawiedliwości to są drobne przy stratach dla polskiej gospodarki, jakie wywołał jeden człowiek i jego chore ambicje - powiedziała posłanka Polski 2050.
Poseł Krzysztof Paszyk z Koalicji Polskiej mówił, że jego ugrupowanie złożyło podpisy pod wnioskiem o odwołanie Ziobry w imieniu setek stowarzyszeń osób pokrzywdzonych przez wymiar sprawiedliwości, w imieniu polskich przedsiębiorców pokrzywdzonych przez bałagan w przepisach, a także w imieniu każdej Polki i Polaka, którzy boją się przekroczyć próg sądu i prokuratury.
- Jesteście "Januszami polskiej polityki" - powiedział Paszyk, drwiąc z polityków Solidarnej Polski. - W sądzie postępowanie długie tak, że życia brak.
W obronie Ziobry
Michał Wójcik - jeden z najbliższych współpracowników lidera Solidarnej Polski - stwierdził, że to już siódmy wniosek ws. Ziobry. Podczas jego wystąpienia część posłów opozycji wyszła z sali. - Szkoda, że państwo wracają - komentował ich zachowanie prowadzący obrady wicemarszałek Ryszard Terlecki.
W obronie Ziobry przemawiał też poseł Mariusz Kałużny z Solidarnej Polski. - Bardzo się cieszę, że was tylu jest. W końcu usłyszycie słowa prawdy - zawrócił się do posłów opozycji. - Wiecie jak za Platformy Obywatelskiej można było zostać milionerem? Trzeba było kupić komputer, drukarkę i drukować faktury - dodał.
- Jesteście mistrzami donoszenia na własny kraj. Pokażcie drugą taką donosicielską opozycję w Europie - mówił Kałużny. - Gdyby Polacy mieli normalny dostęp do informacji, to nikogo by z was tutaj nie było, bo nikt donosicieli i konfidentów nie szanuje - stwierdził.
Odniósł się też do zasady trójpodziału władzy. - Bruksela i uległa Polska, to jest wasz podział władzy - zarzucał. - Osłabiacie nasz kraj w decydującym momencie, kiedy trzeba stanąć z Ukrainą po stronie wolnego świata. Pachnie mi kierunkiem moskiewskim, bo to nie przypadek, że próbuje nas się dyskredytować, żebyśmy nie byli liderami koalicji antyputinowskiej w Europie i świecie.
Na koniec wystąpienia zadał opozycji pytanie. - Czy wy, donosząc na Polskę, macie choć trochę wstydu? Nie macie. Podsumowując, PO tęskni za tym systemem biznesowo-politycznym, w którym cwaniactwo się dorabiało i było bezkarne. Gwarantuję wam, że dopóki Zbigniew Ziobro będzie w polityce, będzie bronić Polski i jej suwerenności i nie zamieni jej, tak jak wy, za te niemieckie srebrniki - zakończył.
Głos zabrał też minister sprawiedliwości. - Jesteście nie tylko opozycją totalną, ale fatalną. Fatalną dla Polski - zaczął Zbigniew Ziobro. - Platforma Obywatelska ma błąd w nazwie. Powinna nazywać się "pogarda", bo ciągle jątrzycie wobec własnego kraju i własnych wyborców, których skutecznie oszukujecie, że to nie wy odpowiadacie za blokowanie środków europejskich, które się Polsce należą. Jesteście tego głównymi politycznymi sprawcami - dodał.
Według niego, opozycja postępuje "jak ów złodziej, złapany na gorącym uczynku, złapany za rękę, który najgłośniej krzyczy: łapać złodzieja". - Bo jesteście złodziejami. Te ponad 100 uchwał i rezolucji z komisji PE, z PE, to wasze dzieło i to są konsekwencje, jakie odczuwają dzisiaj Polacy - podkreślił Ziobro.
Przekonywał, że Ministerstwo Sprawiedliwości pod jego kierownictwem przeprowadziło wiele ważnych zmian, m.in. przepisy pozwalające ścigać mafie VAT-owskie. - W miesiąc po ich uchwaleniu do polskiego budżetu państwa wpłynęło dwa razy więcej podatku z VAT - powiedział Ziobro. Dodał, że w porównaniu z poprzednimi rządami udało się zwiększyć konfiskowanie majątków przestępców.
Ziobro mówił, że za sprawą pracy Ministerstwa Sprawiedliwości również mafie dopalaczowe ścigane są tak samo jak mafie narkotykowe, ściągalność alimentów wzrosła o 230 proc., zwiększyła się skuteczność egzekucji komorniczych z 10 do 15 proc. Stwierdził również, że w tej chwili 7,5 tys. osób odbywa kary w ramach dozoru elektronicznego i jest to najwyższy wskaźnik w Europie. - Za waszych czasów 36 proc. więźniów pracowało, dziś pracuje 86 proc. więźniów - mówił do opozycji Ziobro.
Morawiecki bronił Ziobry
Podczas debaty nad wnioskiem o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości szef rządu przypominał swoją niedawną wizytę w Davos na Światowym Forum Ekonomicznym. Wskazywał, że Polska była tam chwalona, podczas gdy polska opozycja przekonuje, że "Polska jest oderwana od Europy i ma słabe wyniki gospodarcze".
