Obowiązek szczepień przeciw COVID-19. "Wirus do marca nie poczeka"
Minister zdrowia Adam Niedzielski przekazał, że od marca 2022 roku wprowadzony zostanie obowiązek szczepień przeciw COVID-19 dla niektórych grup zawodowych. "Dziś ponad 500 zgonów. A PiS proponuje rozwiązania, które mają obowiązywać od…1 marca. Ten rząd to jakiś ponury żart" - skomentował szef klubu KO Borys Budka. "Czemu dopiero od marca? Co, kwartał wirus sobie postoi i poczeka?" - dopytywała z kolei posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska
We wtorek Ministerstwo Zdrowia przedstawiło kolejny pakiet restrykcji sanitarnych. Wśród nich znalazły się m.in. obowiązkowe szczepienia przeciw COVID-19 dla niektórych grup zawodowych. - Idąc śladem Niemiec, Austrii, będziemy chcieli od 1 marca wprowadzić obowiązek zaszczepienia dla trzech grup: pierwsza grupa to są medycy, druga grupa to są nauczyciele, trzecia grupa to są służby mundurowe - tłumaczył szef MZ Adam Niedzielski na konferencji prasowej.
- Mówimy tutaj o podstawowym pakiecie szczepień, czyli o osobach, które do tej pory się nie zaszczepiły - doprecyzował wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Dodał również, że termin 1 marca "nie jest definitywny". - Będziemy jednak robić wszystko, aby od 1 marca te grupy zawodowe mogły pracować tylko wtedy, gdy są zaszczepione - wskazał wiceszef MZ.
Zapowiedź ta spotkała się z natychmiastową reakcją opozycyjnych polityków. W mediach społecznościowych zauważono m.in, że z perspektywy szczytu czwartej fali pandemii COVID-19 marcowy termin jest dość odległy.
"Twardy minister. Twarde decyzje. Chcą zaszczepić personel szpitali i szkół. Od 1 marca. Na wiosnę po prostu" - ironizował w mediach społecznościowych europoseł KO Bartosz Arłukowicz, były minister zdrowia w rządach Donalda Tuska i Ewy Kopacz.
"1 kwietnia byłby bardziej adekwatny na wprowadzenie obowiązkowych szczepień. Od 1 marca umrze kilka, może kilkanaście tysięcy Polaków (i tak dwa razy mniej, niż od dziś do 1 marca), ale za to rząd utrzymałby się w poetyce żartów primaaprilisowych" - skomentował z kolei dr hab. Marek Migalski, były europoseł PiS i PJN.
Z kolei poseł Konfederacji Artur Dziambor zwrócił uwagę na sylwestrową przerwę w restrykcjach. "Od 15 grudnia imprezownie zamknięte. Przerwa na Sylwestra, Omikron leci na Fidżi, ale imprezę będzie miał słabą, bo już pierwszego wraca do kraju" - komentował w mediach społecznościowych.
"Góra urodziła mysz. Obowiązek szczepień dla wybranych grup dopiero od 1 marca. Paszport covidowy realnie dalej będzie martwy" - podsumowała posłanka KO Katarzyna Lubnauer.
"Dziś ponad 500 zgonów. A PiS proponuje rozwiązania, które mają obowiązywać od…1 marca. Ten rząd to jakiś ponury żart" - ocenił poseł Borys Budka, wiceszef Platformy Obywatelskiej.
"Czemu dopiero od marca? Co, kwartał wirus sobie postoi i poczeka?" - dopytywała z kolei posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska.
"W reakcji na to, że 500 osób dziennie umiera na covid, rząd ogłosił, że nowe zasady szczepień (słuszne!) wejdą w życie... za 83 dni. Ręce opadają" - podsumował Adrian Zandberg.
W podobnym tonie wypowiedziała się również Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. "Wirus do marca nie poczeka! Nie zrobi sobie też urlopu w sylwestra. Pół tysiąca śmierci na dobę to nie czas na półśrodki - to czas na odwagę i na działania TERAZ!" - zaapelowała, przypominając, że Lewica w poniedziałek złożyła projekt ustawy dot. wprowadzenia dla osób pełnoletnich obowiązku szczepień przeciw COVID-19.