Morawiecki przyznał, że wstydzi się za polską opozycję, która, według niego, przedstawia polską rzeczywistość w krzywym zwierciadle, "sączy propagandę i nieprawdę".
- Polska potrzebuje dzisiaj jedności i spójności, ponieważ jesteśmy w wyjątkowym czasie. Mamy wroga zewnętrznego, który zaatakował naszego sąsiada, a wy szukacie wroga wewnętrznego. Dzisiaj znaleźliście sobie wroga w ministrze Ziobrze. A jedynym wrogiem, jak doskonale wiecie, jest wróg na Kremlu. To jest wróg, który chce zagarnąć również naszą wolność, niepodległość i znowu wpędzić nas w niewolę - powiedział premier, zwracając się do polityków opozycji
- Szanowni państwo, drodzy rodacy, to jest właśnie pewnego rodzaju sprzeczność, z którą mamy do czynienia. Otóż opozycja, która dzisiaj zarzuca ministrowi sprawiedliwości, że jakoby blokuje Krajowy Plan Odbudowy, a sama opozycja nie będzie głosowała za ustawą zaakceptowaną przez Komisję Europejską w pełni - wyjaśniał premier.
Jak mówił, "Komisja Europejska przyjrzała się tej ustawie (noweli ustawy o SN), którą zaprezentował prezydent Andrzej Duda i stwierdziła, że stanowi ona wrota do KPO". - Jak to wytłumaczycie swoim wyborcom? Drodzy wyborcy PO zadawajcie te pytania swoim posłom - dodał Morawiecki.
- Zakończyliśmy negocjacje kamieni milowych. I chcę Wysokiej Izbie powiedzieć, że w przyszły czwartek, 2 czerwca przyjedzie tutaj przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen na podpisanie kamieni milowych związanych z KPO - oświadczył premier.
Decyzja w sprawie Izby Dyscyplinarnej
Sejm uchwalił w czwartek zainicjowaną przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, która m.in. likwiduje Izbę Dyscyplinarną SN. Nowela przewiduje też procedurę "testu bezstronności i niezawisłości sędziego".
Za nowelizacją głosowało 231 posłów, przeciw było 208, zaś 13 wstrzymało się od głosu. Teraz ustawa trafi do Senatu.
W głosowaniu nad całością projektu nie wziął udziału premier Mateusz Morawiecki, a także inni politycy Prawa i Sprawiedliwości: Bartłomiej Wróblewski, Aleksander Mrówczyński i Waldemar Olejniczak.
Z kolei wśród posłów opozycji zabrakło głosów: Joanny Jaśkowiak (KO), Roberta Obaza (Lewica), Stanisława Tyszki (Kukiz'15) oraz Andrzeja Sośnierza (Konfederacja).
Nowelizacja zakłada przede wszystkim likwidację Izby Dyscyplinarnej SN. Zgodnie z nią, sędziowie, którzy teraz orzekają w Izbie Dyscyplinarnej mają mieć możliwość przejścia do innej izby lub w stan spoczynku. W SN ma zostać utworzona Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Spośród wszystkich sędziów SN, z wyjątkiem m.in. prezesów izb SN, miałyby być wylosowane 33 osoby, spośród których prezydent wybierać ma na pięcioletnią kadencję 11 sędziów do składu Izby Odpowiedzialności Zawodowej.
Bezpośrednio przed głosowaniami klub PiS wycofał dwie swoje poprawki zgłoszone w drugim czytaniu, które miały przywrócić w nowelizacji przepisy dotyczące możliwości przeprowadzania "testu niezawisłości i bezstronności sędziego" w stosunku do już zapadłych, prawomocnych orzeczeń. Tym samym ustawa została przyjęta w formie, na której zależało posłom Solidarnej Polski.
Wotum nieufności dla Ziobry
Wniosek o odwołanie Ziobry złożyli 11 maja posłowie KO, Lewicy, KP-PSL oraz Polski 2050. - Nie ma dziś większego szkodnika dla polskiej racji stanu, aniżeli minister sprawiedliwości, prokurator generalny - mówił wówczas szef klubu KO Borys Budka. Według niego, Ziobro to "człowiek odpowiedzialny za degradację polskiego wymiaru sprawiedliwości, za wielki konflikt z Unią Europejską, za blokadę środków europejskich". Szef klubu KO powiedział, że Ziobro nigdy nie powinien znaleźć się w rządzie i dlatego posłowie i posłanki tych czterech ugrupowań zdecydowali się wspólnie złożyć wniosek.
Wniosek, który w czwartek rozpatrywała sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka, złożyli posłowie: KO, Lewicy, KP-PSL oraz Polski 2050. Podczas posiedzenia komisji przedstawiciele wszystkich tych klubów uzasadniali potrzebę odwołania Ziobry z funkcji ministra sprawiedliwości.
Zgodnie z konstytucją Sejm wyraża członkom Rady Ministrów wotum nieufności większością ustawowej liczby posłów (231), na wniosek zgłoszony przez co najmniej 69 posłów.